Powstał w 1866 roku - trochę dla
żartu, zabawy – a przetrwał sto pięćdziesiąt lat. Odradzał się tylko w coraz to
nowszej formie i adaptował do otoczenia. Przedrostek „anty” zamienił na „pro” i
tak z antyczarnego, stał się probiały.
Już nie w białych kapturach, a w
garniturze i pod krawatem, jego członkowie w białych rękawiczkach i zgodnie z
literą prawa rozwiązują istotne dla siebie kwestie. Kulturalnie i bez przelewu
krwi. Tak wygląda dzisiejszy Ku Klux Klan. Z całkiem bliska, bo podczas
Dorocznego Krajowego Zjazdu Ku Klux Klanu, przyglądała mu się reporterka i
autorka tej książki – Katarzyna Surmiak-Domańska. Kilka maili i jeden telefon
wystarczył, by udać się do Harrison. Dwadzieścia osiem kilometrów kwadratowych
i niecałe trzynaście tysięcy mieszkańców, z czego prawie sto procent z nich
jest białych. Harrisom to miasto idealne, to miasto, w którym mieszka miłość.
Paradoksalnie dzisiejszy Ku Klux
Klan nie straszy i nawet nie przeraża. Budzi raczej spore zaciekawienie. W
sielskiej atmosferze rodzinnego pikniku autorka nawiązuje kontakty z jego
dzisiejszymi członkami. Niby wszystko jest normalnie. Grzeczne dzieci w
otoczeniu wykształconych i uśmiechniętych rodziców. Kulturalne rozmowy przy
herbacie, kawie. Otwartość, gościnność, uprzejmość. A tuż pod skórą wciąż tli
się ta sama ideologia, przez którą kiedyś zabijano. Hasła White Power i sympatia dla Hitlera tu wciąż mają się nieźle. Aż
dziwne, że taka organizacja tak świetnie funkcjonuje w rządzonym przez czarnoskórego
prezydenta kraju.
Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość to spora dawka historii
poprzeplatana współczesnymi obrazkami. Autorka przedstawia początki organizacji,
a następnie prowadzi czytelnika przez poszczególne fazy i etapy rozwoju KKK, a
ż po czasy współczesne. Stara się wytłumaczyć fenomen organizacji, która z tak
wielką lekkością dostosowuje się do dzisiejszych realiów. Robi to z
reporterskim wdziękiem. Drąży tam, gdzie nie powinna, a jej z pozoru niewinne pytania
odsłaniają rysy na organizacji, która chciałaby uchodzić za idealną. Katarzyna Surmiak-
Domańska nie ocenia – wnikliwie się przygląda, demaskuje fałsz, obnaża słabe
strony, a robi to ze swobodą, lekkością i pewną dawką poczucia humoru. Spoza
obrazków samego Ku Klux Klanu wyłania się też obraz współczesnej, nieznanej i
trochę szokującej Ameryki.
Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość czyta się ze zdziwieniem i z
zainteresowaniem. Lżejsze - nazwijmy to roboczo obyczajowe – fragmenty, nadają tej,
mimo wszystko naładowanej sporą dawką historii, książce lekkość i nieco
swobodniejszy charakter. Choć osobiście to nie jest mój krąg zainteresowań,
choć czasem gubiłam wątki i mieszałam fakty (serio, tej historii jest tu
sporo), to uważam, że książce Katarzyny Surmiak-Domańskiej warto poświęcić chwilę
uwagi. Językowo jak na mój gust jest tu trochę za skromnie, ale całość wypada poprawnie.
Jeśli chcecie zanurzyć się w klimacie
amerykańskiej prowincji, wziąć udział w rytuale palenia krzyża, a przy okazji zrozumieć
fenomen tej złowrogiej, a jednocześnie groteskowej organizacji - to czytajcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz