1 września 2015

Diabeł i tabliczka czekolady - Piotr Paweł Reszka

Słodko-gorzka, choć smak goryczy wyczuwalny jest nieco bardziej. Diabeł i tabliczka czekolady to mieszanka ludzkich emocji i historii, w których przeważnie brakuje happy endu.


Paweł Piotr Reszka na warsztat wziął Polskę, tę sobie najbliższą, czyli Lublin i jego okolice. Przyjrzał się jej uważnie, a to co dostrzegł opisał. Z tego złożył zbiór, którego lektura poraża. Znasz-li ten kraj? To poznasz go aż nadto dokładnie.

Tak się jakoś składa, że sporo miejsca w książce zajmują tematy religijne. Mamy tu więc m.in. historię o dziewicach konsekrowanych, o zbuntowanych Betankach z Kazimierza Dolnego, o opętaniu dwóch nastolatków przez diabła, czy o znaczeniu krzyża w szkole. Ale reporter nie unika też innych tematów, w związku z tym poczytamy również o tym, jak traktowane są przez swoich rówieśników ubogie dzieci; o codziennym życiu rodziny wychowującej niepełnosprawne dziecko, czy o mieszkańcach domu społecznego w Lublinie, którym zablokowano dostęp do stron pornograficznych. Zasadniczo klucz jest taki – pisać o człowieku i jego losie, dotknąć tego, co bolesne, wstydliwe, czy w jakiś sposób nienaturalne. Dotknąć tego, z czym nie spotykamy się na co dzień. Uchylić rąbka tajemnicy o niechcianej Polsce B.

Reportaże Pawła Piotra Reszki tyle ile zawierają tematów, tyle też przy czytaniu wywołują emocji. Niektóre teksty dziwią, inne przerażają, inne zaskakują. Mnie najbardziej chyba poruszył temat – o którym było głośno swojego czasu w mediach – o niemowlętach znalezionych w beczce i ich matce, która pozbawiła je życia. Reszka wysłuchuje jej historii i nie ocenia. Ocenę pozostawia nam. I tak jest w sumie w przypadku każdego tekstu. Zostajemy sami z naszymi ocenami. Autor swoich opinii nie ujawnia. Z nieco lżejszych tematów, ciekawie się czytało tekst o kwestii higieny – okazuje się bowiem, że w Polsce wciąż w wielu mieszkaniach nie ma łazienek i nie jest to tylko problem mieszkańców małych wsi.

Paweł Reszka pisze prosto, ale nie oznacza to wcale, że źle. W jego tekstach nie znajdziecie zdań, które można podkreślić i cytować, czy zachwycać się kunsztem literackim i bogactwem form. Autor chce by go rozumiano i pisze tak, by trafić do jak najszerszego odbiorcy, a zatem prosto i czytelnie. Ja osobiście wolę inną formę wypowiedzi, dlatego trochę czuję niedosyt po lekturze, bo choć bogata w treść, to językowo wolałabym więcej. Książkę Pawła Reszki porównuje się z tekstami innego polskiego reportera, który również specjalizuje się w tematach polskich – oczywiście mowa o Michale Olszewskim i jego książce Najlepsze buty na świecie. Jeśli miałabym wybrać, który lepszy – to więcej radości z czytania miałam przy Olszewskim, ale Reszka z kolei porusza ciekawsze tematy.

Na koniec może o konstrukcji książki, która dla mnie pozostaje trochę niejasna. Teksty dłuższe – i tym samym ciekawsze – poprzeplatane zostały krótszą formą, w której bohaterowie opowiadają o tym, czym jest dla nich szczęście. I tak też zapowiada okładka książki, że tu znajdziemy dwanaście odpowiedzi na pytanie, czym jest szczęście, a przecież więcej w tej książce smutku niż powodów do radości. Czyżby znalazły się tam dla równowagi?

Książkę Pawła Piotra Reszki można przeczytać, ale jeśli miałabym polecić komuś reportaże o Polsce, to tego autora wymieniłabym w dalszej kolejności. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz