28 grudnia 2017

Podsumowanie 2017 roku

Tegoroczne podsumowanie wielkim powodem do dumy nie jest. Na 66 przeczytanych książek, aż 20 nie doczekało się żadnego wpisu. I nie tylko dlatego, że były to książki złe – czasem zwyczajnie wena nie dopisywała, a czasem po prostu doba była za krótka w stosunku do nagromadzonych obowiązków. Chciałabym obiecać poprawę, ale nie będę rzucać słów na wiatr. Będę natomiast robić wszystko, by blog wciąż istniał, mimo mniejszej częstotliwości wpisów.

W tym roku liczba tych najlepszych będzie zatem niewielka – wybieram tylko spośród tych, które opisałam i które zostały wydane w 2017 roku. Oto one w kolejności czytania:

Brunatna kołysanka. Historie uprowadzonych dzieci.  Anna Malinowska - bo historie osób o złamanych życiorysach, którym wojna namieszała w biografii, zwyczajnie i tak po ludzku poruszają. 

Porwane. Boko Haram i terror w sercu Afryki. Wolfgang Bauer - historie kobiet, które zostały porwane i którym po wielu miesiącach życia z Boko Haram udało się uciec. Poruszająca książka o przemocy, która w mniemaniu Europejczyków i Amerykanów, dzieje się gdzieś w dalekiej i nie dotyczącej nas rzeczywistości. 

Tamtego ranka, kiedy po nas przyszli. Depesze z Syrii. Janine Di Giovanni  - przejmująca i przerażająca książka o wojnie w Syrii i jej konsekwencjach. Mocna i gorzka lektura, która wiele mówi o ludziach i międzynarodowej polityce. 

Wszyscy ludzie Kremla. Tajne życie dworu Władimira Putina. Michaił Zygar - o kuluarach rosyjskiej polityki i sekretach Kremla w sposób bardzo przystępny i dobrze podany. Świetna lektura, którą czyta się niemal jak sensację. Dobre źródło wiedzy o współczesnej Rosji. 

Wszystkie dzieci Louisa. Kamil Bałuk  - ze względu na średnio interesujący mnie temat, miałam nie czytać, ale po kilku zaledwie zdaniach zmieniłam zdanie. Za świetnie pióro, udany debiut i naprawdę pasjonującą książkę. 

1947. Świat zaczyna się teraz. Elisabeth Åsbrink - koło tej autorki nie umiem przejść obojętnie i choć trochę zaskoczyła mnie ta książka formą, to długo nie mogłam o niej zapomnieć. Mądra i zmuszająca do refleksji lektura, choć nieco trudna w odbiorze. 

Zdaję sobie sprawę, że tych dobrych książek było w tym roku więcej, nie po wszystkie jednak sięgnęłam. Niestety doba ma tylko 24 godziny, a nie samym czytaniem człowiek żyje. Przyjdzie czas, że nadrobię zaległości, a przynajmniej tak sobie wmawiam 😉

Tak oto kończę ten rok, mając nadzieję, że kolejny będzie tylko lepszy. Czego im Wam z całego serca życzę 😊

4 komentarze:

  1. Same trudne lektury na Twojej liście, choć w sumie warto poświęcać czas na czytanie o istotnych sprawach... Z wymienionych przez Ciebie tytułów na pewno będę chciała przeczytać "1947. Świat zaczyna się teraz" Elisabeth Åsbrink.

    U mnie pierwsza trójka, podobnie, jak w zeszłym roku, wyszła bardzo kobieca: 1. "Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak" Anny Kamińskiej, 2. "Pamięć miłości" Aminatty Forny i 3. "Wyspa łza" Joanny Bator. Pozostała siódemka na blogu.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że same trudne, ale co zrobić, jak ja lekkiej literatury nie lubię :)

      Usuń
  2. Nie da się ukryć, iż sięgasz po dość trudne książki. Przyznam szczerze, iż też takowe lubię, aczkolwiek rzadko po nie sięgam. Mocno utożsamiam się z historią ludzi i często mocno przeżywam. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie lubię, nic nie poradzę :) Łatwe i przyjemne mnie zwyczajnie nudzą. Także dobór lektur raczej się nie zmieni ;) Dzięki za życzenia - ja również życzę wszystkiego co najlepsze w 2018 roku! :)

      Usuń