18 marca 2014

Nie ma jednej Rosji - Barbara Włodarczyk

Do lektury tej książki podeszłam ze średnim entuzjazmem. Po pierwsze – bardzo słaba okładka. Po drugie – ponieważ Pani Barbara Włodarczyk jest dziennikarką i byłą korespondentką TVP w Rosji, obawiałam się tego samego efektu, co przy lekturze książki Matrioszka, Rosja i jastrząb Macieja Jastrzębskiego, dla odmiany korespondenta Polskiego Radia. Matrioszką byłam rozczarowana. Książka w zasadzie o wszystkim i tak naprawdę o niczym. Może Pan Jastrzębski dużo o Rosji wie, ale sprzedać tego nie potrafił. Obawiałam się, że z lekturą Nie ma jednej Rosji będzie podobnie. Na szczęście nie było, choć moja nieufność utrzymywała się do ponad setnej strony. 


Nie ma jednej Rosji to 17 reportaży, z których każdy opowiada historię konkretnej osoby lub pokazuje Rosję jej oczami. Poznajemy więc Panią Lidię z wioski Mansurowo, w której urodził się dziadek i ojciec Dmitrija Miedwiediewa, czy Julię – kreatorkę mody z Rosji lub Erika z Dagestanu, który organizuje porwania dziewcząt dla ożenku. Do mnie przemówił dopiero reportaż o Wasi z Dworca Jarosławskiego, 12-letnim bezdomnym chłopcu wychowywanym przez ulicę. Potem jest i reportaż o pogromcy imigrantów Maksymie o wdzięcznym pseudonimie „Tasak”. O Jeanie – czarnoskórym radnym z głębokiej rosyjskiej prowincji, który walczy z rosyjską stagnacją. Czy o mieszkańcach domu spokojnej starości, który ze spokojem ma niewiele wspólnego, jest za to miejscem jednej wielkiej libacji i degrengolady. 

Każdy z tych reportaży mówi nam coś innego o Rosji. Udowadnia, że choćbyśmy nie wiem jak bardzo się starali, tego kraju i mieszkających w nim ludzi nie da się zaszufladkować, zrozumieć, wcisnąć w jakieś ramy.

Nie ma jednej Rosji to książkowa wersja cyklu Szerokie tory, reportaży poświęconych życiu mieszkańców byłego ZSRR i kobiece spojrzenie na Rosję. Mimo, że gdybym miała polecić dobra książkę o naszych wschodnich sąsiadach, to pozycja Pani Barbary Włodarczyk nie znalazłaby się na pierwszym miejscu, to i tak uważam, że warto ją przeczytać. Zdziwić się po raz kolejny i pomyśleć – cóż to za niemożliwy do ogarnięcia kraj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz