24 marca 2014

Na południe od Lampedusy. Podróże rozpaczy - Stefano Liberti

Niniejsza książka jest owocem obsesji. Zapragnąłem oto za wszelką cenę zrozumieć i zgłębić powody tak zwanych podróży rozpaczy, a także poznać i wskazać mentalne uwarunkowania emigracji z Afryki do Europy - wyjaśnia w pierwszych zdaniach publikacji Na południe od Lampedusy. Podróże rozpaczy jej autor Stefano Liberti, włoski dziennikarz prasowy i telewizyjny. Ta obsesja każe mu jechać do krajów Północnej Afryki i podążać śladem tysięcy kobiet i mężczyzn, którzy z uporem graniczącym z obsesją, są gotowi na wszystko, byleby tylko spełnić swoje największe marzenie: zmienić swoje życie na lepsze, dostać się do Europy.


W 12 rozdziałach tej książki poznajemy losy tych, którzy zdecydowali się na ucieczkę, którzy zostawili wszystko i za cel postawili sobie dotrzeć do tego coraz bardziej niedostępnego dla nich miejsca na mapie, jawiącego się w ich oczach jako nadzieja na lepszą przyszłość. Autor przenika w ich środowisko, stara się zdobyć ich zaufanie, by jak najdokładniej przedstawić nam ich losy, motywację do wyjazdu i pokazać, jak radzą sobie z rozwianymi złudzeniami i życiem zawieszonym pomiędzy niemożnością osiągnięcia zamierzonego celu, a powrotem do domu i dawnego życia.

Autor przedstawia nam również mechanizmy, którymi posługuje się Unia Europejska w celu powstrzymania napływu niechcianych imigrantów. Są to często działania niezgodne z konwencją genewską, ale za to skutecznie powstrzymujące napływającą falę.


Na południe od Lampedusy to z pewnością reportaż, który poszerzy horyzonty, pokaże temat szerzej niż poruszające ten problem media, przedstawi motywację obu stron i problemy z jakimi się borykają. Myślę, że warto przeczytać, choć mnie osobiście książka nie porwała. I nie ze względu na warsztat autora, bo temu nie mam nic do zarzucenia. Po prostu są tematy, które kręcą nas mniej lub bardziej. Mnie problem afrykańskiej emigracji w stronę Europy kręci zdecydowanie mniej, brnęłam więc przez rozdziały książki bardzo powoli, wyczekując z niecierpliwością ostatniej kropki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz