24 listopada 2016

Gruzja. W pół drogi do nieba - Zofia Piłasiewicz

Ostatnio się tak irytowałam przy lekturze Co wy, ***, wiecie o Rosji?! Jacka Mateckiego, ale Pani Zofia Piłasiewicz śmiało może z nim stawać w szranki. Gruzja. W pół drogi do nieba to nieciekawa i na dodatek bardzo słabo napisana książka.


Dałam się zwieść – Gruzji w tytule i informacji na okładce, że to literatura faktu. A wystarczyłoby najpierw przeczytać opis książki na tylnej okładce, by zorientować się, z jak wybitną literaturą przyjdzie mi obcować. No trudno, stało się. Mimo nerwów i straty czasu, przeczytałam tę książkę do końca, by napisać, dlaczego nie warto jej czytać. Zasadniczo powody są trzy.

19 listopada 2016

Miasto Archipelag. Polska mniejszych miast - Filip Springer

Trzydzieści jeden miast rozrzuconych po całej Polsce. Łączy je jedno – wszystkie kiedyś były stolicami województw i wszystkie utraciły ten status w 1999 roku. Filip Springer sprawdził, jak się dziś w nich żyje: poznał ich historie, snuł się ich ulicami, zajrzał w ten lub tamten kąt, nie omijając też miejsc, w które strach zajrzeć. Zapytał mieszkańców, co ich boli, a co cieszy, jak radzą sobie z rzeczywistością i czy widzą dla siebie perspektywy, czy może bardziej  dostrzegają ich brak.


Efekt tych podróży, to między innymi ta książka (bo projekt Miasto Archipelag żył także w internecie), a w niej kilkanaście różnych historii, kilkanaście różnych perspektyw, które choć splecione ze sobą luźną refleksją, wydają się być uniwersalne dla wszystkich tych miast. Bo nie ważne, czy autor pisze o Wałbrzychu, Lesznie, czy Krośnie – bolączki, troski i nadzieje mieszkańców tych miast wszędzie wyglądają mniej więcej podobnie.

6 listopada 2016

Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy - Aneta Prymaka-Oniszk

Bieżeństwo to historia stopniowej utraty. Zaczyna się zaraz po wybuchu wojny – utratą męża, którego zabrali na front. Potem armia rekwiruje zwierzęta. W końcu nadchodzi wyjazd. Traci się dom, ziemię, cały świat. Korzenie i tożsamość. Odwieczne rytuały, sposób życia niezmienny od stuleci.


Jest rok 1915, trwa I wojna światowa. Pod naporem wojsk niemieckich i austriackich armia rosyjska zarządza ewakuację i wycofuje się z ziem Królestwa Polskiego oraz zachodnich krańców Imperium. Ze strachu przed „germańcem” mieszkańcy ziem, do których zbliża się front, dobrowolnie lub pod przymusem, pakują dorobek swojego życia i uciekają na wschód. Według danych statystycznych, na które w swojej książce powołuje się autorka, liczba bieżeńców osiągnęła trzy i pół miliona. Niektóre opracowania mówią nawet o 5 milionach. Aneta Prymaka-Oniszk bardzo dokładnie opisze ich losy. Moment ucieczki, podróż, podczas której bieżeńców dziesiątkować będą choroby, spartańskie warunki, w których przyszło im żyć. Potem oswajanie nowej rzeczywistości i budowanie swojego życia na obcej i nieznanej ziemi, wśród ludzi o czasem bardzo odrębnej kulturze. A następnie powrót, bo spora część bieżeńców pod wpływem tęsknoty za ojczyzną, swoim miejscem na ziemi, zdecyduje opuścić Rosję. Wrócą na „goły kamień”, często do niczego. By znów, po raz kolejny, zacząć swoje życie na nowo.

5 listopada 2016

Hipotermia - Arnaldur Idridason

To wyglądało na zwykłe samobójstwo i tak też orzekli lekarze, choć najbliżsi Marii utrzymywali, że nie była ona osobą, która mogłaby targnąć się na swoje życie. Mimo, że wszystko tej sprawie wydawało się być jasne, Erlendur postanawia podjąć własne, nieoficjalne śledztwo. Wkrótce na jaw wychodzą zaskakujące fakty i skrzętnie ukrywane, tragiczne tajemnice z przeszłości.


Po mało interesującym Zimnym wietrze Arnaldur Idridason wraca do formy i funduje całkiem przyzwoitą, kolejną książkę z serii o komisarzu Erlendurze Sveinssonie. Hipotermia wciąga i trudno się od niej oderwać, choć zasadniczo nie można jej nazwać czystym kryminałem. Tym razem autor dryfuje nieco w stronę powieści psychologicznej z elementami kryminału i całkiem dobrze na tym wychodzi. Na tyle dobrze, że książkę połknęłam w jeden wieczór.