26 marca 2014

Jezioro - Arnaldur Indridason

Od poniedziałku siedzę w domu na zwolnieniu. Poza zapaleniem spojówek dopadły mnie też różne inne ciekawe rzeczy, w związku z tym doskonale się złożyło, że ani ja nie musiałam oglądać otoczenia, ani tym bardziej otoczenie mnie. Widok nie był specjalnie ciekawy, więc z radością przyjęłam propozycję spędzenia kilku dni samotnie w domu. Oczywiście wykorzystałam je na nadgonienie czytelniczych zaległości :) I nawet kaprawe oczko mnie od tego nie powstrzymało! Ponieważ lekarz zalecił odpoczynek, to sięgnęłam po lekturę lekką, przyjemną i niewymagającą specjalnego wysiłku intelektualnego :) Na warsztat poszła więc czwarta część serii o komisarzu Erlendurze Sveinssonie.



Można powiedzieć, że znakiem rozpoznawczym Arnaldura Indridasona jest to, że jego bohater rozwiązuje zbrodnie popełnione w odległej przeszłości (wyjątkiem jest Głos) oraz to, że fabuła prowadzona jest dwugłosowo – relacja tu i teraz oczami policyjnej ekipy oraz retrospekcja bezpośredniego uczestnika tamtych wydarzeń. Mam też wrażenie od samego początku serii, że autor pozostawia nam ocenę tego, kto tak naprawdę w jego powieściach jest czarnym charakterem i czy ofiara rzeczywiście jest ofiarą, czy trochę sama zapracowała na swój los. W czwartej części autor zastosował ten sam mechanizm, więc zaskoczenia nie było. 

24 marca 2014

Na południe od Lampedusy. Podróże rozpaczy - Stefano Liberti

Niniejsza książka jest owocem obsesji. Zapragnąłem oto za wszelką cenę zrozumieć i zgłębić powody tak zwanych podróży rozpaczy, a także poznać i wskazać mentalne uwarunkowania emigracji z Afryki do Europy - wyjaśnia w pierwszych zdaniach publikacji Na południe od Lampedusy. Podróże rozpaczy jej autor Stefano Liberti, włoski dziennikarz prasowy i telewizyjny. Ta obsesja każe mu jechać do krajów Północnej Afryki i podążać śladem tysięcy kobiet i mężczyzn, którzy z uporem graniczącym z obsesją, są gotowi na wszystko, byleby tylko spełnić swoje największe marzenie: zmienić swoje życie na lepsze, dostać się do Europy.


W 12 rozdziałach tej książki poznajemy losy tych, którzy zdecydowali się na ucieczkę, którzy zostawili wszystko i za cel postawili sobie dotrzeć do tego coraz bardziej niedostępnego dla nich miejsca na mapie, jawiącego się w ich oczach jako nadzieja na lepszą przyszłość. Autor przenika w ich środowisko, stara się zdobyć ich zaufanie, by jak najdokładniej przedstawić nam ich losy, motywację do wyjazdu i pokazać, jak radzą sobie z rozwianymi złudzeniami i życiem zawieszonym pomiędzy niemożnością osiągnięcia zamierzonego celu, a powrotem do domu i dawnego życia.

18 marca 2014

Nie ma jednej Rosji - Barbara Włodarczyk

Do lektury tej książki podeszłam ze średnim entuzjazmem. Po pierwsze – bardzo słaba okładka. Po drugie – ponieważ Pani Barbara Włodarczyk jest dziennikarką i byłą korespondentką TVP w Rosji, obawiałam się tego samego efektu, co przy lekturze książki Matrioszka, Rosja i jastrząb Macieja Jastrzębskiego, dla odmiany korespondenta Polskiego Radia. Matrioszką byłam rozczarowana. Książka w zasadzie o wszystkim i tak naprawdę o niczym. Może Pan Jastrzębski dużo o Rosji wie, ale sprzedać tego nie potrafił. Obawiałam się, że z lekturą Nie ma jednej Rosji będzie podobnie. Na szczęście nie było, choć moja nieufność utrzymywała się do ponad setnej strony. 


Nie ma jednej Rosji to 17 reportaży, z których każdy opowiada historię konkretnej osoby lub pokazuje Rosję jej oczami. Poznajemy więc Panią Lidię z wioski Mansurowo, w której urodził się dziadek i ojciec Dmitrija Miedwiediewa, czy Julię – kreatorkę mody z Rosji lub Erika z Dagestanu, który organizuje porwania dziewcząt dla ożenku. Do mnie przemówił dopiero reportaż o Wasi z Dworca Jarosławskiego, 12-letnim bezdomnym chłopcu wychowywanym przez ulicę. Potem jest i reportaż o pogromcy imigrantów Maksymie o wdzięcznym pseudonimie „Tasak”. O Jeanie – czarnoskórym radnym z głębokiej rosyjskiej prowincji, który walczy z rosyjską stagnacją. Czy o mieszkańcach domu spokojnej starości, który ze spokojem ma niewiele wspólnego, jest za to miejscem jednej wielkiej libacji i degrengolady. 

12 marca 2014

Nie mów nikomu - Harlan Coben

Nie czytam książek w ciemno. Czytam, jeśli ktoś poleci, jeśli miała dobre recenzje lub jeśli porusza temat, który mnie interesuje. Do Nie mów nikomu Harlana Cobena przekonały mnie akurat bardzo dobre opinie innych czytelników. Wspaniała, genialna, porywająca, rewelacja! No dobra, pomyślałam, niech stracę. Spędziłam nad tą książka dwa niecałe dni i teraz się zastanawiam – czy myśmy oby na pewno tę samą książkę czytali?


Pewnie narażę się wszystkim fanom Cobena, ale trudno, raz się żyje. Nie znajduję ani jednego powodu, dla którego miałabym Nie mów nikomu komukolwiek polecić. Ani jednego powodu do zachwytu. A wyżej wymienione epitety, w kontekście tej książki, nie przejdą mi przez gardło.

10 marca 2014

Przemytnik doskonały. Jak transportować tony kokainy i żyć szczęśliwie - Luca Rastello

Nie będę przemytnikiem. Nie nadaję się. Jestem za mało kreatywna. Nie będę więc transportować ton kokainy, a szczęśliwe życie przejdzie mi koło nosa. ;)


Przemytnik doskonały. Jak transportować tony kokainy i żyć szczęśliwie to historia starego wyjadacza w narkobiznesie. Transport kokainy w najdroższym marmurze, pasty kokainowej w kablach elektrycznych, w postaci płynnej między sklejonymi ze sobą szybami – to dla niego chleb powszedni. W pomysłach na to, jak przerzucić towar z Ameryki Południowej na rynki europejskie, nie ma sobie równych. I nie rozmawiamy o ilościach śladowych narkotyków. Rozmawiamy o dostawie towaru, który idzie w setki kilogramów albo i więcej. Taka akcja musi być doskonale zaplanowana, tu nie ma miejsca na pomyłki, a wszelki element ryzykogenny (którym najczęściej jest człowiek) trzeba wykluczyć. Z opowiadanej przez bohatera reportażu historii dowiemy się m.in., że narkotyki i polityka to całkiem bliscy znajomi, że amerykańska i meksykańska gospodarka bez wpływów z handlu narkotykami poniosłyby dotkliwą stratę, że wszystkie programy walki z narkobiznesem to pic na wodę fotomontaż, że rączka rączkę myje i że nie ma osoby, której nie dałoby się przekupić za solidną kasę. I choć niektóre opowiadane historie robią wrażenie, to całość lektury już nie.


7 marca 2014

W oblężeniu. Życie pod ostrzałem na sarajewskiej ulicy - Barbara Demick

W oblężeniu. Życie pod ostrzałem na sarajewskiej ulicy kupiłam w ciemno. Bez wahania. Wystarczyło mi nazwisko – Barbara Demick. Wiedziałam, że będzie to bardzo dobrze napisany reportaż – od pierwszego zdania do ostatniej kropki. Nie pomyliłam się. Po lekturze Światu nie mamy czego zazdrościć, reportażu o Korei Północnej, to nazwisko działa na mnie jak magnes. Przeczytam z przyjemnością wszystko, co wyjdzie spod pióra tej Pani.



Kiedy trwał konflikt na Bałkanach, kiedy rozpadała się Jugosławia, nie miałam nawet 10 lat. Trudno więc się dziwić, że nie pamiętam z tego okresu nic, co dotyczyłoby tych wydarzeń. Nigdy nie miałam też potrzeby, by poświęcić temu tematowi choć chwilę uwagi. Może jestem ignorantką, a może nie złożyło się. A może właśnie tak miało być? Może po prostu musiałam poczekać na tę właśnie książkę, która podaje temat w sposób logiczny i prosty.

3 marca 2014

Głos - Arnaldur Indridason

Głos to trzecia część serii o Erlendurze Sveinsonie, nieco gburowatym inspektorze z Reykjaviku o lekko zwichrowanym życiorysie. Tym razem czytam chronologicznie i muszę przyznać, że z książki na książkę jest coraz lepiej, a Erlendur ze swoim specyficznym poczuciem humoru podoba mi się coraz bardziej. Póki co tę część uznaję za najlepszą, ale ponieważ przede mną jeszcze dwie, to jest to całkiem możliwe, że zmienię zdanie.



Tym razem akcja rozpoczyna się na chwilę przed Bożym Narodzeniem. Znajdujemy się w jednym z hoteli w Reykjaviku, gdzie przez recepcję przewijają się tłumy turystów i gości radośnie wyczekujących świąt. Ale zapomnijcie o świątecznej atmosferze. Zapomnijcie o brzmiących w tle kolędach. Mikołaja w tym roku nie będzie. To znaczy będzie, ale za to martwy. Odnaleziony w swoim małym pokoiku w  podziemiach hotelu. W opuszczonych spodniach i z prezerwatywą na członku. Tadam! Merry Christmas!