Janek Mitter był nieco zaskoczony,
kiedy rano obudził się z potężnym kacem i czarną dziurą w głowie. Jego
zaskoczenie wzrosło, kiedy w łazience znalazł zwłoki swojej żony. Dla policji
od razu stał się głównym podejrzany i tylko komisarz Van Veeteren miał pewne
wątpliwości. Kiedy, umieszczony w zakładzie dla psychicznie chorych, Janek sam
staję się ofiarą morderstwa, dochodzenie nabiera rozpędu, a policyjna ekipa z
Van Veeterenem na czele odkrywa szokującą i smutną prawdę.
Nieszczelna sieć to pierwsza część serii z komisarzem Van
Veeterenem w roli głównej. Ci, którzy przygodę z Håkanem Nesserem zaczęli od
serii z Barbarottim, mogą poczuć się delikatnie rozczarowani. Delikatnie. I
tylko objętością książki, bo reszta jest niemal bez zarzutu.
Niemal, bo z racji mniejszej
objętości pewne wątki w serii z Van Veeterenem potraktowane są nieco bardziej
powierzchownie niż w serii z Barbarottim. Nie ma tu miejsca na wprowadzanie
czytelnika w osobiste życie bohaterów. Autor napomyka to i owo, ale nie jest
tego za wiele. Ja akurat lubię, jak poza wątkiem kryminalnym, autor poświęca
nieco więcej uwagi swoim postaciom, więc w tej kwestii czułam pewien niedosyt. Jako
że na tak niewielkiej ilości stron nie da rady się za bardzo rozhulać, Nesser, prowadząc
wątek kryminalny, pozwala sobie na pewne skróty myślowe. Nie uproszczenia –
żeby było jasne – ale właśnie skróty. Co oznacza, że my nie do końca musimy
łapać wątki, ale za to policja radzi sobie z tym znacznie lepiej. Ogólnie Nieszczelna sieć przypomina stylem
bardziej scenariusz filmowy niż książkę, ale nie jest to absolutnie żaden
zarzut.
Czytając Nieszczelną sieć nie dostaniemy raczej zadyszki. Tempo jest dosyć
spokojne, a zamiast strzelanek, pościgów i niesamowitych zwrotów akcji mamy
więcej zbierania faktów, analizowania ich i stopniowe odkrywanie poszczególnych
elementów układanki. Nesser ma swój specyficzny styl, nieśpieszne tempo i w
zasadzie nawet bez okładki z łatwością dałoby się ustalić, że autorem książki
jest nikt inny tylko on. Jego bohaterowie mają tendencję do filozoficznych przemyśleń,
refleksji i są nieco wyobcowani. Charakterów też nie mają łatwych – ani
Barbarotti, ani Van Veeteren.
Nieszczelna sieć, choć nieco skrótowa w formie, trzyma w napięciu i
niesamowicie wciąga. Choć może mistrzem przenikliwości nie jestem, jednak udało
mi się prawidłowo obstawić mordercę. Nie oznacza to, że nie było na końcu zaskoczenia,
bo Nesser zadbał o to całkiem nieźle. Poprawnie obstawić mordercę to jedno, ale
odkryć jego motyw to drugie.
Gdybym miała porównywać – a mogę,
bo serię o Barbarottim już czytałam – to ta pierwsza wypada lepiej. Więcej tam
szczegółów, detali, pobocznych historii i budowania napięcia. Tu jest
konkretniej, zwięźlej i bardziej na temat. Nie, że źle, ale inaczej i to może
powodować niedosyt. Ale ponieważ to pierwsza część, to dajmy tej serii szansę.
Przez skórę czuję, że będzie warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz