30 grudnia 2018

Podsumowanie 2018 roku

Rok 2018 w liczbach to 66 przeczytanych książek i 31 wpisów. W porównaniu z ubiegłymi latami czytelniczo trzymam poziom, ale częstotliwość pisania wyraźnie spada. Jest to więc kwestia, nad którą w 2019 roku trzeba będzie się koniecznie pochylić i coś zrobić z tym fantem. Ale do brzegu...nie pora na refleksje, a na podsumowanie - jak zwykle subiektywne i przefiltrowane przez własne gusty. 

NAJLEPSZA KSIĄŻKA (wydana w 2018 roku) 

Królowa jest tylko jedna! Moją osobistą książką tego roku zostaje:

Błoto słodsze niż miód. Głosy komunistycznej Albanii. Małgorzata Rejmer - za styl, za ujęcie tematu, za osobowość. Właściwie to za całokształt. [całość tekstu KLIK]

Chciałabym też zwrócić Waszą uwagę na inne książki wydane w tym roku, które niekoniecznie znalazły się w głównym nurcie, a jednak - z mojego punktu widzenia - warto mieć je na względzie:

Tomasz Grzywaczewski - Granice marzeń. O państwach nieuznawanych [KLIK]
Zbigniew Rokita - Królowie strzelców. Piłka w cieniu Imperium [KLIK]
Konstanty Usenko - Buszujący w Barszczu. Kontrkultura w Rosji sto lat po rewolucji [KLIK]
Piotr Oleksy - Naddniestrze. Terror tożsamości [KLIK]


NAJLEPSZA KSIĄŻKA (przeczytana w 2018 roku) 

Tak się składa, że w tym roku trochę słabo goniłam za nowościami (tak, wchodzę w 2019 rok z coraz dłuższą listą zaległości), ale za to odkryłam inne czytelnicze perełki, bez których to podsumowanie byłoby niepełne. 

W tym rankingu na prowadzenie zdecydowanie wychodzą dwie pozycje:

Paweł Sołtys - Mikrotyki  - cała jestem w zachwytach! Absolutne ochy i achy! Pragnę więcej! [całość tekstu: KLIK]

Guzel Jachina - Zulejka otwiera oczy - ta książka po prostu skradła mi serce [całość tekstu: KLIK]

Warte uwagi są także: 
Gellert Tamas - Mężczyzna z laserem. Historia szwedzkiej nienawiści  [KLIK]
Konstanty Usenko  - Oczami radzieckiej zabawki. Antologia radzieckiego i rosyjskiego undergroundu [KLIK]


Taki oto był ten 2018 rok. Sobie i Wam życzę, by ten nadchodzący był zwyczajnie LEPSZY. Pod każdym względem, jaki sobie tylko wymyślicie. Do usłyszenia! :)

29 grudnia 2018

Zulejka otwiera oczy - Guzel Jachina


Jest coś magnetycznego w debiutanckiej powieści Guzel Jachiny Zulejka otwiera oczy, co przywiązuje czytelnika do tej książki już od pierwszych stron. Nie ma się ochoty opuścić wykreowanego przez autorkę świata, choć nie ma tu obietnicy łatwej i przyjemnej historii. A jednak od początku wchodzi się w tę książkę z dużym zaangażowaniem i zaciekawieniem, co przyniosą kolejne jej rozdziały.  



Tytułowa Zulejka to prosta kobieta z tatarskiej wioski, podporządkowana i ślepo posłuszna swojemu sporo starszemu mężowi i jego złośliwej matce. Całkowicie od niego zależna, traktowana przedmiotowo przez nich oboje, poniżana i ciężko harująca każdego dnia – mimo to nie narzeka i dziękuje losowi za i tak szczęśliwe, choć twarde, życie. Taką ją poznajemy – zahukaną, usłużną, pokorną. Bez słowa skargi znoszącą to, co przyniesie jej los. Przemiana, którą przejdzie na przestrzeni lat, jest główną osią tej powieści.

9 grudnia 2018

Wyspa - Sigríður Hagalín Björnsdóttir


Co mogłoby się stać, gdyby któregoś dnia Islandia straciła kontakt z całym światem? Taką alternatywną wersję wydarzeń kreuje Sigríður Hagalín Björnsdóttir w swojej debiutanckiej książce Wyspa. Przyczyną odcięcia od świata staje się niewyjaśniona awaria, w wyniku której przestaje działać internet, linie telefoniczne realizują tylko rozmowy krajowe, łączność z jednostkami lotniczymi i morskimi zostaje przerwana. Z początku niewinnie wyglądająca sytuacja szybko przeradza się w ogólnopaństwowy kryzys, który potęguje nieobecność prezydenta i premiera w kraju. W stabilnie dotychczas funkcjonujące państwo wkrada się chaos i bezprawie, które powodują upadek norm społecznych i rozpad relacji międzyludzkich.


Nie przyczyny kryzysu interesują autorkę, a to, jak wpływa on na poszczególne sfery życia. W tej pesymistycznej wizji jako pierwsi egzaminu nie zdają politycy – ważniejsze stają się partykularne interesy niż dobro ogółu. Rozpoczynają się intrygi, walki o stołki i manipulacje, w co szybko zostają wciągnięte media. Te ostatnie, zamiast prawdy zaczynają serwować fałszywe informacje, kreując rzeczywistość na potrzeby sprawujących władzę. Ryba psuje się od głowy, mówi przysłowie i potwierdzenie tego znajdujemy w tej powieści. Niestabilna sytuacja na szczycie powoduje wzrost niezadowolenia społecznego: wybuchają zamieszki, rośnie przestępczość, eskaluje agresja. Szybko zaczyna działać zasada silniejszego, a dotychczas przyjęte normy przestają obowiązywać.

27 listopada 2018

Tu byłam! - Literacka Stolica 2018


Stało się! Po prawie pięciu latach blogowania wyszłam ze swojej nory i stanęłam twarzą w twarz z innymi blogerami. Nie zjedli mnie, nie obrzucili ogryzkami, wręcz przeciwnie – było bardzo miło  😉 




Okazją do wyjścia z niebytu stało się warszawskie spotkanie blogerów, czyli Literacka Stolica 2018. Pomyślałam: „Kiedy jeśli nie teraz? W końcu zobaczysz tych, których w większości znasz tylko z sieci, nie bądź cykor, idź!”. No i poszłam. W podjęciu decyzji pomogła mi informacja, że w programie jest spotkanie z Panią Pauliną Małochleb, autorką bloga Książki na ostro, której teksty bardzo lubię, a opinie cenię. Także – klamka zapadła.

21 listopada 2018

Błoto słodsze niż miód. Głosy komunistycznej Albanii - Małgorzata Rejmer


Odpowiednie dać rzeczy słowo, rzeczywistość ująć w zgrabne zdanie, pisać pięknie o tym, co przeraża – że to potrafi, udowodniła już Małgorzata Rejmer w reportażu Bukareszt.Kurz i krew. Kolejna jej książka tylko to potwierdza. Błoto słodsze niż miód. Głosy komunistycznej Albanii zachwyca, choć jednocześnie podczas lektury włos się jeży na głowie.


Małgorzata Rejmer posiada umiejętność, która jej reportażom nadaje wyjątkowy charakter – tworzy bardzo literackie teksty, bawi się słowem, formą, buduje metafory, zachowując przy tym umiar. Jej styl jest literacki, ale nie kwiecisty. Nie dominuje najważniejszych treści, a wręcz je podkreśla. Umiejętnie stawiając akcenty, nadaje tekstom odpowiedni sens, wydobywa z nich odpowiednie tony. Uderza słowem w najczulsze miejsca czytelnika. Pięknie opowiada straszne historie, nie gubiąc z zasięgu wzroku faktów.

14 listopada 2018

Krucyfiks - Chris Carter


Kupiona przez przypadek. Wyciągnięta z kosza z promocjami. Zupełnie nic nie mówiące nazwisko, atrakcyjna cena i wiele obiecujący opis na czwartej stronie okładki. Wzięłam w ciemno, choć w kryminałach wyznaję tylko te skandynawskie. A potem połknęłam w dwa dni i zdecydowanie mam ochotę na więcej. Ogólnie rzecz biorąc, całkiem miła niespodzianka.


Nie będę się za bardzo rozpisywać o fabule, bo przy okazji kryminałów/thrillerów można się za bardzo rozpędzić, zdradzić za wiele i zepsuć innym zabawę. A więc w telegraficznym skrócie: policyjny duet Robert Hunter i Carlos Garcia ścigają seryjnego mordercę, który zanim zabije swoje ofiary, przez wiele godzin poddaje je niewyobrażalnym torturom. Czemu to robi, jak wybiera swoje ofiary i gdzie leży klucz do rozwikłania zagadki? To wszystko w książce, a jak komuś mało szczegółów, to w opisie na stronie wydawcy znajdzie ich zdecydowanie więcej. Ja poprzestanę na tym.

2 listopada 2018

Odziedziczone zło - Yrsa Sigurdardóttir


Nowy książka Yrsy Sigurdardóttir jest dla mnie dużym zaskoczeniem. Dużym, bo gdyby ktoś podał mi ją bez okładki i nie miałabym wiedzy, kto jest jej autorem, to w życiu nie powiedziałabym, że jest to pisarz doświadczony, z wyrobionym, charakterystycznym własnym stylem i kupą innych powieści na koncie. Raczej obstawiałabym świeżaka, który zalicza przyzwoity debiut, ale czeka go jeszcze sporo pracy, by móc powiedzieć o nim – dobry. Ale na litość boską! – to Yrsa, pisarka, którą lubię, cenię i która zawsze dostarczała mi sporo wrażeń. A tu co? A tu klops – niby da się go zjeść, ale jadało się lepsze. Trochę niedoprawiony, trochę bez smaku. Ani specjalnie zły, ani też wyjątkowo dobry. Ot, taki sobie nijaki. I taka jest właśnie ta książka.


Detektyw Huldar dostaje swoje pierwsze samodzielne śledztwo. Ofiarą jest kobieta, świadkiem popełnionego przestępstwa – jej małoletnia córka. Bestialskie morderstwo, niezrozumiały ciąg liczb znaleziony na miejscu zbrodni, dziewczynka, która nie chce niczego powiedzieć – to wszystko tylko komplikuje już i tak niełatwą sytuację. Z pomocą przychodzi Freyia, psycholog dziecięca ze schroniska dla nieletnich, która próbuje wydobyć z małej zeznania.  Tymczasem morderca atakuje ponownie…

21 października 2018

Naddniestrze. Terror tożsamości - Piotr Oleksy


Naddniestrze ma własne władze – prezydenta, rząd, parlament – a także armię, walutę, milicję, służbę celną, pocztę, telewizję, system szkolnictwa. Ma wszystko to, co każde inne państwo, z wyjątkiem uznania międzynarodowego.

„Parapaństwo”, „quasi-państwo”, „państwo de facto” – tak zatem można mówić o Naddniestrzu, którego istnienia nie uznaje żadne państwo, nawet wspierająca je Rosja. Mówi się też o nim „czarna dziura Europy” albo „skansen ZSRR”. Można się też dziwić, że w dzisiejszych czasach, niedaleko granicy z Unią Europejską istnieje separatystyczna republika, na terenie której nie obowiązuje prawo międzynarodowe. Można –  a tymczasem Naddniestrze istnieje już ponad ćwierć wieku i nic nie zapowiada, by coś się w tym temacie zmieniło. 

13 października 2018

Lud. Z grenlandzkiej wyspy - Ilona Wiśniewska


Po Spitsbergenie (Białe) i Norwegii (Hen) przyszła pora na Grenlandię. A dokładnie na Uummannaq,  niewielką wyspę o powierzchni dwunastu kilometrów kwadratowych, na której Ilona Wiśniewska spędziła trzy miesiące, pracując jako wolontariuszka w domu dziecka, przy okazji obserwując życie lokalnej społeczności.


Autorka ma swój charakterystyczny styl, do którego zdążyła już przyzwyczaić czytelnika. Po pierwsze – egotyczna lokalizacja. Surowy klimat, wszechotaczający chłód, lód i śnieg - miejsca, do których raczej nikt nie trafia przez przypadek – to kierunek, który sobie obiera. Po drugie – postaci. Bohaterowie książek Wiśniewskiej to ludzie twardzi, zahartowani przez naturę, żyjący zgodnie z jej rytmem. Ludzie o silnych charakterach, gorących sercach i niebanalnych życiorysach. Po trzecie – warsztat. Autorce nigdzie się nie spieszy, uważnie słucha i obserwuje, skupia się na swoich bohaterach i poświęca im dużo uwagi. To z kolei przekłada się na sposób narracji – Ilona Wiśniewska snuje swoje historie niespiesznie, nastrojowo, dbając o dobór słów. Pod tym kątem Lud. Z grenlandzkiej wyspy nie jest zaskoczeniem. Zaskoczeniem może być większa niż do tej pory obecność autorki w tekście – osobiste refleksje, wspomnienia, prywatne szczegóły. Nie ma tego dużo, jednak w przypadku reportaży Wiśniewskiej od razu rzuca się to w oczy. Te osobiste wstawki nie dominują całości, nie budzą nawet jakiegoś oporu, a mam takie wrażenie, że dzięki temu robi się tak bardziej intymnie, że nawiązuje się bliższą więź z autorką, że można się wczuć w jej sytuację, emocje, identyfikować się z nią lub nie. Co jest całkiem ciekawym doświadczeniem.

26 września 2018

Buszujący w Barszczu. Kontrkultura w Rosji sto lat po rewolucji - Konstanty Usenko


Ta książka poświęcona jest buszującym w Barszczu outsiderom, którzy mimo rozległych poparzeń brną dalej przez toksyczną dżunglę – tę na zewnątrz i tę, która rośnie w nich samych.


Można byłoby powiedzieć, że to książka o rosyjskiej scenie undergroundowej, ale byłoby to spore uproszczenie. W Buszującym w barszczu muzyka przenika się z kulturą, historią, polityką, tworząc bardzo ciekawą mieszankę i jeszcze ciekawszy portret współczesnej Rosji. W tekstach zespołów, które przywołuje w książce Konstanty Usenko, wyraźnie widać, że te wszystkie elementy są ze sobą mocno powiązane. Muzyczny świat nie jest obojętny na otaczającą go rzeczywistość, żywo reaguje na zachodzące zmiany, wydarzenia, politykę. Teksty piosenek są wentylem, przez które uchodzą emocje – gniew, złość, bunt, rozczarowanie. Wystarczy wsłuchać się z uwagą, by wiedzieć, co kogo boli, co komu przeszkadza i na co nie ma przyzwolenia. Co zatem jest najbardziej palącym problemem w Barszczu i co pragną najgłośniej wykrzyczeć muzyczni outsiderzy?

9 września 2018

Oczami radzieckiej zabawki. Antologia radzieckiego i rosyjskiego undergroundu - Konstanty Usenko


Najpierw miał być Buszujący w barszczu, bo napaliłam się na tę książkę, odkąd zobaczyłam jej zapowiedź. A potem pomyślałam, że może warto zachować chronologię i zacząć od pierwszej książki Konstantego Usenki? Tak też zrobiłam, a po lekturze Oczami radzieckiej zabawki mój apetyt na kolejną wzmógł się jeszcze bardziej.


Wydana w 2012 roku książka Oczami radzieckiej zabawki. Antologia radzieckiego i rosyjskiego undergroundu to coś jak encyklopedia – pełna niesamowitej i fascynującej wiedzy, ale podana zdecydowanie bardziej przystępnie i interesująco niż typowo naukowa publikacja. Na tyle przystępnie i interesująco, że nawet muzyczny laik, który nie ma najmniejszego pojęcia o scenie muzycznej naszych wschodnich sąsiadów (albo ma niewielkie), będzie tę książkę czytał z dużą przyjemnością.

21 sierpnia 2018

Żeby umarło przede mną. Opowieści matek niepełnosprawnych dzieci - Jacek Hołub


Pięć kobiet i pięć historii – przejmujących, bo wydaje mi się, że nikogo nie pozostawią obojętnym. Choć – mniemam – w każdym poruszą inną strunę. We mnie na przemian wywoływały różne emocje – współczucie, gniew, sprzeciw, ale też niezrozumienie. Bo czasem trudno zrozumieć kogoś, jeśli nie jest się w jego skórze, jeśli życie doświadcza nas inaczej, mniej, łagodniej. Bohaterki tej książki doświadczyły wiele, autor – Jacek Hołub – oddaje im głos. Na co dzień niesłyszalne i spychane na margines matki niepełnosprawnych dzieci, tu, w szczerych słowach, mówią o swoim życiu z chorym i w pełni zależnym od nich dzieckiem.


O czym opowiadają? O codzienności – zmęczeniu, braku sił i z pozoru prostych czynnościach, które przy niepełnosprawnych dziecku okazują się nie lada wyzwaniem. O walce, którą toczą każdego dnia z instytucjami, urzędnikami, lekarzami o lepsze życie dla swoich pociech. Związkach, które przechodzą ogromną próbę i mężczyznach, którzy nie zdają egzaminu. O lęku, który towarzyszy im codziennie, wyrzeczeniach i radościach, bo i te zdarzają się w ich życiu.

14 sierpnia 2018

Smutek cinkciarza - Sylwia Chutnik


Tajemnicze morderstwo cinkciarza i nierozwiązana sprawa sprzed lat. Choć poszlaki wskazywały, że zabił syn, nie udowodniono mu winy. Trzydzieści lat od tego feralnego dnia śledztwo zostaje ostatecznie umorzone. To prawdziwe wydarzenia, które rozegrały się w Sopocie w połowie lat osiemdziesiątych. Sięga po nie Sylwia Chutnik i na ich kanwie tworzy nową jakość. Jej książka Smutek cinkciarza, choć bazuje na prawdziwych wydarzeniach, literaturą faktu nie jest. Autorka zmienia miejsce akcji, przenosi je do Warszawy i tworzy postać Wiesława – chłopaka z Bielan, bywalca dansingów, handlarza walutą, prywatnie męża i ojca, który pragnie zabezpieczyć byt swojej rodziny. Króla życia, któremu któregoś dnia wyczerpuje się limit szczęścia.


Sylwia Chutnik przenosi nas do świata, którego już nie ma – do Warszawy lat osiemdziesiątych i siermiężnych czasów PRL-u. Odtwarza klimat ówczesnego miasta, prowadzi nas jego ulicami, zabiera na Bielany i w szemrane miejsca – wręcz idealne do robienia nielegalnych interesów. Poznajemy nocne życie Warszawy, duszne knajpy, w których alkohol leje się strumieniami, a miejscowe prostytutki polują na swoich klientów. A to wszystko w rytmie dancingowych hitów z tamtych lat. To jest coś, co w tej książce podobało mi się najbardziej. Autorka idealnie odtwarza nastrój tamtych czasów i zabiera tych starszych czytelników w sentymentalną podróż do przeszłości, tych młodszych – w nieznany, trochę magiczny, a trochę przerażający świat.

1 sierpnia 2018

Urobieni - Marek Szymaniak

Wiedziałam, że przeczytam tę książkę, ale miałam obawy, czy powinnam to zrobić teraz. Bo czy okres wakacyjny, to dobry moment, by brać się za książkę o polskim rynku pracy? Po co psuć sobie nastrój? Znów czytać ją po wakacjach, w jesiennej, deszczowej aurze – też nie za dobry pomysł. A potem pomyślałam, że właściwe żaden moment nie będzie dobry i postanowiłam zmierzyć się z polską rzeczywistością. I cóż…bez zaskoczenia, od początku wiedziałam, że miło nie będzie.


Bo Urobieni to nie jest przyjemna i podnosząca na duchu lektura, zwłaszcza jeśli w przytoczonych historiach odnajdujesz siebie. A mi się podczas lektury niektórych fragmentów zdarzały dość mocne "flashbacki".

24 lipca 2018

Czy można umrzeć dwa razy? - Leif GW Persson


Po dłuższej przerwie zatęskniłam za serią z Evertem Bakströmem, wyparłam z pamięci wszystko, co złe i przeczytałam Czy można umrzeć dwa razy? I nawet sprawiło mi to przyjemność. I nawet mi się podobało.


Nie zapominajmy jednak, że wciąż jest to Leif GW Persson, którego styl jest bardzo charakterystyczny. To znaczy nie ma tu akcji, niemal wszyscy bohaterowie irytują, a prym wiedzie w tym wspomniany wyżej Evert. Zamiast zwrotów akcji mamy mozolne, długie śledztwo, grzebanie w szczegółach, dochodzenie, kopanie w aktach, dokumentach, szukanie śladów w przeszłości. Czyli taka tam żmudna policyjna praca, bez żadnych fajerwerków. I właśnie na tym skupia się przede wszystkim Persson, więc albo się lubi jego książki, albo się przy nich męczy. Przy poprzedniej się męczyłam [klik], ta jakoś nawet mi podeszła.  

6 lipca 2018

Mikrotyki - Paweł Sołtys


Chciałabym peany wyśpiewać na cześć tej książki – ale mi nie wychodzi. Chciałabym najlepiej jak potrafię opisać, jak bardzo mnie zachwyciła – ale słów brak. Chciałabym choć w minimalnym stopniu napisać ten tekst tak pięknie, jak napisał Mikrotyki Paweł Sołtys – ale jest to absolutnie nierealne. A zatem powiem tylko skromnie, że urzekła mnie ta książka, językowo rozwaliła na kolana. Cudnie, cudnie jest napisana!


Paweł Sołtys vel Pablopavo to dobry tekściarz i jak się okazuje, równie dobry pisarz. Czuje pióro i włada nim z lekkością, której mogę mu tylko pozazdrościć. Mikrotyki urzekają stylem, metaforami, porównaniami, szykiem przestawnym, który tak tępi w moich tekstach mąż. Ten zbiór opowiadań pełny jest językowych perełek, sformułowań, które onieśmielają swoją finezją. Te teksty mają swój specyficzny rytm, melodię, ich się nie czyta – przez nie się płynie! Smakuje ich kunszt. I nie czuć w tym żadnego wysiłku, żadnej przesady, żadnego popisywania się wirtuozerią – te frazy wychodzące spod pióra Pawła Sołtysa wydają się być tak zwyczajnie naturalne, takie „po prostu”. Mogłabym tak bez końca, ale język mój nie nazbyt jest giętki, by powiedzieć wszystko, co pomyśli głowa. Absolutny podziw i szacunek.

2 lipca 2018

Ostatnia sprawa Fredriki Bergman - Kristina Ohlsson


Oto lektura skrojona na miarę moich potrzeb. Skutecznie odrywała mnie od rzeczywistości, zasysała i odcinała od wszelkich bodźców zewnętrznych. Pochłaniała mnie tak, że czytałam w każdej wolnej chwili i żal mi było ją odłożyć. Ten stan, kiedy umierasz z ciekawości co dalej, ale nie możesz doczytać książki, bo: zaczynasz pracę, musisz iść spać, masz inne pilne obowiązki do zrobienia… Miałam ochotę rzucić wszystko i nic tylko czytać. Właśnie takie uczucia towarzyszyły mi podczas czytania tej książki.


Mężczyzna zabity w fotelu, postrzelony w pierś we własnym domu, z obrączką córki na palcu. Młody mężczyzna rozpaczliwie i bezskutecznie poszukujący swojego brata. Rodzina, której świat dramatycznie i bez ich zgody, skurczył się do kilkunastu metrów kwadratowych. Anonimowe listy i kolejne ofiary. Co łączy te sprawy? Odpowiedzi na to pytanie szukają Alex Recht i Fredrika Bergman, a finał zaskoczy ich bardziej niż się spodziewali.

23 czerwca 2018

Mayday - Grzegorz Brudnik


Na początku ustalmy pewne fakty: nie lubię sensacji i w ogóle nie interesują mnie katastrofy lotnicze. Mam jednak swoje powody, by o tej książce napisać. I będzie to nieco inny tekst niż dotychczas.


Nie lubię sensacji za rozmach. Jak się coś dzieje, to koniecznie na bogato: strzelanki, pościgi, katastrofy, trup ściele się gęsto i nie ma czasu na oddech. Zbyt dynamicznie, zbyt spektakularnie i zbyt daleko od rzeczywistości. A ja zbyt twardo stąpający po ziemi człek jestem, dlatego ukochałam sobie literaturę faktu i słabo odnajduję się w zbyt rozbuchanej fikcji. A Mayday Grzegorza Brudnika to właśnie sensacja i zawiera wszystkie składniki wymienione powyżej. Zasadniczo od razu powinnam być „na nie”, właściwe to ta książka nawet nie powinna znaleźć się w kręgu moich zainteresowań, ale tym razem sytuacja jest nieco inna.

19 czerwca 2018

Komeda. Osobiste życie jazzu - Magdalena Grzebałkowska


Spokojny, cichy, małomówny. Niemal niewidoczny. I ona – głośna, przebojowa, zazdrosna. Po alkoholu – agresywna. Krzysztof Komeda i Zofia Lach – jego żona. Z tego duetu to tym razem on, na kartach książki Magdaleny Grzebałkowskiej, gra pierwszoplanową rolę.  


Zostawił po sobie niewiele. Trochę wywiadów, garść lakonicznej korespondencji. Żadnych wspomnień i pamiętników. Przekopane przez Grzebałkowską archiwa też świeciły pustkami. Autorka wykonała gigantyczną robotę, by wyciągnąć jego postać niemal z niebytu. I ja to bardzo doceniam. Doceniam jej upór, wytrwałość, motywację do pracy. Doceniam, że zrobiła naprawdę wiele, by zbliżyć się choć trochę bardziej do postaci Krzysztofa Trzcińskiego, bardziej znanego pod pseudonimem Komeda. Dotarła do jego krewnych, przyjaciół, znajomych. Czerpała wiedzę z pism branżowych. Ze zbieranych z trudem informacji powoli zaczynała się wyłaniać jego postać.

27 maja 2018

Trupia farma. Nowe śledztwa - Bill Bass, Jon Jefferson


Najsłynniejsze sprawy legendarnego „detektywa kości”, nietypowe śledztwa i kolejne zagadki do rozwiązania – Trupia farma. Nowe śledztwa, to kontynuacja opowieści Billa Bassa, antropologa sądowego i założyciela dość oryginalnego ośrodka naukowego, w którym prowadzone są badania nad ludzkimi zwłokami. Znów opowiedziane niezwykle barwnie, ze wszystkimi szczegółami (nawet tymi makabrycznymi) i w charakterystycznym dla narratora stylu – czyli ze szczyptą poczucia humoru, dzięki któremu wszystkie zebrane w tej książce historie stają się nieco bardziej lekkostrawne.


W poprzedniej książce Bill Bass tłumaczył czytelnikowi, czym jest „Trupia farma”, dlaczego powstała,  jakim celom służy i jak wyglądała nauka nad rozkładem ludzkiego ciała przed jej założeniem oraz już po. Sięgał zatem po historie sprzed lat, które czytelnika stopniowo wprowadzały w temat i objaśniały po kolei powyższe kwestie. Tym razem na tapetę idą bardziej współczesne „trudne przypadki” – wybrane celowo i według określonego klucza; przywołane w tej części sprawy ilustrują postęp, jaki się dokonał w dziedzinie techniki i narzędzi antropologii sądowej.

15 maja 2018

Trupia farma - Bill Bass, Jon Jefferson


Ciało się rozkłada; kości pozostają. Ciało zapomina i wybacza dawne urazy; kość może się zagoić, ale zawsze pamięta: upadek z dzieciństwa, bijatykę w barze, uderzenie rękojeścią pistoletu w skroń, ostrze wbite między żebra. Kości zatrzymują takie chwile, utrwalają je i pokazują każdemu, kto ma dość wiedzy i doświadczenia, by dojrzeć to bogactwo danych, by usłyszeć cichy szept zmarłych.


Ten cichy szept zmarłych doskonale słyszy Bill Bass – antropolog sądowy i założyciel tzw. „Trupiej Farmy”, czyli Antropologicznego Ośrodka Badawczego Uniwersytetu Tennessee, w którym prowadzone są badania rozkładu zwłok. Brzmi makabrycznie, ale cel szczytny – dzięki tym badaniom udało się rozwiązać wiele kryminalnych zagadek, ustalić tożsamość bezimiennych dotąd ofiar i namierzyć sprawców przeróżnych zbrodni (choć czasem tym „namierzonym” udawało się uniknąć kary). Bill Bass z kości czyta jak z nut, choć i jemu, mimo wieloletniego doświadczenia i ogromu zgromadzonej wiedzy, trafiają się nuty fałszywe.

9 maja 2018

Kwiaty w pudełku. Japonia oczami kobiet - Karolina Bednarz

To jest książka o problemach - tych, z którymi japońskie kobiety zmagały się kiedyś i tych, z którymi zmagają się dziś.  Lub nawet „do dziś”, bo mimo upływu czasu, są kwestie, w których niewiele się zmienia.


Mają być posłuszne, grzeczne, urocze i uległe. Pięknie wyglądać i pięknie się poruszać. I nie wymagać zbyt wiele. Najlepiej gdyby były kawaii – czyli perfekcyjnym połączeniem dziecięcości, delikatności i piękna. Ich pozycja w społeczeństwie jest znacznie niższa niż mężczyzn; dyskryminowane zawodowo, przepracowane, obarczone wychowaniem dzieci i prowadzeniem domu, molestowane seksualnie i traktowane jak towar. Spychane na margines, uwikłane w konwenanse i ograniczenia, z których nie tak łatwo jest się im wyzwolić. Borykają się z depresją, uzależnieniem od alkoholu, ratunku upatrują w samobójstwie. Niezamężne i bezdzietne nazywane są „przegranymi psami”. Tak, zdecydowanie japońskie kobiety nie mają w życiu łatwo.

Kwiaty. Wyrwane z korzeniami, zamykane w pudełkach, wystawione na pokaz tylko po to, żeby wylądować chwilę później w koszu. Zapomniane błyskotki, chwilowe miłostki.

28 kwietnia 2018

Macbeth - Jo Nesbo


Nowe wyzwania, prestiżowe projekty, uwspółcześniona adaptacja dramatu Szekspira. Wszystko fajnie, tylko mi osobiście marzy się, by Nesbo powrócił do tego, co naprawdę „żarło”, czyli do starego, dobrego Harry’ego Hole. Seria, którą zdobył sobie popularność i rzesze fanów, leży i kwiczy, a nowe projekty wcale – że tak powiem – dupy nie urywają.


Nie ma co ściemniać, nie podobał mi się Macbeth. Zresztą mogę mieć pretensje tylko do siebie, sama wpuściłam się w maliny. Zadziałał utarty skrót myślowy: jest Nesbo, jest kryminał. A tym razem – no, sorry – nie bardzo. Nie doczytałam, nie zorientowałam się, wyposzczona rzuciłam się na nową książkę, zupełnie nie wiedząc, na co się porywam. A porwałam się na coś, co właściwie udaje kryminał – bo co to za zabawa, kiedy od początku do końca wie się, co właściwie się wydarzy. I wcale nie trzeba być tu alfą i omegą w dziedzinie literatury, wystarczy ogólna wiedza. I koniec zabawy.

19 kwietnia 2018

Dwie siostry - Åsne Seierstad


Reportaż literacki – choć czyta się go świetnie, niczym dobrą powieść lub kryminał – nie jest moją ulubioną formą. Daje autorowi dużą swobodę w doborze faktów i ich interpretacji. Czytelnik nie ma pewności, co wydarzyło się lub zostało powiedziane naprawdę, a co autor sobie dopowiedział lub włożył w usta bohaterom na potrzeby zbudowania ciekawej fabuły. Trzeba mu ufać, że zebrane informacje przekazuje w możliwie najbardziej obiektywny sposób i że ubiera je w bardziej przystępną formę literacką tylko po to, by ułatwić odbiór. I ja ufam Åsne Seierstad. Wiem, że jej nazwisko to gwarancja dobrze wykonanej roboty, a poruszający Jeden z nas tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu. Dlatego bez większego wahania i zastanowienia się sięgnęłam po Dwie siostry. Wiedziałam, że będzie to dobra rzecz – i zasadniczo jest, z jednym małym „ale”.


Tytułowe dwie siostry to szesnastoletnia Leila i dziewiętnastoletnia Ayan, somalijki wychowane w Norwegii. Któregoś dnia, jak co dzień, wychodzą z domu do szkoły i…już z niej nie wracają. W tajemnicy opuszczają Norwegię, wyjeżdżają do Syrii, by tam przyłączyć się do Państwa Islamskiego. Porzucają rodziców, braci i całe dotychczasowe życie, by rozpocząć nowe – to jedyne słuszne, zgodne z nakazami Koranu, w którym dżihad, kalifat i męczeńska śmierć są drogowskazami w drodze do raju.

5 kwietnia 2018

Królowie strzelców. Piłka w cieniu Imperium - Zbigniew Rokita


Sport ponad polityką? To chyba tylko pobożne życzenie. Dlaczego? Na to pytanie znajdziecie odpowiedź w książce Zbigniewa Rokity Królowie strzelców. Piłka w cieniu Imperium. I niech tytuł nie odstrasza tych, którzy sport mają w głębokim poważaniu. Ta książka oferuje o wiele więcej – uwierzcie!


Mam gdzieś piłkę nożną i pozostałe dziedziny sportu (poza skokami narciarskimi): nie znam się, nie kręci mnie to, zasadniczo może nawet nie istnieć. Ale jeśli ktoś sport traktuje jako punkt wyjścia do szerszego ugryzienia tematu i przez jego pryzmat opowiada mi o historii Europy Wschodniej w ostatnim stuleciu – to ja bez wahania wchodzę to. Wchodzę, czytam i ekscytuję się lekturą bardziej niż wyjściem Polski z grupy podczas Mundialu.

12 marca 2018

Z nienawiści do kobiet - Justyna Kopińska


Zacznę od tego, że tytuł nowego zbioru reportaży Justyny Kopińskiej i data jego premiery (8 marca) wprowadzają trochę w błąd. Ogólnie świetny chwyt marketingowy, ale na dzień dobry zalicza się delikatne rozczarowanie, bo zawartość książki jest jednak nieco inna. To co prawda drobiazg, ale wiadomo jak jest – oczekiwania sobie, a książka sobie i już odbieramy ją trochę inaczej. Po co tak na początku strzelać sobie w stopę?


Nic to – niezależnie od tytułu, Kopińska i tak broni się tekstami, a samo jej nazwisko na okładce przyciąga wystarczająco uwagę; kto przeczytał choć jedną jej książkę, sięgnie po kolejną. Sukces zatem nie w tytule, a w dobrej marce, którą sobie wyrobiła. Zasłużenie zresztą.

9 marca 2018

Mężczyzna z laserem. Historia szwedzkiej nienawiści - Gellert Tamas

Mężczyzna z laserem. Historia szwedzkiej nienawiści to przykład na to, że dobry reportaż się nie starzeje. Wydaną szesnaście lat temu książkę Gellerta Tamasa, która przenosi nas do Szwecji początku lat dziewięćdziesiątych, wciąż czyta się świetnie. Trzyma w napięciu i wciąga bardziej niż niejeden kryminał, a przecież tę historię napisało życie. Autor starał się tylko, możliwie jak najwierniej, oddać to, co rzeczywiście się wydarzyło.


Jest rok 1991, społeczeństwo szwedzkie się radykalizuje, do głosu dochodzą skrajnie prawicowe partie, imigranci budzą coraz większą niechęć, a po ulicach Sztokholmu grasuje mężczyzna uzbrojony w karabin z laserem. Zanim policji uda się go schwytać, John Ausonius aż jedenaście razy próbuje zabić przypadkowo napotkane osoby. Wszystkie nieszwedzkiego pochodzenia.

25 lutego 2018

Granice marzeń. O państwach nieuznawanych - Tomasz Grzywaczewski

Luty przyniósł czytelniczy kryzys – jedną książkę ledwo wymordowałam, drugą rzuciłam w kąt po zaledwie kilku stronach, z tych faktycznie przeczytanych – poza Missoulą – żadna nie porwała mnie na tyle, by coś o niej napisać. Odliczałam zatem dni do premiery Granice marzeń. O państwach nieuznawanych Tomasza Grzywaczewskiego, bo na tę książkę już od dawna ostrzyłam sobie zęby. Po kilku stronach już wiedziałam, że oto w końcu lektura na miarę potrzeb!


Książka ta jest owocem moich podróży po postsowieckich państwach nieuznawanych, które odbyłem w latach 2015-2016. A zatem kolejno Donbas, Naddniestrze, Abchazja, Górski Karabach i Osetia Południowa, na wjazd do której autor ostatecznie nie uzyskał zgody. Republiki widma, państwa nieuznawane, maleńkie twory na mapie świata, w których mimo upływu czasu wciąż się kotłuje i w których maleńka iskra wystarczy, by wzniecić kolejny konflikt. Politycznie sterowane, niewydolne gospodarczo, rozkradane przez rządzących i skorumpowane – niby-państwa, których mieszkańcy marzą o tym, by żyć normalnie.

6 lutego 2018

Missoula. Gwałty w amerykańskim miasteczku uniwersyteckim - Jon Krakauer

Co teraz czytasz? – pyta często mój mąż, z góry wiedząc, że wyjadę zaraz z jakimś ciężkim tematycznie kalibrem, bo słynę z tego, że lektury wybieram sobie same „lekkie i przyjemne” (sic!). Po mojej odpowiedzi zazwyczaj wyraża lekką dezaprobatę, czasem zdziwienie lub macha ręką przyzwyczajony. Kiedy jednak zakomunikowałam, że czytam Missoulę, pokrótce streszczając temat książki i przywołując niektóre opisane w niej sytuacje – jego reakcja była inna niż zwykle. Moja też. Szczerze? Doszło do ostrej dyskusji.


Po co o czymś takim czytasz?! Po co pisać o takich rzeczach?!

Odpowiedź na pierwsze pytanie brzmi: bo lubię wiedzieć więcej, bo nie mam ochoty tkwić w szklanej bańce i udawać, że świat jest piękny, a wokół sami dobrzy ludzie. Na drugie zaś: po to, by wyciągać ludzi z ich strefy komfortu, uświadamiać, że takie rzeczy mają miejsce, że dzieją się na co dzień, że gwałt nie jest czymś normalnym, a ofiara „sama tego chciała”. I po to, by mówić o głośno o tematach tabu, obalając narosłe wokół nich mity.

27 stycznia 2018

Sezon maczet - Jean Hatzfeld

Sezon maczet to druga część trylogii Jeana Hatzfelda poświęcona ludobójstwu w Rwandzie. W pierwszej – Nagość życia – autor rozmawiał z tymi, którzy ocaleli, z kilkoma Tutsi, którzy odważyli się mówić o swoich przeżyciach. Po latach milczenia opowiadają o wydarzeniach w Rwandzie z perspektywy ofiary. W Sezonie maczet do głosu reporter dopuszcza tych, którzy byli sprawcami rzezi. Mówić decyduje się dziesięciu mężczyzn odsiadujących karę w więzieniu.


Decyzja o tym, by podjąć dyskusję z zabójcami nie zrodziła się u autora nagle. Wpłynęły na nią pytania od czytelników – poruszeni opowieściami ocalałych, pragnęli dowiedzieć się, co działo się w głowach tych, którzy ruszyli z maczetami na swych sąsiadów, przyjaciół, ludzi, z którymi współegzystowali na co dzień. Autor podjął się przeprowadzenia tych rozmów, choć od początku pomysł ten budził w nim wiele wątpliwości i sceptycyzmu, a sami sprawcy rzezi – odrazę. Zadał im wiele pytań, w tym o to, co czuli, kiedy zabili pierwszy raz, o metody zabijania, o organizację rzezi, o to jak funkcjonowali na co dzień, mając krew na rękach, o to, czy żałują i czy zasługują na przebaczenie. Odpowiedzi tych mężczyzn, delikatnie mówiąc, zdumiewają.

24 stycznia 2018

4 lata minęły...

Czwarty rok blogowania okazał się rokiem dotychczas najtrudniejszym. Na tyle trudnym, że były momenty, kiedy zastanawiałam się, czy dalsze prowadzenie bloga ma jeszcze jakiś sens. Wciąż, w porównaniu z latami poprzednimi, udało mi się utrzymać dobre tempo czytania, jednak częstotliwość pisania zdecydowanie siadła. Dwa wpisy w miesiącu to trochę za mało i sama miałam poczucie, że nie o to mi chodziło, kiedy startowałam z tym projektem. Jeden tekst na tydzień wydaje się być optymalny, ale nawet i na to nie starczało mi czasu. W związku z tym, że przestawałam już wyrabiać na zakrętach i sama wpędzałam się we frustrację, całkiem poważnie zaczęłam się zastanawiać nad tym, z której pozazawodowej aktywności zrezygnować i każdej było mi żal.


Bądźmy ze sobą szczerzy – to właśnie pisanie i cała reszta „zabaw” okołoblogowych pożera najwięcej czasu. Co tu dużo mówić – to nie jest tak, że siadam, pstryk i tekst sam w dwadzieścia minut wyskakuje mi spod palców. Nie. Czasem zżera mi to dwie lub trzy godziny nim coś sensownego powstanie, czasem w ogóle już po kilku linijkach rezygnuję z pisania, a czasem wracam do tekstu po kilku dniach i rodzę go w mniejszych lub większych bólach. Bywa też tak, że idzie mi świetnie, ale w 2017 roku była to jednak rzadkość.

17 stycznia 2018

Zapisane w kościach - Simon Beckett

Historia ludzkiego życia zapisana jest w kościach – noszą one ślady wszystkich doznanych ran i urazów, zaniedbań, do których doprowadziliśmy. David Hunter, antropolog sądowy, na podstawie tylko kości potrafi ustalić czyjąś przyczynę śmierci – nawet jeśli do czynienia ma z niemal doszczętnie spopielonym szkieletem.


Niezidentyfikowane zwłoki porzucone w starej chacie, odcięta od świata wyspa, z której wydostanie się utrudnia szalejący sztorm, seria podejrzanych pożarów, kolejne ofiary i zamknięta społeczność, której skrywane sekrety stopniowo wychodzą na jaw. Zapisane w kościach, to udana kontynuacja Chemii śmierci, którą Simon Beckett zdecydowanie przekonał mnie do siebie i utwierdził w przekonaniu, że czasem warto wyjść spoza skandynawskiego kręgu. Autor serii o Davidzie Hunterze równie dobrze radzi sobie z tworzeniem mrocznego i niepokojącego klimatu, jak jego skandynawscy koledzy. I tym właśnie kupuje mnie najbardziej. Tym razem rzuca wykreowanego przez siebie bohatera na bliżej nieznaną, tajemniczą wyspę, której izolację pogłębiają niesprzyjające warunki pogodowe.  Szybko zapadający mrok, siąpiący deszcz, chłód, nieprzystępna okolica i dzika przyroda - już to buduje wystarczająco niepokojącą atmosferę. Jeśli dodamy do tego mieszkańców wyspy, którzy nie budzą specjalnej sympatii i z jawną niechęcią odnoszą się do obcych, robi się naprawdę mało sympatycznie. Wrażenie to znów potęguje świadomość, że niektórzy z owych mieszkańców ukrywają znacznie więcej, niż można byłoby przypuszczać.

13 stycznia 2018

Nagość życia. Opowieści z bagien Rwandy - Jean Hatzfeld

W roku 1994, od godziny jedenastej w poniedziałek 11 kwietnia, do czternastej w sobotę 14 maja, z pięćdziesięciu dziewięciu tysięcy, około pięćdziesięciu tysięcy miejscowych Tutsi zginęło od maczet na wzgórzach powiatu Nyamata w Rwandzie z rąk bojówkarzy „interhamwe” i sąsiadów Hutu, którzy zabijali codziennie od godziny dziewiątej trzydzieści do godziny szesnastej. Oto punkt wyjścia tej książki.  


Trzy lata po tych wydarzeniach Jean Hatzfeld wraca do Rwandy, by wysłuchać historii tych, którym udało się przetrwać, bo ze wszystkich świadectw płynących z tego kraju, ich głos jest najmniej słyszalny, najmniej poświęca mu się miejsca w relacjach dziennikarskich. Na Nagość życia składa się trzynaście opowieści tych, którzy odważyli się przemówić. To zaledwie garstka, ale już te historie mówią wiele o tym, co wydarzyło się w tym kraju.

7 stycznia 2018

Chemia śmierci - Simon Beckett

Po stanie rozkładu ciała, po larwach, które się w nim zalęgły, po kościach i znalezionych na nich śladach, doktor David Hunter jest w stanie określić przybliżony czas zgonu. Po wielu innych czynnikach, które potrafi interpretować, jest w stanie bezimiennej ofierze przywrócić tożsamość. Dzięki swojej niebywałej wiedzy i intuicji jest w stanie pomóc bezradnej policji ruszyć do przodu tkwiące w miejscu śledztwo. Może, potrafi, ale nie chce. Po osobistej tragedii David Hunter, dawniej wybitny antropolog sądowy, szuka ukojenia w małym, angielskim miasteczku. Wszystko się zmienia, kiedy w dotychczas spokojnym Manham, dwóch chłopców znajduje makabrycznie okaleczone ludzkie zwłoki. Kiedy staje się jasne, że morderca poluje na kobiety, ofiar przybywa, a atmosfera strachu w miasteczku przekracza niebezpieczne granice, David Hunter wraca do gry.


Często opisy na okładkach mijają się z tym, co faktycznie zawiera książka. Podkręcone, by zachęcić czytelnika, zwodzą na manowce, a z pozoru „gorąca” lektura okazuje się mdłą papką, którą ledwo można strawić. Ale nie w przypadku Simona Becketta i jego Chemii śmierci. Faktycznie – już pierwsza strona intryguje, kolejne skutecznie podnoszą ciśnienie, potem przepada się na kilkanaście ładnych godzin, bo od książki naprawdę ciężko się oderwać. Kiedy przez książkę zaliczam kilka spóźnień, bo się zaczytałam – to znaczy, że coś jest na rzeczy.