To był dla mnie słaby czytelniczo
rok. Trochę się działo w międzyczasie i czasem książka zwyczajnie przegrywała z
życiem. Bywa. Przeglądając listę przeczytanych w tym roku lektur postanowiłam
nie rozmieniać się na drobne. Wybrałam te, które naprawdę zrobiły na mnie
wrażenie i na długo zapadły w pamięć. I tylko te, które ukazały się w 2016
roku.
A zatem: krótko, zwięźle i na
temat (kto pragnie więcej wystarczy klik).
Małe życie Hanya Yanagihara –
to
bezapelacyjnie numer jeden 2016 roku. Pozamiatała mną ta książka, przeczołgała
i zostawiła totalnie rozbitą. Czytanie jej było czystym masochizmem – bolało, a
jednak nie dało się tej książki odłożyć.
Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka Cezary Łazarewicz – świetnie napisany
reportaż, który w sposób logiczny przedstawia historię jednej z
najgłośniejszych zbrodni czasów PRL. Poruszające.
Bestia. Studium zła Magda Omilanowicz – to nie jest
przyjemna lektura, ale ma niesamowitą siłę oddziaływania. Jeszcze do tej pory
na jej wspomnienie mam ciarki na plecach, a chodzenie po zmroku uruchamia moją
wyobraźnię. Mocna, porażająca, dobra lektura.
Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy Aneta Prymaka-Oniszk – ta książka pełna
jest dat, nazwisk, informacji, a jednak czyta się ją świetnie. Tak powinno się
pisać o historii i za to ma moje wyróżnienie.
Sprawiedliwi zdrajcy.
Sąsiedzi w Wołynia. Witold
Szabłowski – ta książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie nie tylko tematem, ale też
stylem. Szabłowski pisze świetnie! Żałuję tylko, że na moim blogu przeszła ta
książka bez echa. Czytałam ją w takim momencie, że po skończeniu nie mogłam od
razu zasiąść do tekstu. A dwa tygodnie później wyszłyby mi tylko same banały.
Uwierzcie mi jednak na słowo, że naprawdę warto.
I to by było na tyle.
A co Wy dorzucilibyście do tej listy? Jakie są
Wasze tegoroczne typy?