Po bardzo dobrej Innej duszy Łukasza Orbitowskiego,
postanowiłam sięgnąć po kolejną książkę wydawnictwa Od Deski Do Deski z serii
„Na F/aktach” – a konkretnie po powieść Preparator
Huberta Klimko-Dobrzanieckiego.
Łukasz Orbitowski wysoko zawiesił poprzeczkę i wyostrzył apetyt na kolejną
dobrą książkę. Niestety Preparator na
tym tle wypada znacznie słabiej.
Wycofany, niemal nieobecny i
szarpiący się z życiem ojciec, despotyczna matka, cwana siostra wiecznie
stawiana za wzór i on – leworęczny, jąkający się nieudacznik, przynoszący wstyd
rodzinie, choć doprecyzowując, raczej tylko matce. W takich warunkach dorastał
bohater książki Preparator.
Nieciekawe warunki w domu, wieczne pretensje o wszystko, pierwsza zawiedziona
miłość, poczucie wyobcowania, życie w cieniu wyidealizowanej siostry – to
przede wszystkim te czynniki ukształtowały głównego bohatera. One oraz praca
obwarowana pewnym tabu. Czy pracą na cmentarzu można się pochwalić? Czy ktoś
chciałby się przyjaźnić z preparatorem? Facetem od przygotowywania zwłok w
ostatnią podróż? Zimnym doktorem? Głównemu bohaterowi powieści od niemal zawsze
towarzyszy poczucie wyobcowania, samotności, zawiedzionych nadziei,
niespełnienia, gorzkiego rozczarowania. Narastająca w nim frustracja oraz wikłanie
się w coraz to bardziej chore układy – nekrofilia, kazirodczy związek z
siostrą, niespełnione małżeństwo – doprowadzają ostatecznie do tragedii.