31 grudnia 2016

Podsumowanie 2016

To był dla mnie słaby czytelniczo rok. Trochę się działo w międzyczasie i czasem książka zwyczajnie przegrywała z życiem. Bywa. Przeglądając listę przeczytanych w tym roku lektur postanowiłam nie rozmieniać się na drobne. Wybrałam te, które naprawdę zrobiły na mnie wrażenie i na długo zapadły w pamięć. I tylko te, które ukazały się w 2016 roku.

A zatem: krótko, zwięźle i na temat (kto pragnie więcej wystarczy klik). 

Małe życie Hanya Yanagiharato bezapelacyjnie numer jeden 2016 roku. Pozamiatała mną ta książka, przeczołgała i zostawiła totalnie rozbitą. Czytanie jej było czystym masochizmem – bolało, a jednak nie dało się tej książki odłożyć.

Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka  Cezary Łazarewiczświetnie napisany reportaż, który w sposób logiczny przedstawia historię jednej z najgłośniejszych zbrodni czasów PRL. Poruszające.

Bestia. Studium zła Magda Omilanowiczto nie jest przyjemna lektura, ale ma niesamowitą siłę oddziaływania. Jeszcze do tej pory na jej wspomnienie mam ciarki na plecach, a chodzenie po zmroku uruchamia moją wyobraźnię. Mocna, porażająca, dobra lektura.

Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy Aneta Prymaka-Oniszkta książka pełna jest dat, nazwisk, informacji, a jednak czyta się ją świetnie. Tak powinno się pisać o historii i za to ma moje wyróżnienie.

Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi w Wołynia. Witold Szabłowskita książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie nie tylko tematem, ale też stylem. Szabłowski pisze świetnie! Żałuję tylko, że na moim blogu przeszła ta książka bez echa. Czytałam ją w takim momencie, że po skończeniu nie mogłam od razu zasiąść do tekstu. A dwa tygodnie później wyszłyby mi tylko same banały. Uwierzcie mi jednak na słowo, że naprawdę warto.

I to by było na tyle.
A co Wy dorzucilibyście do tej listy? Jakie są Wasze tegoroczne typy?

30 grudnia 2016

Odwet - Kristina Ohlsson

Debiutem Niechciane Kristina Ohlsson wysoko zawiesiła poprzeczkę i od razu – zarówno stylem, tematem, jak i kreacją bohaterów – trafiła w mój gust. Odwet, kontynuacja cyklu o Fredrice Bergman, choć fabularnie mniej mnie kręci, wciąż trzyma poziom. Póki co Kristina Ohlsson pozytywnie mnie zaskakuje i jak najbardziej daje radę.


Odwet rozpoczyna rozdział Na początku, który z solidnym kopnięciem wprowadza nas w temat. Jeszcze nie znamy szczegółów, jeszcze nie wiemy, gdzie nas to zaprowadzi, ale już czujemy, że będzie interesująco. Potem od razu przenosimy się do roku 2008, w którym naprzemiennie raz akcja rozgrywać się będzie w Sztokholmie, raz w egzotycznym Bangkoku. Punktem wyjścia jest tu śmierć pastora Jakoba Ahlbina i jego żony. Zarówno pozostawiony przez pastora list, jak i informacja o przedawkowaniu narkotyków przez jedną z córek, wskazuje, że może to być samobójstwo. Jednak zespołowi Alexa Rytha coś tutaj śmierdzi, tym bardziej, że znika bez śladu również druga córka pastora, której zeznania w tej sytuacji wiele by mogły wyjaśnić.

21 grudnia 2016

Niechciane - Kristina Ohlsson

Niechciane Kristiny Ohlsson to pierwsza część z serii o Fredrice Bergman, która ukazała się w Polsce sześć lat temu. Nie jest to zatem żadna nowość, ale szkoda byłoby ją przegapić. W zalewie skandynawskich kryminałów i kolejnych autorów okrzykniętych następcami Mankella, Nessera, czy Larssona, powoli wszystko zaczyna się zlewać w jednolitą masę,  z której coraz trudniej wyłowić coś naprawdę interesującego. Na tym tle debiutancka książka Ohlsson wypada naprawdę dobrze i powiem szczerze – dawno już nie czytałam tak wciągającego kryminału.


Ohlsson już na starcie bierze się za konkretny temat – na warsztat idzie przemoc wobec dzieci. Punktem wyjścia jest zniknięcie kilkuletniej dziewczynki, która podróżuje pociągiem relacji Gotebörg-Sztokholm ze swoją matką. Spuszczona na chwilę z oka – przepada bez śladu. Sprawa trafia do trzyosobowej ekipy składającej się z legendarnego detektywa Alexa Rechta, śledczego Pedera Rydha i cywilnego pracownika policji Fredriki Bergman. Od początku śledztwo traktowane jest rutynowo i idzie utartym szlakiem, jednak szybko nabiera rumieńców i przybiera nieoczekiwany obrót. Kto porwał dziecko i dlaczego? I gdzie szukać śladów do rozwiązania zagadki? Czego nie chce wyznać przerażona matka?

17 grudnia 2016

Sowietstany. Podróż po Turkmenistanie, Kazachstanie, Tadżykistanie, Kirgistanie i Uzbekistanie - Erika Fatland

Mimo wspólnego przyrostka w nazwie, owych pięć Stanów jest wręcz skrajnie do siebie niepodobnych. Osiemdziesiąt procent powierzchni Turkmenistanu zajmuje pustynia, podczas gdy dziewięćdziesiąt procent Tadżykistanu to góry. Kazachstan tak się wzbogacił na wydobywaniu ropy, gazu i minerałów, że ostatnio stara się o prawo organizowania olimpiady zimowej. Turkmenistan także się kapie w ropie i gazie, natomiast Tadżykistan jest biedny jak mysz kościelna.[…]Rządy w Turkmenistanie i Uzbekistanie są tak autorytarne i skorumpowane, że można je porównywać z dyktaturą w Korei Północnej[…]. Za to w Kirgistanie naród już dwukrotnie obalił urzędującego prezydenta.


Niby różne, ale jednak bardzo do siebie podobne. Siedemdziesiąt lat, podczas których te pięć państw wchodziło w skład Związku Radzieckiego, zrobiło swoje. Władze radzieckie ludom Azji Środkowej narzuciły swoje zasady i przeprowadziły drastyczne reformy, radykalnym zmianom poddano niemal wszystkie dziedziny życia społecznego – jednostki zmuszono by poddały się ogółowi, gospodarkę zorganizowano według ambitnych planów pięcioletnich, przymusowo przesiedlano całe grupy etniczne, zmieniano tradycje, alfabet, nawet pozycję kobiet w społeczeństwie. Autorka tego reportażu, Erika Fatland, norweska pisarka, publicystka i antropolożka społeczna, postanowiła sprawdzić, jakie ślady lata radzieckich rządów zostawiły w tych krajach? Jak odbiły się one na ludziach i przyrodzie? Które tradycje przetrwały czasy Związku Radzieckiego? Ale przede wszystkim – jak poradziły sobie te kraje po upadku ZSRR i jak radzą sobie do teraz? W tym celu udała się w kilkumiesięczna podróż, podczas której po kolei odwiedziła Turkmenistan, Kazachstan, Tadżykistan, Kirgistan i Uzbekistan, a swoje spostrzeżenia na temat tych wszystkich krajów zebrała w tej książce.

4 grudnia 2016

Szarlotka Lenina. I inne sekrety kuchni radzieckiej - Anya von Bremzen

Szarlotki Lenina. I innych sekretów kuchni radzieckiej Anyi von Bremzen nie przeczytałabym, gdyby nie post Diany z Bardziej lubię książki niż ludzi. Przekonywała ona, że to świetna lektura dla miłośników jedzenia, Rosji i historii. I miała rację.


Szarlotka Lenina to lektura ciekawa z kilku powodów. Po pierwsze Anya von Bremzen wpuszcza nas do swego świata i odtwarza historię rodzinną, sięgającą trzech pokoleń. Po kolei poznajemy losy jej rodziny - począwszy od dziadków, poprzez dzieciństwo matki, miłosne perypetie jej rodziców, aż po jej własne dzieciństwo i ucieczkę wraz z matką do Stanów Zjednoczonych. To wszystko natomiast osadzone jest w rzeczywistości historycznej – opowiadając losy swojej rodziny, autorka jednocześnie odtwarza historię Rosji na przestrzeni siedmiu dekad. Krok po kroku poznajemy historię tego kraju od czasów carskich, przez naznaczone głodem i rekwizycją zboża czasy dzieduszki Lenina, krwawe rządy Stalina, polityczną odwilż kukuruźnika Chruszczowa, antyalkoholową politykę Gorbaczowa, aż po upadek ZSRR. Nie zabrakło też miejsca na współczesną, putinowską Rosję.