Słodko-gorzka, choć smak goryczy
wyczuwalny jest nieco bardziej. Diabeł i
tabliczka czekolady to mieszanka ludzkich emocji i historii, w których
przeważnie brakuje happy endu.
Paweł Piotr Reszka na warsztat
wziął Polskę, tę sobie najbliższą, czyli Lublin i jego okolice. Przyjrzał się
jej uważnie, a to co dostrzegł opisał. Z tego złożył zbiór, którego lektura
poraża. Znasz-li ten kraj? To poznasz go aż nadto dokładnie.
Tak się jakoś składa, że sporo miejsca
w książce zajmują tematy religijne. Mamy tu więc m.in. historię o dziewicach
konsekrowanych, o zbuntowanych Betankach z Kazimierza Dolnego, o opętaniu dwóch
nastolatków przez diabła, czy o znaczeniu krzyża w szkole. Ale reporter nie
unika też innych tematów, w związku z tym poczytamy również o tym, jak
traktowane są przez swoich rówieśników ubogie dzieci; o codziennym życiu
rodziny wychowującej niepełnosprawne dziecko, czy o mieszkańcach domu
społecznego w Lublinie, którym zablokowano dostęp do stron pornograficznych. Zasadniczo
klucz jest taki – pisać o człowieku i jego losie, dotknąć tego, co bolesne,
wstydliwe, czy w jakiś sposób nienaturalne. Dotknąć tego, z czym nie spotykamy
się na co dzień. Uchylić rąbka tajemnicy o niechcianej Polsce B.
Reportaże Pawła Piotra Reszki tyle
ile zawierają tematów, tyle też przy czytaniu wywołują emocji. Niektóre teksty
dziwią, inne przerażają, inne zaskakują. Mnie najbardziej chyba poruszył temat –
o którym było głośno swojego czasu w mediach – o niemowlętach znalezionych w
beczce i ich matce, która pozbawiła je życia. Reszka wysłuchuje jej historii i
nie ocenia. Ocenę pozostawia nam. I tak jest w sumie w przypadku każdego tekstu.
Zostajemy sami z naszymi ocenami. Autor swoich opinii nie ujawnia. Z nieco
lżejszych tematów, ciekawie się czytało tekst o kwestii higieny – okazuje się
bowiem, że w Polsce wciąż w wielu mieszkaniach nie ma łazienek i nie jest to
tylko problem mieszkańców małych wsi.
Paweł Reszka pisze prosto, ale nie
oznacza to wcale, że źle. W jego tekstach nie znajdziecie zdań, które można
podkreślić i cytować, czy zachwycać się kunsztem literackim i bogactwem form.
Autor chce by go rozumiano i pisze tak, by trafić do jak najszerszego odbiorcy,
a zatem prosto i czytelnie. Ja osobiście wolę inną formę wypowiedzi, dlatego
trochę czuję niedosyt po lekturze, bo choć bogata w treść, to językowo
wolałabym więcej. Książkę Pawła Reszki porównuje się z tekstami innego
polskiego reportera, który również specjalizuje się w tematach polskich –
oczywiście mowa o Michale Olszewskim i jego książce Najlepsze buty na świecie. Jeśli miałabym wybrać, który lepszy – to
więcej radości z czytania miałam przy Olszewskim, ale Reszka z kolei porusza
ciekawsze tematy.
Na koniec może o konstrukcji
książki, która dla mnie pozostaje trochę niejasna. Teksty dłuższe – i tym samym
ciekawsze – poprzeplatane zostały krótszą formą, w której bohaterowie
opowiadają o tym, czym jest dla nich szczęście. I tak też zapowiada okładka
książki, że tu znajdziemy dwanaście odpowiedzi na pytanie, czym jest szczęście,
a przecież więcej w tej książce smutku niż powodów do radości. Czyżby znalazły
się tam dla równowagi?
Książkę Pawła Piotra Reszki można
przeczytać, ale jeśli miałabym polecić komuś reportaże o Polsce, to tego autora
wymieniłabym w dalszej kolejności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz