31 października 2015

Kobieta ze znamieniem - Håkan Nesser

Najpierw te dziwne telefony i ta budząca nieprzyjemne skojarzenia melodia w słuchawce. Potem dwie kulki w klatkę piersiową i kolejne dwie w krocze. Tak żywota dokonał Ryszard Malik, teoretycznie przykładny obywatel, mąż i ojciec. Coś jednak musiał mieć na sumieniu, skoro ktoś wykonał na nim wyrok. Kto? I za co? Wkrótce w identyczny sposób ginie kolejny mężczyzna. Komisarz Van Veeteren i jego ekipa ruszają tropem mordercy i powoli rozwiązują zagadkę.


Nesser od początku nie robi tajemnicy z tego, kto jest mordercą. Przedstawia go już nam na pierwszej stronie. Robi to jednak tak, by nie zdradzić za wiele, by podtrzymać rosnącą ciekawość i napięcie. Choć wiemy, kto zabija, nie wiemy czemu, a i o samej postaci na początku wiemy niewiele. Historia odsłania się stopniowo i wywołuje sporo emocji. 

Kobietę ze znamieniem czyta się świetnie. Ta mroczna i smutna historia wciąga od samego początku. Gdzieś w połowie można się domyślić, jaki jest motyw i co wywołuje w tytułowej postaci pragnienie zemsty, ale nie psuje to wcale zabawy. Kobieta ze znamieniem to dobra książka, jeśli nie najlepsza z dotychczas przeczytanych z tej serii.

Jeśli chodzi o formę Nesser nie zaskakuje i powiela stare schematy – krótkie, dynamiczne rozdziały; zmiany perspektywy; przeskoki czasowe. Na tle poprzednich części Kobieta ze znamieniem niczym się nie wyróżnia. Ale to nie zarzut, wręcz przeciwnie. Po co kombinować, skoro taka formuła w tym przypadku świetnie się sprawdza?

Jest jednak coś, za co Nessera bardzo lubię – za to, że wszystkie jego książki mają drugie dno. Nesser zawsze coś w swoich książkach przemyca, coś co każe się choć na chwilę zastanowić. Pisałam wcześniej, że Kobieta ze znamieniem wywołuje sporo emocji i rzeczywiście tak jest. I nie jest to współczucie dla ofiar, niestety. Nesser pięknie to rozegrał i pozamieniał role, zabawił się czytelnika uczuciami. Kibicujemy mordercy i nienawidzimy ofiar. Tak to sobie autor wymyślił. Kobieta ze znamieniem to bardzo smutna książka o potrzebie zemsty, bo w tym przypadku tylko ona może przynieść ulgę; o niesprawiedliwym i niczym niezawinionym cierpieniu, które kładzie się cieniem na całym życiu i o bezkarności tych, którzy sobie na karę zasłużyli, a których zgubiła pewność siebie. Ofiara przestaje być ofiarą, a czytelnik będzie musiał sobie odpowiedzieć na pytanie, czy za wszystkie zbrodnie powinna być poniesiona kara.

Choć seria o Van Veeterenie nie jest idealna, choć zbyt proste tu mamy postaci i zaledwie lekko zarysowane tło, choć daleko jej do serii o Barbarottim, to polecam tę książkę bardzo. Nie pożałujecie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz