Poirytowanie – takie właśnie
uczucie towarzyszyło mi podczas lektury całej książki Co wy,***, wiecie o Rosji?! Pana Jacka Mateckiego.
Zaczęło się już przy wstępie. Po
pierwszych paru linijkach. Po pierwszym słowie nawet, które nijak jest tu
uzasadnione. Niemniej jednak książka zaczyna się tak:
Bladź! Tak właśnie. Bladź! Opowieść o Rosji zacznę grubym słowem. Jednego
Czytelnika zachęcę, drugiego zniechęcę. Ale tak trzeba. Selekcja jest
niezbędna, bo im dalej, tym będzie straszniej i śmieszniej. A przede wszystkim –
ciekawiej, w końcu, nie chwaląc się, poznałem Rosję jak mało kto […]
Może to tylko moje wrażenie, ale
trochę powiało tu megalomanią. A w dalszej części, w której autor wymienia,
gdzie nie znajdziemy prawdy o Rosji (w korespondencjach dziennikarzy, wypowiedziach
ekspertów, w reportażach młodych zdolnych
z dużych miast), powiało mi również przekonaniem o własnej wyższości,
lepszości, fajności i jeszcze kilkoma innymi słowami kończącymi się na –ści. Zresztą
zachęcam do lektury wstępu – zaledwie cztery strony, a jaki przekaz! Zjeździłem
Rosję, jak mało kto, znam Rosję jak mało kto i przygody w Rosji to fajne mam tylko
ja. To tak w skrócie.
Tymczasem cała lektura, dla
kogoś, kto już troszkę sobie o Rosji poczytał, nie wnosi nic nowego, Ameryki
nie odkrywa. Autor podróżuje sobie po kraju i trzeba mu przyznać, że trafia w
miejsca, w które być może podróżujących trafiło niewielu, ale nic ciekawego tego
nie wynika. Tu śpi w lesie, tam w jakiejś opuszczonej chacie, błąka się po polach,
eksploruje pieszo teren, plącze się w jakieś dziwne sytuacje, poznaje jakiś
podejrzanych ludzi, trochę z nimi rozmawia, trochę pije – nic wyjątkowego, nic,
co wyróżniałoby się jakoś na tle innych reportaży. Z ciekawszych i nieco
lepszych fragmentów wymieniłabym te o rosyjskim systemie penitencjarnym, fałszowaniu
pieniędzy, grupie Diatłowa i pobycie autora w klasztorze. Reszta – bez szału.
Raz – postawa, dwa – styl autora
równie skutecznie podnosił mi ciśnienie. Co
wy, ***, wiecie o Rosji napisana jest trochę gawędziarsko, trochę
rubasznie, z bezpośrednimi zwrotami do czytelnika. W założeniu pewnie miało być
śmiesznie, pewnie miało skrócić to dystans z między autorem, a czytelnikiem,
ale mi tylko przeszkadzało. Poza tym książce brakuje logicznego ciągu, autor
przeskakuje z tematu na temat, przeplata swoje historie dygresjami, porzuca
wątki, by powrócić do nich kilka stron dalej. Miałam poczucie chaosu, gubiłam
się w tych opowieściach i nie potrafiłam skleić z tego całości. A jak już się
pogubiłam, to i nie szło mi czytanie, bo w sumie nie wiedziałam do czego
zmierzam. Lub do czego zmierza autor. Zresztą we wstępie autor sam przyznaje,
że książka napisana jest bez specjalnej
ciągłości i konsekwencji. Nie jestem systematyczny i nie umiem ciągnąć jednego
wątku od początku do końca. Stosuję wtręty, dygresje, odejścia od głównej linii.
Jednym słowem na zajęciach z reportażu dostałbym dwóję. Bez wątpienia tak.
Co wy, ***, wiecie o Rosji?! bardziej niż reportaż przypomina
chaotyczne, luźne zapiski z podróży. Zazdroszczę autorowi jego podróży, jego
przygód, jego eksplorowania rosyjskiej, bezkresnej ziemi, ale czy naprawdę
każdy, kto podróżuje powinien od razu chwytać za pióro?
Co ja wiem o Rosji? Pewnie
niewiele. Na pewno zbyt mało, żeby ją zrozumieć. Lektura książki Pana Jacka
Mateckiego mojej wiedzy nie poszerza i niewiele do niej wnosi, a szkoda, bo autor podróżuje po Rosji głębokiej, zacofanej, nieznanej. Niestety nic większego z tego nie wynika. Dla upartych, dla wytrwałych, dla
lubiących rubaszno-gawędziarski styl i nie śmieszne przygody.
A ja też dużo czytam o Rosji i zachwyciłam się książką Mateckiego. Nie czytałam nic tak dobrego o Rosji od czasów "Zielonej sukienki" Małgorzaty Szumskiej. Zwłaszcza urzekł mnie ten gawędziarski, dygresyjny styl.
OdpowiedzUsuńNo to mamy totalnie odmienny gust, bo "Zielona sukienka" moim zdaniem była bardzo słaba i równie irytująca.
UsuńJa przeczytałam tę książkę z zapartym tchem. Jestem po kądzieli potomkiem polskich Sybiraków i podobnie brzmiały snute latami opowieści babci, mamy, jej braci o bytowaniu w Rosji przez lat 6 (jeden z braci przez lat 15 w tym 8 łagru). Oczywiście były bardziej surowe, mniej kolorowe, czasami przypominały filmowe horrory, kiedy np.wnuki zjadły babcię i mój dziadek nie miał kogo pochować w wykopanym z ogromnym trudem grobie. Tego w książce na szczęście nie ma, bo to czasy pokoju. Poza tym jest wszystko i bardzo prawdziwe, pisane dobrym językiem. Kupiłam, czytam teraz na wyrywki.
UsuńNo cóż, kwestia gustu :) Mnie Pan Matecki nie przekonuje. Lubię konkrety, a nie gawędziarstwo. Ale rozumiem, że innym może się taki styl podobać.
Usuńbyła Pani w Rosji?
UsuńNie miałam jeszcze okazji.
UsuńKsiążka rewelacyjna, nie nudzi. Przeczytałam już prawie wszystko o Rosji i tej carskiej i blszewickiej oraz putinowskiej z okresem jelcynowskim. Tam urodził sie w 1914 r mój ojciec: za Uralem w Czelabińsku jako wnuk zesłańca po powstaniu styczniowym, tam też zesłano w 1941 moich krewnych po kądzieli: na Syberię i po 2 latach na Ukrainę. Dopiero książka J. Mateckiego poruszyła mnie naprawdę. Po raz pierwszy przeczytałam wszystko od deski do deski czując jak perygrynuję po bezdrożach. Wielkie dzięki autorowi.
OdpowiedzUsuńWłaśnie z dużym trudem skończyłem czytać książkę Jacka Mateckiego i w pełni zgadzam się z oceną autorki bloga. To, że w Rosji (a szczególnie w rosyjskiej "głubince") alkoholizm jest prawdziwym dramatem społecznym, wie każdy czytelnik reportaży prasowych z Rosji. Wiadomo również, że wieś rosyjska w szybkim tempie się wyludnia. Do obserwacji społeczno-obyczajowych autor nie wnosi kompletnie nic nowego, a poza tymi obserwacjami jest w książce niewiele więcej. Czytelnik, który chciałby poznać "rosyjską duszę", bez porównania więcej dowie się z książek Jacka Hugo Badera i Mariusza Wilka.
OdpowiedzUsuńRecenzja książki świetna, serdecznie pozdrawiam autorkę :)
Bardzo mi miło. Dziękuję :)
UsuńPrzeczytałam dwie książki pana Mateckiego: "Co wy, //, wiecie o Rosji" i "Dramat numer trzy". Obie jednym tchem. Byłam w Rosji, niestety, nie na prowincji. Książki nie spłycają tematu, choć podają go w ten gawędziarski sposób. Czytelnik czuje się, jakby tam był i rozmawiał z towarzyszem podróży. Polecam!
OdpowiedzUsuńJak ktoś lubi gawędziarski styl, to może i bawi się dobrze podczas lektury. Dla mnie niestety była to udręka. I kolejne lektury Pana Mateckiego z przyjemnością sobie daruję.
Usuń