Przy tym wydaniu świetnie sprawdza się powiedzenie "nie oceniaj książki po okładce". Nie oceniajcie. Zaryzykujecie. Przeczytajcie.
Tytułowa kobieta w klatce to Merete Lynggaard – młoda, piękna, bardzo inteligentna i ambitna parlamentarzystka. W 2002 roku znika bez śladu z pokładu promu, którym podróżowała wraz ze swoim upośledzonym bratem Uffem. Samobójstwo? Porwanie? Policji nie udaje się wyjaśnić, co się tak naprawdę stało, więc sprawa trafia do archiwum. Jednak my jako czytelnicy, wiemy, że Merete żyje i jest przetrzymywana w bliżej nieokreślonym pomieszczeniu, przez bliżej nieokreślone osoby. Za co? Merete będzie miała sporo czasu, by sobie na to pytanie odpowiedzieć.
Pięć lat później duński parlament
podejmuje decyzję o utworzeniu Departamentu Q – wydziału, który ma się zająć
dotąd nierozwiązanymi sprawami szczególnej wagi. Na jego czele staje Carl Mørck
– policjant po przejściach, z którym pozostali nie bardzo chcą pracować.
Pierwszą sprawą, za którą weźmie się Carl wraz ze swoim tajemniczym asystentem
Assadem, będzie zniknięcie Merete Lynggaard. Z początku niechętnie, potem z
coraz większym angażowaniem Carl oddaje się sprawie, a wtedy rozpocznie wyścig
z czasem.