28 grudnia 2017

Podsumowanie 2017 roku

Tegoroczne podsumowanie wielkim powodem do dumy nie jest. Na 66 przeczytanych książek, aż 20 nie doczekało się żadnego wpisu. I nie tylko dlatego, że były to książki złe – czasem zwyczajnie wena nie dopisywała, a czasem po prostu doba była za krótka w stosunku do nagromadzonych obowiązków. Chciałabym obiecać poprawę, ale nie będę rzucać słów na wiatr. Będę natomiast robić wszystko, by blog wciąż istniał, mimo mniejszej częstotliwości wpisów.

W tym roku liczba tych najlepszych będzie zatem niewielka – wybieram tylko spośród tych, które opisałam i które zostały wydane w 2017 roku. Oto one w kolejności czytania:

Brunatna kołysanka. Historie uprowadzonych dzieci.  Anna Malinowska - bo historie osób o złamanych życiorysach, którym wojna namieszała w biografii, zwyczajnie i tak po ludzku poruszają. 

Porwane. Boko Haram i terror w sercu Afryki. Wolfgang Bauer - historie kobiet, które zostały porwane i którym po wielu miesiącach życia z Boko Haram udało się uciec. Poruszająca książka o przemocy, która w mniemaniu Europejczyków i Amerykanów, dzieje się gdzieś w dalekiej i nie dotyczącej nas rzeczywistości. 

Tamtego ranka, kiedy po nas przyszli. Depesze z Syrii. Janine Di Giovanni  - przejmująca i przerażająca książka o wojnie w Syrii i jej konsekwencjach. Mocna i gorzka lektura, która wiele mówi o ludziach i międzynarodowej polityce. 

Wszyscy ludzie Kremla. Tajne życie dworu Władimira Putina. Michaił Zygar - o kuluarach rosyjskiej polityki i sekretach Kremla w sposób bardzo przystępny i dobrze podany. Świetna lektura, którą czyta się niemal jak sensację. Dobre źródło wiedzy o współczesnej Rosji. 

Wszystkie dzieci Louisa. Kamil Bałuk  - ze względu na średnio interesujący mnie temat, miałam nie czytać, ale po kilku zaledwie zdaniach zmieniłam zdanie. Za świetnie pióro, udany debiut i naprawdę pasjonującą książkę. 

1947. Świat zaczyna się teraz. Elisabeth Åsbrink - koło tej autorki nie umiem przejść obojętnie i choć trochę zaskoczyła mnie ta książka formą, to długo nie mogłam o niej zapomnieć. Mądra i zmuszająca do refleksji lektura, choć nieco trudna w odbiorze. 

Zdaję sobie sprawę, że tych dobrych książek było w tym roku więcej, nie po wszystkie jednak sięgnęłam. Niestety doba ma tylko 24 godziny, a nie samym czytaniem człowiek żyje. Przyjdzie czas, że nadrobię zaległości, a przynajmniej tak sobie wmawiam 😉

Tak oto kończę ten rok, mając nadzieję, że kolejny będzie tylko lepszy. Czego im Wam z całego serca życzę 😊

22 grudnia 2017

Dziewczyna bez skóry - Mads Peder Nordbo

Lubię, kiedy autor ma jakieś pojęcie o miejscu, w którym osadza akcję swojej książki. Zwłaszcza, jeśli to miejsce jest nieco egzotyczne i nie każdemu udaje się tam dotrzeć. Oczywiście można też przyjąć pseudonim, udawać kogoś, kim się nie jest i opisać miejsce, którego się na oczy nie widziało, ale efekty osiąga się wtedy raczej mierne. Mads Peder Nordbo miejsce, o którym pisze, dobrze zna, bo żyje tam od kilku lat i dlatego jego książka ma coś, czego zabrakło kryminałowi pewnego pana, który postanowił udawać Farerczyka, ale bez powodzenia. A tym czymś jest wiarygodność i klimat.


Akcja książki Dziewczyna bez skóry rozgrywa się na Grenlandii, w miasteczku Nuuk, odciętym od świata, w którym lokalna społeczność wyznaje zasadę "brudy pierze się w swoim domu". W związku z tym przymyka się oko na rzeczy niewygodne, zamiata się je pod dywan i udaje, że nie istnieją. Na takie "brudy" przez przydapek trafia Matthew – dziennikarz lokalnej gazety, który w Nuuk szuka ukojenia po osobistej tragedii. Zaczyna się na nietypowym znalezisku, prawdopodobnie mumii wikińskiego osadnika, a kończy na grubej aferze, w którą wplątani są miejscowi politycy, ofiarami natomiast są wykorzystywane seksualnie nieletnie dziewczynki. Matthew, przy wsparciu nietypowej postaci, jaką jest wytatuowana grenlandzka dziewczyna Tupaarnaq, robi wszystko, co w jego mocy, by zamieszani w tę sprawę ponieśli karę za swoje czyny.

13 grudnia 2017

Niksy - Nathan Hill

Samuel miał jedenaście lat, kiedy opuściła go matka. To wydarzenie położyło się cieniem na jego dalszym życiu. Kiedy niespodziewanie, po dwudziestu latach los ponownie połączy ich drogi, dla Samuela będzie to okazja do rozliczenia się  z przeszłością i dotąd skrywanymi rodzinnymi tajemnicami. Dla obojga natomiast, to nagłe spotkanie okaże się szansą na rozpoczęcie nowego, lepszego rozdziału w ich dotychczas mało satysfakcjonującym życiu.  


Historia Samuela i jego matki to tylko fragment tego, co serwuje nam Nathan Hill w swojej debiutanckiej powieści Niksy. Na ponad siedmiuset stronach autor „upchnął” znacznie więcej tematów i powołał do życia bohaterów z równie powichrowanymi życiorysami. Niksy to powieść wielowątkowa, wielowymiarowa i rozgrywająca się na kilku płaszczyznach czasowych. Z czasów współczesnych, w których żyje dorosły już Samuel, przenosimy się do lat jego dzieciństwa, zahaczamy o Amerykę lat sześćdziesiątych i poznajemy losy jego młodej wówczas matki, by stąd znów trafić do Norwegii – ojczyzny dziadka Samuela, zaczerpnąć ze skandynawskiej mitologii i wpleść ją w całą historię. Tak powstaje rodzinna saga, w której decyzje podjęte przez kolejnych członków rodziny wpływają na kolejne pokolenia.

26 listopada 2017

1947. Świat zaczyna się teraz - Elisabeth Åsbrink

Po doskonałej W lesie wiedeńskim wciąż szumią drzewa i bardzo dobrej Czuły punkt. Teatr, naziści i zbrodnia nie miałam żadnych wątpliwości, żeby sięgnąć po kolejną książkę Elisabeth Åsbrink 1947. Świat zaczyna się teraz. Wątpliwości pojawiły się dopiero po lekturze i choć minął już tydzień odkąd przeczytałam tę książkę, wciąż nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć, co właściwie o niej myślę. A wrażenia mam mieszane.


Mieszane, bo zaskoczyła mnie konstrukcja książki. Miesiąc po miesiącu autorka opisuje wydarzenia, które miały miejsce w 1947 roku i które znacząco wpłynęły na obraz świata. Konstrukcja poniekąd logiczna, ale przysparzająca nieco trudności w odbiorze. Ciężko mi przyszło poruszanie się pomiędzy urwanymi wątkami, które wracały w kolejnych rozdziałach, przynosząc nowe treści, fakty, daty, nazwiska. Towarzyszyło mi spore poczucie chaosu, w którym nie umiałam się odnaleźć. Tym bardziej, że historia nie jest moją najmocniejszą stroną, nie umiem się w niej poruszać linearnie, dostrzegać powiązań i wyciągać z nich wnioski. Taka dysfunkcja, co zrobić. Dlatego podział na miesiące, rwane wątki i powracanie do nich po jakimś czasie wyjątkowo mi nie leżały.

14 listopada 2017

Maestro z Sankt Petersburga - Paul Leander-Egström, Camilla Grebe

On miał gotową fabułę, ona – warsztat. On spędził lata w Moskwie – najpierw jako korespondent, potem przedsiębiorca i finansista. Nie jedno widział, nie jednego poznał, obracał się w świecie polityków i oligarchów. Ona jego historii nadała szlif, wyrzuciła co niepotrzebne, zredagowała, nadała nowy kształt. Mroczna Moskwa szwedzkim okiem, thriller polityczny osadzony w putinowskiej Rosji, rosyjska dusza i szwedzki chłód. Co mogło tu pójść nie tak? Wszystko…


Ogromny apetytem, z którym usiadłam do tej książki, malał ze strony na stronę. W osobistym rankingu „rozczarowanie roku”, ta książka zajęłaby pierwsze miejsce. Zestaw z pozoru idealny, okazał się wielkim, nudnym i przydługim nic. A ja, frajerka, sprezentowałam sobie od razu całą trylogię…

1 listopada 2017

Był sobie chłopczyk - Ewa Winnicka

– Nie było żadnego Szymona. Nie było takiego dziecka.


Niestety było, choć babci Szymona pozostało już tylko zaklinanie rzeczywistości i zaprzeczanie faktom. A te są bezsporne – Szymon był, istniał, przeżył dwadzieścia trzy miesiące, a jego ciało znaleziono w rzeczce. Tą sprawą żyły media – nim udało się ustalić tożsamość chłopca, media nazwały go „chłopcem z Cieszyna”. Dziś o tej sprawie wiemy właściwie wszystko – że małego Szymona zamęczyli rodzice, że umierał kilka godzin i nikt nie udzielił mu pomocy, że rodzice pozbyli się jego ciała, a potem przez dwa lata udało im się tuszować sprawę, nim na ich trop wpadła policja. Dlaczego więc Ewa Winnicka bierze się za temat, o którym wiadomo już niemal wszystko?

24 października 2017

Pamiętajcie, że byłem przeciw. Reportaże sądowe - Barbara Seidler

Afery na szczeblu krajowym i  lokalne porachunki, sprawy większe i mniejsze, te popełnione przez grube ryby i te, których sprawcami byli niczym się nie wyróżniający na co dzień śmiertelnicy. Relacjonowała ich przebieg, uważnie śledziła to, co działo się w sądzie, jak i poza nim. Interesowała ją nie tylko zbrodnia, popełnione przestępstwo, proces, ale także człowiek i motywy jego postępowania. Barbara Seidler relacjonowała najgłośniejsze procesy w Polsce, była najważniejszą reporterka sądowa w czasach PRL. Dziś jej teksty możemy przeczytać w zbiorze Pamiętajcie, że byłem przeciw.


Czytanie tej książki, to trochę jak podróż w czasie. Przenosimy się do lat 60’, 70’ i 80’ ubiegłego wieku, przeżywamy na nowo to, czym żyły ówczesne media, wracamy do klimatu i atmosfery PRL. Co znajdziemy w tym zbiorze? Historię maturzystki Kasi, która zabiła i poćwiartowała swoją matkę; nauczyciela wychowania fizycznego bez wzajemności zakochanego w swojej uczennicy, której życie zmienił w piekło; recydywistów oskarżonych o ucieczkę z więzienia, okaleczających się na potęgę; mięsnych potentatów, którzy postanowili sobie „dorobić” na przekrętach, pracowników Horteksu zamieszanych w aferę wokół cocktail-barów, zawłaszczenie mienia społecznego i łapownictwo. Cała galeria spraw o różnym wymiarze szkodliwości, skali zasięgu, medialności tematu. Wszystkie składają się na ciekawy obraz ówczesnych czasów i problemów, z którymi mierzyło się społeczeństwo.

17 października 2017

Zapiski na biletach - Michał Olszewski

[…] Wtedy dzwoni bliski mi człowiek. Pyta, jak jeżdżę w teren. Oto odpowiedź. Zbyt wolno, zbyt długie przerwy, nie wszędzie zdążam. W zamian za to błahostki, błyski, strzępy.


Polska widziana z okien pociągów i autobusów. Ta mniej uczęszczana, mijana przypadkiem, nie leżąca na głównych trasach. Ta Polska, o której trochę się zapomina, która nie jest celem sama w sobie, a tylko punktem podróży, strasząca przejeżdżających szyldozą, krzykliwymi kolorami i architekturą, która wiele pozostawia do życzenia w kwestii gustu. Polska szara, brudna, zapuszczona. Taka, którą nie idzie się pochwalić. Polska raczej B, taka, która bardziej odpycha niż przyciąga.

8 października 2017

Ludzie na drzewach - Hanya Yanagihara

Pierwsze na polskim rynku pojawiło się Małe życie i podzieliło czytelników na dwie frakcje. Tych absolutnie za, zachwyconych książką Hanyi Yanagihary, przeżywających losy Jude’a i odchorowujących je potem emocjonalnie.  I tych, którzy Małego życia nie mogli ścierpieć, twierdzili, że jest słabe, wydumane, męczące, monotonne. Byłam w tej pierwszej frakcji – Małe życie mną pozamiatało, przewalcowało, przeczołgało emocjonalnie, a jednak uznałam tę książkę za jedną z lepszych w 2016 roku i do dziś zdania nie zmieniłam.


Mam wrażenie, że Ludzie na drzewach, debiutancka powieść Yanagihary, która dopiero teraz ukazała się w Polsce, także podzieli czytelników. I czytając różne opinie na jej temat, odnoszę wrażenie, że Ci, którym nie odpowiadało Małe życie są zachwyceni Ludźmi na drzewach. Ci, którzy byli pod wrażeniem Małego życia, mogą się natomiast tą książka poczuć rozczarowani.

21 września 2017

Głosy - Ursula Poznanski

Polowaniem Ursula Poznanski całkiem udanie rozpoczęła serię o duecie Beatrice Kaspary i Florinie Wennigerze. Na tyle udanie, że rozbudziła mój apetyt na więcej, więc od razu wzięłam się za kolejną część, by sprawdzić, czy autorce uda się utrzymać poziom. Można powiedzieć, że zasadniczo jej się to udało, mam tylko jedno małe „ale”.


Akcję Głosów osadziła autorka w szpitalu psychiatrycznym, w którym dochodzi do serii tragicznych wydarzeń. Po kolei giną lekarze oddziału i pacjenci. Czarną serię rozpoczyna śmierć młodego lekarza, którego ciało znajduje jeden z pacjentów. Zwłoki „ozdabia” dziwna konstrukcja, składająca się różnych przedmiotów. Znalezione na miejscu zbrodni odciski placów wskazują na jedną z pacjentek, która od lat nie komunikuje się ze społeczeństwem, a nawiązanie z nią jakiegokolwiek kontaktu jest niemożliwe. Beatrice i Florin rozpoczynają śledztwo, które ma ich doprowadzić do rozwiązania zagadki.

19 września 2017

Polowanie - Ursula Poznanski

Jeśli kryminał, to tylko skandynawski! Dalej tak uważam, ale ostatnio zdarzają mi się skoki w bok. A to thriller amerykański, a to kryminał japoński – w obu przypadkach romans średnio udany, ale nie zrażam się. Zazwyczaj oporna na wszelkie polecanki, tym razem dałam się namówić na kryminał austriacki i sama jestem zdziwiona tym, że tak mi się podobał.


Mocny prolog, scena morderstwa, dość konkretne wprowadzenie w temat, a za chwilę niemal sielska sceneria, z poranną rosą, pasącymi się krowami i wschodzącym słońcem - świetny kontrast dla kobiecego ciała, które przypadkiem znajduje na swoim polu rolnik. Nieznana ofiara ma tatuaż na stopach – współrzędne, które naprowadzają duet Beatrice Kaspary i Florina Wennigera na kolejne makabryczne odkrycie. Tak zaczyna się specyficzna gra pomiędzy mordercą a policją, w której stawką jest ludzkie życie, a GPS nieodzownym narzędziem bez którego śledztwo nie ruszy ani na krok. Zaczyna się polowanie – mordercy na kolejne ofiary i policji na nieuchwytnego, tajemniczego sprawcę. Jaki będzie finał?

13 września 2017

Koliste jeziora Białorusi - Mateusz Marczewski

Lubię czytać o naszych wschodnich sąsiadach, ale nad tą książką trochę się zastanawiałam. Nie do końca przekonywał mnie jej opis. Wierzenia, mity, pogaństwo, szeptuchy – to niezupełnie mój klimat. Miałam mieszane uczucia przed lekturą, mam mieszane i po. Ale spokojnie,  nie będę tej książki palić na stosie.


Opis i zawartość książki Mateusza Marczewskiego Koliste jeziora Białorusi trochę się rozmijają. Spodziewasz się jednego, dostajesz drugie. Zamiast magii – Łukaszenką na dzień dobry w twarz. Zamiast mitów – polityka. W miejsca wierzeń, wkradała się rzeczywistość. Próbowałam nadążyć za tropem autora i przyznam, że przez większość czasu nie do końca byłam pewna do czego zmierza. Dopiero po jakimś czasie, z poczucia pewnego chaosu i mieszanki tematycznej, wyłania się spójny obraz. Koliste jeziora Białorusi nie są o mistycyzmie, wierzeniach, pogaństwie – a przynajmniej są nie tylko o tym. Nadrzędnym tematem, który stopniowo ukazuje się z na pozór luźno zebranych tekstów, to białoruska tożsamość, problem z samookreśleniem się – zarówno kulturowym, geopolitycznym, jak i językowym.

Gdyby istniało mityczne muzeum świata, w którym na aksamicie leżałyby artefakty tożsamości, gablota Białorusinów byłaby pusta. Symbole zastąpiłaby kartka z informacją o zmianie ekspozycji albo notka informująca, że eksponaty tymczasowo przeniesiono do magazynu.

3 września 2017

Moskwa noir - pod redakcją Natalii Smirnowej i Julii Noumen

Czternaście opowiadań, czternaście mrocznych obrazów Moskwy pióra współczesnych pisarzy rosyjskich. Zbiór Moskwa noir pod redakcją Natalii Smirnowej i Julii Noumen zabiera nas w podróż szlakiem tych miejsc, do których nie chcielibyśmy nigdy zawędrować.


[…] im bardziej zagłębiałyśmy się, wraz z autorami tego zbioru, w mrożące krew w żyłach otchłanie Moskwy, tym wyraziściej jawiła nam się ona w całej swej mrocznej i mistycznej beznadziei. Moskwa, mimo bijącego w oczy poloru i blasku, to przede wszystkim miasto niespełnionych marzeń, nieurzeczywistnionych utopii, a przez taką szczelinę między mrzonkami a rzeczywistością może się wcisnąć każde plugastwo.

27 sierpnia 2017

Przeczucie - Tetsuya Honda

Kraj Kwitnącej Wiśni leży mocno poza moim kręgiem zainteresowań, ale zaintrygował mnie ten cesarz japońskiego kryminału zamieszczony na okładce, a poza tym – miałam silną potrzebę odmiany. Pogrążona w skandynawskich kryminałach, przeplatanych literaturą faktu, czasem jednak popadam w monotonię i poszukuję nieco innych literackich wrażeń.


Czym zaskakuje Przeczucie Tetsuyi Hondy? Na pewno tym, że zabiera nas w tak odmienny od europejskiego krąg kulturowy. Silne poczucie hierarchii, inny styl pracy policji, pozycja kobiet w społeczeństwie – to są elementy, które dodają tej pozycji egzotycznego smaczku.

23 sierpnia 2017

Człowiek o 24 twarzach - Daniel Keyes

Arthur – Anglik, inteligentny i niewzruszony, ma 22 lata, mówi z brytyjskim akcentem. Ragen – Jugosłowianin, lat 23, akcent wschodniosłowiański, silny, zna się na broni, nie odróżnia kolorów. Danny ma lat 14 i boi się ludzi, zwłaszcza mężczyzn, ośmioletni David jest wrażliwy i bierze na siebie całe cierpienie, a trzynastoletni Christopher gra na harmonijce. Christiene ma 3 latka i jeszcze niewiele rozumie, ale jest bystra i lubi rysować. Adalana ma 19 lat, jest mocno wycofana, nieśmiała i samotna, pisze wiersze, jest lesbijką. To tylko część z 24 osobowości, które zamieszkały w głowie Billego Milligana, przejmując kontrolę nad jego umysłem i życiem. Każda z nich miała różne potrzeby, różne talenty, różne plany na przyszłość, różne ilorazy inteligencji. Dzieliła je wiara, seksualność, nałogi, wiek, pochodzenie. Każda z tych osobowości kradła czas Billego Milligana. Prawdziwy Billy został uśpiony po nieudanej próbie samobójczej. Pogrążony w nieświadomości przeżył tak ładnych parę lat.


Brzmi niewiarygodnie? A jednak to prawda. Daniel Keyes wziął na warsztat prawdziwą historię i podjął się próby odtworzenia biografii człowieka, który cierpiał na osobowość wieloraką i został uznany za najcięższy przypadek rozszczepienia osobowości w dziejach. Billy Milligan dla jednych stał się zagadką, dla innych genialnym aktorem i oszustem, dla wielu wyzwaniem. Podzielił amerykańskie środowisko psychologów, psychoterapeutów i sędziów. Książką Człowiek o 24 twarzach Daniel Keyes nie tylko przybliża jego losy, ale odkrywa także przed czytelnikiem jak niesamowitym i niezbadanym narzędziem jest ludzki umysł. Autor pomaga zrozumieć, co może dziać się z człowiekiem chorym na osobowość wieloraką, co może doprowadzić do rozszczepienia osobowości, przybliża mieszkające w jego głowie postaci i próbuje wyjaśnić, w jaki sposób przejmują nad nim kontrolę i jakie zadania mają do wykonania.

28 lipca 2017

Oczy Eugena Kallmanna - Håkan Nesser

Håkan Nesser wyróżnia się na tle innych skandynawskich autorów kryminałów swoim specyficznym stylem. Jak na powieść kryminalną jest u niego raczej spokojnie, akcja snuje się bardziej niż galopuje, a zagadka kryminalna nie jest celem sama w sobie – jest raczej pretekstem do rozważań nad kondycją świata i człowieka. Wiedziałam więc, czego się spodziewać, kiedy sięgnęłam po najnowszą powieść autora – Oczy Eugena Kallmanna.


Tytułowy bohater książki, to nauczyciel języka szwedzkiego w mieście K., który ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Miejscowa policja – niezbyt bystra i lotna – umarza śledztwo z braku dowodów, informacji i świadków. Sprawa pozostałaby pewnie nie wyjaśniona, gdyby nie Leon, który przybył do K., by objąć wolne stanowisko po nieżyjącym Kallmannie, a jednocześnie rozpocząć nowy rozdział w życiu po niedawno przeżytym osobistym dramacie. To właśnie Leon znajduje w biurku pamiętniki poprzednika i wraz z dwójką innych nauczycieli próbuje na własną rękę rozwiązać zagadkę tajemniczej śmierci Eugena Kallamanna.

25 lipca 2017

Ofiara bez twarzy - Stefan Ahnhem

Wciąga bardziej niż Nesbo, złowrogi bardziej niż Larsson, mroczniejszy od Mankella – wystarczył ten tekst na okładce, bym na dzień dobry uznała, że nie warto zawracać sobie głowy. Rozumiem, że debiut i trzeba jakoś autora na starcie podpromować, ale tego typu chwyty marketingowe działają na mnie zniechęcająco. Wszystkich trzech wymienionych autorów lubię, każdy z nich jest dobry na swój sposób i porównywanie debiutanta do tej wielkiej trójki wzbudziło mój opór. W związku z czym zignorowałam Stefana Ahnhema i jego Ofiarę bez twarzy. Ignorowałabym pewnie dalej, gdyby nie kryminałowy głód, dobra cena i brak pomysłu na to, co poczytać. Te trzy czynniki spowodowały, że padło na Ahnhema i teraz z pewnym zakłopotaniem muszę przyznać – ależ to jest dobre!


Nie jest jednak tak, że debiutuje ktoś całkiem przypadkowy – Ahnhem jest znanym autorem scenariuszy do szwedzkich seriali kryminalnych, w tym m.in. o Kurcie Wallanderze. Ma więc doświadczenie, dobrą bazę i jeszcze lepsze pomysły. Już pierwsze strony Ofiary bez twarzy zapowiadają, że będzie mocno i ciekawie.

17 lipca 2017

Władimir Putin. Wywiad, którego nie było - Arleta Bojke

O indywidualny wywiad z Władimirem Putinem zabiegają setki dziennikarzy z całego świata. Nie wszyscy jednak mogą dostąpić tego zaszczytu. Rosyjski prezydent ma swoje ulubione media, które dopuszcza do swojego kręgu. O taką indywidualną rozmowę zabiegała też wielokrotnie Arleta Bojke, dziennikarka TVP i autorka tej książki. Bez powodzenia – służba prasowa Kremla pozostawała głucha na wszystkie jej oficjalne pisma. Skoro rozmowa oko w oko okazała się niemożliwa, dziennikarka hipotetyczne pytania do Putina zebrała w tej książce i potraktowała je […] jako pretekst do analizy zarówno celów, które być może zamierza osiągnąć, jak i sytuacji, którą stworzył na Ukrainie i w Syrii, jego postrzegania w świecie oraz tego, co może się jeszcze wydarzyć.


Dziesięć rozdziałów i dziesięć pytań – w tym m.in. o sytuację na Krymie, o wojnę w Donbasie, o status Kozaków w Rosji, o to, jak wyglądałaby Rosja bez Putina, o przyczynę niechęci Zachodu w stosunku do Rosji oraz o Smoleńsk i o to, czego brakuje by zakończyć śledztwo w sprawie katastrofy. Arleta Bojke była w sercu tych wydarzeń – jako korespondentka spędziła w Rosji 4 lata – relacjonowała wszystko to, co działo się u naszego wschodniego sąsiada w latach 2010-2014. Zabrakło jednak okazji, by te pytania zadać bezpośrednio do ich adresata i dlatego powstała ta książka.

12 lipca 2017

Dziewczyna z sąsiedztwa - Jack Ketchum

Ameryka lat pięćdziesiątych, spokojne, miłe przedmieścia, zaprzyjaźnione dzieciaki razem spędzające beztroskie dzieciństwo. Obrazek, który na początku serwuje nam dwunastoletni David – narrator tej powieści – niemal ociera się o sielankę. Gorące słońce, zimna woda, wartka rzeka i on łowiący w tej rzece raki. I jeszcze ona – czternastoletnia Meg, rudowłosa, długonoga, fascynująca. W oczach Davida zjawiskowa.


W tę sielankę bardzo szybko, choć stopniowo, wdziera się mrok. Pojawienie się Meg i jej młodszej siostry Susan w miasteczku burzy jego dotychczasowy spokój i wyzwala siły dotąd skrzętnie skrywane. Dziewczęta, które straciły w wypadku oboje rodziców, trafiają pod skrzydła Ruth Chandler, samotnie wychowującej trzech synów. Meg i Susan szybko popadają w niełaskę kobiety, która stopniowo pogrąża się w szaleństwie, nakręcając niepowstrzymaną i niekontrolowaną spiralę przemocy. Jej ofiarą staje się przede wszystkim Meg.

6 lipca 2017

Ciemna rzeka - Arnaldur Indriðason

Czasem nie wszystko jest takie, jakie się wydaje, pozory mogą mylić, a chwilowe zapomnienie i brak czujności mogą doprowadzić do tragedii.


Młody mężczyzna zostaje znaleziony martwy we własnym mieszkaniu - w kałuży krwi, ze spuszczonymi spodniami, ubrany w damską koszulkę. Pozorna ofiara, która – jak się wkrótce okaże – sama ma sporo na sumieniu. Już na pierwszym etapie śledztwa wychodzi na jaw jego ciemne oblicze – ten na pierwszy rzut oka nie wzbudzający podejrzeń młody człowiek okazuje się być seryjnym gwałcicielem, polującym na kobiety w klubach, serwującym im drinki z pigułką gwałtu. To właśnie tę substancję znajdują w jego organizmie podczas sekcji. Ironia losu? Zemsta? Kim był morderca i jakie motywy nim kierowały?

29 czerwca 2017

Sarajewo. Rany są nadal zbyt głębokie - Hervé Ghesquierè

Obawiam się, że Sarajewo zawsze będzie toczyła ta sama podstępna choroba, rak rozumu, epidemia szaleństwa – nacjonalizm, który już wielokrotnie pogrążał ją w otchłani tragedii.


W otchłani tragedii i szaleństwa Jugosławia pogrążyła się na początku lat 90. tego stulecia. Brat stanął przeciwko bratu, sąsiad przeciwko sąsiadowi, żyjący dotychczas we względnej zgodzie Bośniacy, Serbowie i Chorwaci nagle stanęli po różnych stronach barykady, by w imię chorej idei zadawać śmierć, dopuszczać się okrucieństw i najgorszych zbrodni. Świadkiem tych wydarzeń był Hervé Ghesquierè, francuski korespondent wojenny, który relacjonował to, co działo się w Jugosławii w 1992 roku. To, co wtedy zobaczył, na zawsze odcisnęło na nim piętno.

20 czerwca 2017

Papierowy chłopiec - Kristina Ohlsson

Na oczach rodziców, przed szkołą, ginie nauczycielka postrzelona przez nieznanego sprawcę. Jeszcze tego samego dnia w drodze na zajęcia sportowe znika dwóch chłopców. Wkrótce policja znajduje ich ciała. Trzy przypadkowe ofiary? Z początku tak się wydaje, a policja prowadzi dwa oddzielne śledztwa, choć ofiary łączy wspólna szkoła należąca do żydowskiej gminy. Z czasem na jaw wychodzą kolejne fakty, które łączą się we wspólny trop. Izraelski Mossad, szwedzka SAPO, przewijająca się postać „Papierowego chłopca” i prywatne demony poszczególnych bohaterów sprawią, że Fredrice i Alexowi przyjdzie się zmierzyć ze sprawą, która przerośnie ich wyobrażenia.


Dobrze jest czasem przeczytać dobrze skrojony, trzymający się kupy, sensowny kryminał, od którego nie sposób się oderwać. Więcej – którego wcale się nie ma ochoty odkładać, bo wraz z kolejnymi stronami rośnie apetyt na więcej. Taki jest właśnie Papierowy chłopiec Kristiny Ohlsson, piąta część z serii o Frederice Bergman i jej kolegach z zespołu. Sensowny, mimo wysokiego poziomu zagmatwania fabuły, wielu wątków i mnogości postaci. Autorka sięga do przeszłości bohaterów, odkrywa mroczne tajemnice, nadaje sprawie wymiar międzynarodowy, prowadząc jedne tropy do Izraela, a drugie do Londynu, plącząc wątki kryminalne z życiem prywatnym bohaterów, urządzając co jakiś czas nagły zwrot akcji. Łatwo się wyłożyć na takim kryminale, w którym pojawia się tyle łączących się ze sobą elementów, a jednak ta sztuka Ohlsson się udaje. Wszystkie wątki schodzą się w całość, wszystkie elementy wpadają na odpowiednie miejsca, a czytelnik dostaje książkę, którą czyta się z przyjemnością i wypiekami na twarzy. Autorka wysoko postawiła sobie poprzeczkę i podołała zadaniu.

12 czerwca 2017

Międzymorze. Podróż przez prawdziwą i wyobrażoną Europę Środkową - Ziemowit Szczerek

Lubię Ziemowita Szczerka w roli reportera. Wciąż jest szczery, bezkompromisowy, językiem włada tak, że klękajcie narody, a jednocześnie forma reportażu wymusza na nim trzymanie się rzeczywistości i ogranicza jego ułańską, fabularną fantazję. Tak, jako reportera Szczerka lubię najbardziej.


Lubię też z nim podróżować, bo to zawsze są podróże pouczające, a jednocześnie spontaniczne, czasem zakrapiane – bo Szczerek szuka przygód, czasem trochę guza, chodzi nie wydeptanymi ścieżkami i drąży tam, gdzie nie zawsze powinien. Lubię też jego postrzeganie rzeczywistości, bo widzi więcej niż inni, bo widzi inaczej, dostrzega to, na co byśmy nie zwrócili uwagi. Jego rzeczywistość nie jest uładzona, grzeczna i kolorowa niczym z okładek. Jego rzeczywistość zawsze trochę gryzie w oczy – szpetotą, chaosem, brakiem ładu i kompozycji. I przez to fascynuje jeszcze bardziej. Lubię też to, jak pisze i zawsze lektura jego książek budzi we mnie podziw pomieszany z zazdrością. On bawi się językiem, nagina go do swoich potrzeb, tworzy neologizmy i robi to wszystko z bezczelną lekkością. Z łatwością nawiązuje do funkcjonujących w kulturze tekstów i powiedzonek i zgrabnie wplata je w swoje teksty. 

31 maja 2017

Tu mówi Polska. Reportaże z Pomorza - Cezary Łazarewicz

Tu mówi Polska. Reportaże z Pomorza to zbiór tekstów Cezarego Łazarewicza, które publikowane były już wcześniej na łamach Gazety Wyborczej i Polityki. Choć pochodzą z przełomu lat dziewięćdziesiątych-dwutysięcznych wciąż wydają się niepokojąco aktualne.


W zasadzie na początku dałam się nabrać. Z góry założyłam, że to aktualne teksty (niedopatrzenie) i z takim nastawieniem je czytałam. Z czasem oczywiście się zorientowałam, że odnoszą się do nieco innej czasowo rzeczywistości, ale kurcze – naprawdę – wiele z tych tekstów wypisz wymaluj mogłyby odnosić się do współczesnej sytuacji.

23 maja 2017

Mali bogowie. O znieczulicy polskich lekarzy - Paweł Reszka

Przepracowani, sfrustrowani, pozbawieni empatii – tacy są polscy lekarze, o których pisze w swojej najnowszej książce Paweł Reszka. Mali bogowie. O znieczulicy polskich lekarzy to efekt  jego rocznej pracy i rozmów, jakie przeprowadził z lekarzami różnych specjalizacji, na różnych etapach kariery, z dużych i małych miast, z prowincji. Rozmawiał też ze studentami, rezydentami i osobami zatrudnionymi w Ministerstwie Zdrowia. Po co? […] Chciałem się dowiedzieć, dlaczego system ochrony zdrowia jest tak bezwzględny. Pacjentom każe odbijać się o mur obojętności, leżeć na korytarzach, godzinami czekać na szpitalnym oddziale ratunkowym na podstawową pomoc. Jak to się dzieje, że system zmienia ludzi – sympatycznych studentów medycyny, czekających na to, aż złożą przysięgę Hipokratesa – w bezduszne maszyny do zarabiania pieniędzy? Jak radzą sobie z błędami? Dlaczego godzą się pracować po trzysta godzin miesięcznie? Jak szybko pracę, która kiedyś była ich powołaniem, zaczynają traktować jak paskudny obowiązek? […] 


W zamian za szczerość autor oferował anonimowość. By bardziej zrozumieć, jak działa system od wewnątrz – sam zatrudnił się jako sanitariusz. Tym samym w medycznej hierarchii znalazł się na samym dnie. Zwierzenia lekarzy przeplata zapiskami z tego, czego sam był świadkiem, czego sam doświadczył, o czym sam przekonał się na własnej skórze.

18 maja 2017

Wszystkie dzieci Louisa - Kamil Bałuk

Nie miałam w planach tej książki – jakoś niespecjalnie przemawiał do mnie jej temat. Zmieniłam zdanie, kiedy zobaczyłam, że debiutujący autor zbiera same dobre opinie. Postanowiłam sprawdzić, w czym rzecz. A rzecz w tym, że Kamil Bałuk swój temat sprzedaje po mistrzowsku, a reportaż czyta się wyśmienicie. To trudna sztuka zaledwie kilkoma zdaniami, pierwszym rozdziałem przekonać czytelnika do książki, której temat go nie rusza. Kamilowi Bałukowi to się udało.


Klinika w Barendrechcie prowadzona przez doktora Jana Karbaata to przystań dla wszystkich kobiet, które z różnych przyczyn nie mogą, a bardzo chciałyby zostać matkami. Przyczyny są różne – żadne nie dyskwalifikują, a wysoka dzietność kliniki dają nadzieję na sukces. Tylko zgłaszające się do Karbaata kobiety nie wiedzą, że miesza on spermę od różnych dawców, fałszuje karty zawierające dane biologiczne ojców i nie przestrzega limitów – co oznacza, że z jednego dawcy rodzi się niekontrolowana liczba dzieci. Sprawa wychodzi na jaw, kiedy dzieci teoretycznie z dawcy „holenderskiego typu” wcale nie przypominają jasnowłosego ojca i mają podejrzanie ciemną karnację. Kim zatem jest dawca? I tu kolejna niespodzianka – w wyniku dziennikarskiego śledztwa wychodzi na jaw, że biologicznym ojcem ponad 200 dzieci jest cierpiący na Aspergera holender z surinamskimi korzeniami, któremu przyświecał niecodzienny cel:

[…] Chciałem podzielić się swoim nasieniem z jak największą liczbą kobiet. To było moje największe marzenie: mieć dużo dzieci. Mieć ich najwięcej ze wszystkich. Być lepszym niż inni mężczyźni.

11 maja 2017

Wszyscy ludzie Kremla. Tajne życie dworu Władimira Putina - Michaił Zygar

Przyjęło się sądzić, że wszystkie kluczowe decyzje podejmuje w Rosji tylko jeden człowiek – Władimir Putin. Ale to tylko część prawdy. Wszystkie decyzje rzeczywiście podejmuje Putin, ale Putin to nie jedna osoba. To ogromny zbiorowy rozum. Dziesiątki, nawet setki ludzi codzienne zgadują, jakie decyzje powinien podjąć Władimir Putin. Sam Władimir Putin cały czas zgaduje, jakie decyzje powinien podjąć on sam, żeby być popularnym, żeby być zrozumiałym i aby zyskać aprobatę zbiorowego Putina.


Michaił Zygar, dziennikarz i były redaktor naczelny niezależnego kanału telewizyjnego Dożd’, zabiera nas w fascynujący świat rosyjskiej polityki i odsłania kulisy tajnego życia kremlowskiego dworu. Dzięki jego wieloletniej dziennikarskiej pracy, licznym rozmowom, które przeprowadził z ludźmi z administracji prezydenta, przedstawicielami Dumy Państwowej, członkami rządu, najbogatszymi rosyjskimi przedsiębiorcami, a także zagranicznymi politykami, poznajemy tajemnice putinowskiej świty. Zygar doskonale portretuje liczną galerię osób z najbliższego otoczenia Putnia - dowiadujemy się kto jest kim, czym sobie zasłużył na zaufanie, jak wyglądał przebieg jego politycznej kariery; obserwujemy, jak poszczególni politycy rosną w siłę lub popadają w niełaskę. Zygar wtajemnicza nas w życie toczące się na Kremlu i prowadzoną tam grę – wzajemne animozje pomiędzy politykami, knucie, zbieranie haków i wygryzanie przeciwników, układy i układziki oraz akcje niekoniecznie przeprowadzone w białych rękawiczkach. Wszystko po to, by utrzymać się u sterów, być jak najbliższej najważniejszej osoby w państwie i mieć realny wpływ na decyzje Putina.

7 maja 2017

Wszystkie wojny Lary - Wojciech Jagielski

Wszystkie wojny Lary to literatura faktu, ale czyta się ją bardziej jak powieść. Rozmyte ramy czasowe, bohaterowie bez nazwisk, fabularyzacja – to wszystko sprawia, że reportaż Wojciecha Jagielskiego zyskuje uniwersalny wymiar, choć nie trudno się domyślić, o jakich konkretnie wydarzeniach opowiada bohaterka tego reportażu.


Lara to Czeczenka, mieszkająca w Dolinie Pankisi na pograniczu gruzińsko-czeczeńskim. Z reporterem spotykają się w gruzińskim McDonaldzie – miejscu, które nie pasuje ani do Lary, ani do opowiadanej przez nią historii. Tu, przy kubku kawy, niespiesznie opowiada ona o swoim życiu naznaczonym lękiem i stratą, o wojnie, przed którą chciała ustrzec swoich synów, a która sama zapukała do jej drzwi, o stracie tych, których wydała na świat.

27 kwietnia 2017

Wygnani do raju. Szwedzki azyl - Krystyna Naszkowska

W Polsce nie było dla nich miejsca. Po wojnie sześciodniowej w 1967 roku w Polsce wzrosły nastroje antysemickie, a obywatele polscy żydowskiego szybko zaczęli odczuwać tego skutki. Rozpoczyna się usuwanie ze stanowisk, uczelni, wojska, a nawet nawoływanie do opuszczenia kraju. Życie rodzin z żydowskimi korzeniami zaczyna się robić nie do zniesienia. Dobrowolnie lub pod przymusem, czasem z trudnościami stopniowo opuszczają kraj w poszukiwaniu lepszego miejsca do życia. Jest ich kilkanaście tysięcy. Niektórzy zostają wygnani do raju; drzwi przed nimi otwiera Szwecja.


Pięćdziesiąt lat od tych wydarzeń, Krystyna Naszkowska odszukuje w Szwecji polskich emigrantów, których wygoniła z kraju antysemicka nagonka i zadaje pytania o to, jak im się żyje, jak sobie poradzili w nowym kraju, z nowym językiem i w nowym, obcym środowisku. Jak wspominają te wydarzenia, jakie odcisnęły piętno na ich życiach oraz czy chętnie myślą i wracają do kraju, który kiedyś ich wyrzucił. Rozmówcy autorki to nie przypadkowi ludzie – to osoby wykształcone, na stanowiskach, którym dzięki ciężkiej pracy, ogromnemu samozaparciu i wysiłkowi udało się odnieść sukces. Kim dziś są? Jak siebie określają?

22 kwietnia 2017

Pragnienie - Jo Nesbo

Pierwsze spotkanie z Jo Nesbo i wykreowaną przez niego postacią Harrym Hole to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Robiłam aż dwa podejścia do tej serii – za każdym razem przekonana, że marnuję czas. Aż po trzeciej, czy czwartej części w końcu coś zaskoczyło i od tamtej pory sięgam po Nesbo z dużą przyjemnością, z niecierpliwością wyczekując kolejnych tomów, a Harrego Hole obdarzyłam szczerą miłością, porównywalną z tą, na którą zasłużył sobie inny bohater kryminalnej serii – Kurt Wallander Henninga Mankella. Po Pragnienie, jedenastą część serii, sięgnęłam już bez wahania, przekonana, że będzie to uczta nad ucztą.


I w zasadzie tak było, choć przyznam szczerze, że mogę nie być obiektywna, bo jak się głównego bohatera obdarza sympatią, to wybacza się inne potknięcia. Nie twierdzę, że było ich dużo, ale nie byłabym sobą, gdybym się do czegoś nie przyczepiła. Ale po kolei.

9 kwietnia 2017

Tamtego ranka, kiedy po nas przyszli. Depesze z Syrii - Janine Di Giovanni

Kiedy piszę ten tekst, wojna w Syrii nadal trwa. Jak dotąd kosztowała życie blisko trzystu tysięcy Syryjczyków. „Księga zgonów” wciąż jest otwarta.


To ostatnie linijki książki Tamtego ranka, kiedy do nas przyszli. Depesze z Syrii, które Janine Di Giovanni napisała w marcu 2015 roku. Jeśli ponad dwa lata temu, autorka taką liczbą zabitych w tej wojnie Syryjczyków zakończyła książkę, jaką liczbą zakończyłaby ją teraz? „Księga zgonów” wciąż jest otwarta, a sądząc po ostatnich doniesieniach medialnych, nic nie zapowiada, żeby w najbliższym czasie została zamknięta. Wojna trwa w najlepsze, śmierć zbiera kolejne żniwa, Di Giovanni mogłaby do swojej książki dopisać nowe rozdziały. Niestety.

2 kwietnia 2017

Porwane. Boko Haram i terror w sercu Afryki - Wolfgang Bauer

Aż do nocy z 14 na 15 kwietnia 2014 roku Zachód niemal nie zwracał uwagi na dramat rozgrywający się w Nigerii. Tej nocy komando Boko Haram uprowadziło z internatu w niewielkim mieście Chibok dwieście siedemdziesiąt sześć dziewcząt. Załadowali je na ciężarówki i zawieźli do lasu, z którego większość nie wróciła do dziś. Brutalność Boko Haram znalazła się naraz na pierwszych stronach gazet na całym świecie.


Ta niewielkich rozmiarów książka to historie tych kobiet, które zostały porwane i którym po wielu miesiącach życia z Boko Haram udało się uciec. Autorowi tej książki udało się do nich dotrzeć, porozmawiać – choć czasem z wielkim trudem – z ponad sześćdziesięcioma z nich; niektóre zaledwie kilka dni przed rozmową wydostały się z lasu. To nie były łatwe rozmowy – część z tych kobiet i dziewcząt jeszcze nie poradziła sobie z traumą, po tym, co przeżyły, niektóre nie chcą pamiętać tego, co ich w lesie spotkało, unikają nazwania rzeczy po imieniu, jakby to miało im pomóc w zapomnieniu tego, co przeszły. Ich relacje są przerażające, a jednocześnie stanowią świadectwo tego, jak wygląda wewnętrzne życie organizacji i zbrodni, jakich ta organizacja dokonała. Autor oddaje głos tym kobietom, wysłuchuje ich historii, relacjonuje je słowo po słowie bez upiększania.

29 marca 2017

W kraju Putina. Życie w prawdziwej Rosji - Anne Garrels

Czego można się spodziewać po książce, w której na 331 stronach poruszono aż osiemnaście zagadnień? Raczej nie cudów.


Tych też nie oczekiwałam, ale spodziewałam się po książce Anne Garrels czegoś więcej, niż tylko ślizgania się po tematach i zaledwie sygnalizowania problemów. Tym bardziej, że autorka, jako korespondentka amerykańskiego radia, spędziła w tym kraju niemal czterdzieści lat, wiele widziała, obserwowała zachodzące w Rosji przemiany i na pewno ma znacznie więcej do powiedzenia. Tymczasem serwuje nam książkę, która przypomina coś na kształt kompendium wiedzy dla początkujących - taką „Rosję w pigułce” – czyli w sumie książkę, w której znajdziemy po trochu wszystkiego, ale bez wchodzenia w szczegóły.  

23 marca 2017

My z Jedwabnego - Anna Bikont

Spędziłam dwa tygodnie nad tą książką, co jakiś czas odkładając ją w kąt dla złapania oddechu. Nie da się jej przeczytać na raz – nie tylko ze względu na objętość – ale przede wszystkim na temat. Ciężki, niełatwy w odbiorze i taki, który trochę uwiera. Dostaje się nam tu – Polakom – po uszach. I słusznie.


My z Jedwabnego to 608 stron, na których Anna Bikont stara się dotrzeć do prawdy o tragicznych wydarzeniach z 10 lipca 1941 roku, które miały miejsce w Jedwabnem, a także o wydarzeniach z tego okresu, które miały miejsce również w okolicznych wioskach. Te 608 stron to osobisty dziennik autorki z jej czteroletniej pracy nad tą książką, który przeplata się z wydarzeniami z przeszłości. Te autorka odtwarza dzięki zdobytym materiałom, godzinom spędzonych po archiwach i bibliotekach, przewertowanym dokumentom i przeczytanym licznym publikacjom. To jednak nie wszystko. W dotarcie do prawdy autorka włożyła całe swoje serce. Odłożyła wszystko, co nieistotne na bok, by przez cztery kolejne lata drążyć temat, cisnąc tych, którzy nie chcieli mówić i tych, którzy do powiedzenia mieli tylko półprawdę, czasem kłamstwo.

19 marca 2017

I cóż, że o Szwecji- Natalia Kołaczek

Tematyka okołoskandynawska cieszy się ostatnimi czasy w Polsce dużą popularnością. Na rynku wydawniczym co chwila pojawiają się kolejne pozycje, traktujące o krajach Północy, mieszkających tam ludziach i ich metodach na szczęśliwe życie. Wydawać by się mogło, że wiemy już wszystko i wszystko zostało napisane, tymczasem fascynacja tą częścią świata nie przemija. Właśnie pojawiła się kolejna książka I cóż, że o Szwecji Natalii Kołaczek, autorki bloga Szwecjoblog, w którym na bieżąco dzieli się swoją wiedzą o Szwedach i Szwecji. Czy jej książka wnosi coś nowego? Czy Natalia Kolaczek pisze o czymś, czego byśmy jeszcze nie wiedzieli?


Całe szczęście autorka już na wstępie podchodzi do swojej książki i do siebie samej z dość dużym dystansem i pełną świadomością, że pewnie Ameryki przed czytelnikami nie odkryje, ale może rzuci na temat nowe światło, może wspomni o czymś, o czym nikt przed nią nie napomknął, może dzięki jej książce spojrzymy na Szwecję z nieco innej perspektywy. Ujęła mnie tą szczerością i bezpretensjonalnością.

12 marca 2017

Czuły punkt. Teatr, naziści i zbrodnia - Elisabeth Åsbrink

Zaczęło się niewinnie – od kółka teatralnego dla więźniów jednego ze szwedzkich zakładów karnych o zaostrzonym rygorze. Potem był list z propozycją współpracy, wysłany do znanego szwedzkiego dramaturga Larsa Noréna przez jednego z więźniów. Jej efektem była sztuka pod tytułem Siedem trzy, którą Norén napisał wspólnie z trzema więźniami zakładu karnego w Tidaholmie, odsiadującymi wieloletnie kary. Sztuka była oparta na ich słowach, opowiadała o ich życiu. Początkowo miała nie wyjść poza mury więzienia – stało się inaczej. Główne role na scenie teatru odgrywali ci sami więźniowie – dwaj narodowi socjaliści zafascynowani ideologią nazizmu oraz były szef Militärligan – grupy przestępczej specjalizującej się w rozbojach. Sztukę Siedem trzy zagrano dwadzieścia trzy razy – ostatni raz 27 maja 1999 roku. Dzień później, jeden z grających w sztuce więźniów podczas przepustki umożliwiającej mu występy w sztuce, wziął udział w napadzie na bank, w wyniku którego doszło do zabójstwa dwóch policjantów. Jest teatr, są naziści, jest zbrodnia. Jest wielki medialny szum i szukanie winnych.


Dziesięć lat później po tych wydarzeniach Elisabeth Åsbrink wraca do tematu i próbuje znaleźć odpowiedź na dręczące ją pytania. Co się naprawdę stało? Do czego doprowadziła debata wywołana przez sztukę? Gdzie przebiegała granica między teatralnym przedsięwzięciem a przestępstwami […] Czy jedno z drugim miało cokolwiek wspólnego? Autorka dotarła do ludzi z Riksteatren, gdzie wystawiano sztukę, rozmawiała z producentem przedstawienia,  występującymi w nim więźniami, reżyserem Larsem Norénem. Przeprowadziła wywiady z dyrektorami regionalnych biur i prezesem Centralnego Zarządu Opieki Penitencjarnej. Kontaktowała się z rodziną zamordowanych policjantów, ekipą filmową, która dokumentowała proces realizacji teatralnego projektu, a także z recenzentami i uczestnikami debaty, która wybuchła po przedstawieniu. Kto z nich kłamie? Kto dobrze pamięta, co się stało? Kto się nadal boi? Kto jest wciąż niebezpieczny? O czym myśleli od wiosny 1999 roku?

4 marca 2017

Aleja samobójców - Marek Krajewski, Mariusz Czubaj

Od niemal dziesięciu lat skutecznie ignoruję istnienie polskiej literatury, nie będącej literaturą faktu. Nie będę się wdawać w szczegóły czemu – tak jest i już. Potrzebowałam jednak przerwy od reportażu i tematyki „obozowej”, chwili oddechu od przygniatających ciężarem lektur. Chwilowo odcięta od czytnika, z ograniczonym polem manewru, desperacko sięgnęłam po coś, co przeleżało na mojej półce ze dwa lata, głęboko walnięte w kąt. Aleję samobójców Marka Krajewskiego i Mariusza Czubaja podarowała mi moja koleżanka, licząc że kiedyś przełamię swój opór i mówiąc – dla mnie zbyt brutalne, ale Tobie może się spodobać.


Pomyślałam zatem – czemu nie. Może to jest ten moment. Może czas „odgniewać się” na rodzimych pisarzy i sprawdzić, co mają do zaoferowania. Tym bardziej, że Aleja samobójców to kryminał, a dobrym kryminałem nie pogardzę.

28 lutego 2017

Furie Hitlera. Niemki na froncie wschodnim - Wendy Lower

W badaniach nad Zagładą i ludobójstwem przyjmuje się powszechnie, że system odpowiedzialny za masowe zbrodnie nie mógłby funkcjonować bez powszechnego udziału społeczeństwa, a jednak niemal wszystkie opowieści o Zagładzie pomijają połowę jego populacji, zupełnie jakby historia kobiet toczyła się gdzie indziej. To nielogiczne podejście i zastanawiające pominięcie. Dramatyczne historie Niemek pokazują, co może się zdarzyć, gdy kobiety o różnym pochodzeniu i wykonujące różne zawody zostają zmobilizowane do udziału w wojnie i przystają na ludobójstwo.


Setki tysięcy tych kobiet – pielęgniarek, nauczycielek, sekretarek lub żon esesmanów – wyjechało na okupowany Wschód, czyli do Polski, Ukrainy, Białorusi, państw bałtyckich i Rosji, by tam stać się trybikami, realizującymi chory plan Hitlera. Były nie tylko „morderczyniami zza biurka”, podpisującymi dokumenty skazujące Żydów na śmierć, czy pielęgniarkami „niosącymi ulgę” rannym żołnierzom, żonami wspierającymi swoich „zmęczonych” działaniami wojennymi mężów, czy świadkami przerażającej brutalności wojny. „Furie Hitlera” to także zbrodniarki, czynnie biorące udział w masowych egzekucjach, znęcające się nad Żydami, grabiące ich majątek, czerpiące przyjemność i satysfakcję z zabijania i znęcania się nad ofiarami. Wendy Lower, amerykańska profesor historii, bazując na licznych dokumentach, odtwarza ich losy i opowiada o niechlubnej roli, jaką tam odegrały.

21 lutego 2017

Oskarżam Auschwitz. Opowieści rodzinne - Mikołaj Grynberg

Bohaterów mojej książki łączy to, że wychowani zostali tak jak ja, przez ocalałych z Holokaustu. Łączy nas też to, że jesteśmy Żydami, i to, że mieliśmy nie istnieć, bo już naszych rodziców miało nie być. Łączą nas również nasze domy rodzinne, trwające w cieniu wielkiej żałoby. Smutek był ich niezbywalną częścią, często pozostającą w sferze poza słowami. Narzekanie brzmiałoby w naszych ustach jak bluźnierstwo, więc tego nie robimy. Czujemy, że mamy „drugą szansę”, mimo że sami nigdy nie straciliśmy pierwszej.


W poszukiwaniu swoich bohaterów Mikołaj Grynberg zjeździł Polskę, Izrael i Stany Zjednoczone. Rozmowy prowadził po polsku, francusku i angielsku. Niezależnie od tego z kim rozmawiał, żadna z tych rozmów nie była łatwa. Niektórym mówienie o tak intymnych sprawach przychodziło z trudem, niektórzy nie mieli problemu z tym, by się otworzyć. Niektóre z tych rozmów były nieprzyjemne, inne kończyły się wspólnym wzruszeniem. Wszystkie zaś łączy jedno – to historie rodzinne tych, których wychowali ocaleni z Holocaustu, to świadectwo drugiego pokolenia naznaczonego traumą Zagłady, choć przecież sami nigdy jej nie doświadczyli. Jak wyglądało ich życie? Jak to jest być wychowanym przez ocalałego?

18 lutego 2017

Depesze - Michael Herr

Pojechałem na wojnę wiedziony prostackim, choć poważnym przekonaniem, że trzeba umieć patrzeć na wszystko. Poważnym, bo wprowadziłem je w czyn, a prostackim, bo nie wiedziałem – dopiero wojna mnie tego nauczyła – że jesteś tak samo odpowiedzialny za to, na co patrzysz, jak za to, co robisz.


Michael Herr w Wietnamie spędził dwa lata, pracując tam jako korespondent wojenny dla magazynu „Esquire”. Towarzyszył żołnierzom na froncie i poza nim. Brał udział w nalotach, akcjach, walkach. Był na linii strzału i niejednokrotnie spojrzał śmierci prosto w oczy. Naoczny świadek rozgrywającego się w Wietnamie dramatu. Od regularnych żołnierzy różnił się tylko tym, że nie musiał tam być - furtka powrotu dla niego była zawsze otwarta. Sam dokonał takiego wyboru. Depesze to zapis tego, co widział i czego doświadczył podczas tych dwóch lat. Znamienne, że swoje wspomnienia spisał dopiero osiem lat po powrocie.

7 lutego 2017

Plaża za szafą. Polska kryminalna - Marcin Kącki

Niewiele przeczytałem powieści kryminalnych, rzadko oglądałem filmy, a seriale kryminalne omijałem z daleka. Nudziły mnie, bo życie daje po mordzie najbardziej wymyślnym pomysłom literackim i scenariuszom. Poznałem to życie, gdy wpychałem się między zbrodnię i karę z notesem, ołówkiem i długim nosem – a książka to efekt 10 lat tej reporterskiej roboty.


Rzeczywiście te krótkie reportaże zebrane w książce Plaża za szafą. Polska kryminalna Marcina Kąckiego pokazują, że nawet najtęższe umysły, literaccy giganci kryminalni, czy twórcy krwawych filmów, przegrywają ze scenariuszami, które może zgotować życie. Codzienność obfituje w zaskakujące wydarzenia, trzeba tylko umieć je dostrzec. Czasem tuż za rogiem, u sąsiada w bloku, czy u koleżanki w pracy stać może się coś, co trafi na pierwsze strony gazet i wywoła niemałą sensację. Właściwie każdy z nas mógłby zostać bohaterem tej książki. Czego ani sobie, ani nikomu innemu nie życzę.

4 lutego 2017

Mała zbrodnia. Polskie obozy koncentracyjne - Marek Łuszczyna

Między 1945 a 1950 rokiem w Polsce działało dwieście sześć obozów pracy przymusowej oraz obozów koncentracyjnych, w których przetrzymywano Niemców, Ukraińców, Łemków i Polaków. Do ich stworzenia wykorzystano nienaruszoną infrastrukturę nazistowską, porzuconą przez wycofujące się załogi niemieckie.  

[…]Polskie obozy były doskonale zorganizowane i podlegały Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego oraz Centralnemu Zarządowi Przemysły Węglowego. Istniały w całej Polsce.


Marek Łuszczyna bierze się za temat kontrowersyjny, niewygodny i taki, o którym wolelibyśmy nie wiedzieć. Kontrowersyjny, bo od kilkunastu lat Polska walczy o to, by sformułowanie  „polskie obozy koncentracyjne” przestało funkcjonować w przestrzeni publicznej i zniknęło ze świadomości ludzi. Tymczasem Łuszczyna umieszcza je na stronie tytułowej swojej książki i wielokrotnie w jej treści. Niewygodny, bo porusza temat, o którym nie łatwo dyskutować, który już wielokrotnie zamiatany był pod dywan, bo lepiej nie wywoływać wilka z lasu i stawać twarzą w twarz z problemem. Łatwiej nie wiedzieć, bo prościej się żyje ze świadomością, że w polskiej historii nigdy nie było ciemnych stron, i że to zawsze nas ciemiężono, zaś my nigdy nie ciemiężyliśmy innych. Milczenie w tej kwestii wychodzi nam nadzwyczaj dobrze. Przerywa je Marek Łuszczyna i wsadza kij w mrowisko.

26 stycznia 2017

Brunatna kołysanka. Historie uprowadzonych dzieci - Anna Malinowska

Było ich dwieście tysięcy. Dwieście tysięcy „cennych rasowo” polskich dzieci, które zostały zrabowane przez Niemców podczas II wojny światowej. Niebieskookie, jasnowłose, o aryjskiej urodzie. W ich poszukiwaniu przeczesywano szpitale, sierocińce, rodziny zastępcze, nie wahano się też odbierać je rodzonym rodzicom. A następnie umieszczano je w domach prowadzonych przez fundację Lebensborn, powołaną do życia przez Heinricha Himmlera. Tu przechodziły proces przenarodowienia: nadawano im nową tożsamość, niemieckie nazwiska, nowe daty i miejsca urodzenia. Z głowy wybijano język polski – i zwrot „wybijano” należy traktować dosłownie. A potem rozpoczynały nowe życie: trafiały do niemieckich rodzin lub w przypadku starszych chłopców, których nikt nie zechciał, były uczone walki i stawały się mięsem armatnim na froncie. Dwieście tysięcy zgermanizowanych do szpiku kości polskich dzieci, pozbawionych korzeni, przeszłości, języka. Tylko trzydzieści tysięcy z tej grupy po wojnie powróciło do kraju.


Te trzydzieści tysięcy powróciło dzięki pracy, jaką wykonał Roman Hrabar – prawnik i pełnomocnik polskiego rządu do spraw rewindykacji polskich dzieci. Zaangażowany w sprawę, odszukiwał uprowadzonych, łączył rozdzielone rodziny, przywracał ludziom bliskich i wracał im tożsamość. Choć robił to wszystko w szczytnym celu, efekt jego działań nie zawsze był pozytywny. Choć zrobił wiele i choć szczegółowo poznamy jego losy – to nie on jest głównym bohaterem tej książki. 

24 stycznia 2017

Trzy lata minęły...

Do tej pory nie zdarzył mi się jeszcze osobisty wpis, ale z okazji trzecich urodzin bloga, postanowiłam przemówić ludzkim głosem 😉


Nie zmienił mojego życia, nie rzuciłam dla niego pracy, nie mam z niego ani fejmu, ani sławy, ani tym bardziej kasy. Zasadniczo nie mam z bloga nic, oprócz satysfakcji i poczucia, że mam swój kawałek blogosfery, w którym mogę się podzielić własnymi refleksjami na temat przeczytanych książek.

Nie nawiązałam też współpracy z żadnym wydawnictwem i nie mam tego w planach, choć na początku miałam takie niezdrowe myśli. Sprawia to, że jestem w niszy, daleko w tyle za „wielkimi rybami” blogosfery, ze skromną ilością lajków na Facebooku – trudno, jakoś z tym żyję 😉 Ale za to, czytam sobie to, co chcę, kiedy chcę i na co mam aktualnie ochotę. Nikt mi nie narzuca terminów, tempa czytania i pisania, nie wpływa też na moje opinie. Książki i tak kupowałam, kupuję i będę kupować, więc nie jara mnie barter „książka za tekst”.

Nie ścigam się też w ilości przeczytanych książek, bo uważam, że czytając około 60-70 lektur rocznie i tak zawyżam średnią, a jest jeszcze kilka innych rzeczy, które lubię robić poza czytaniem. Serio! 😊

Czego mnie nauczyły te trzy lata blogowania? Zrozumiałam pewne rzeczy i znalazłam swoje własne tempo. Już nie piszę o każdej książce, którą przeczytałam, bo czasem zwyczajnie nie mam nic ciekawego do powiedzenia na jej temat. Dzielę się tym, co mi się podoba, co robi na mnie wrażenie, co wywołuje we mnie silne emocje – czasem niekoniecznie pozytywne. Już nie czuję presji, że muszę pisać często i najlepiej tylko o nowościach. Grunt, że piszę regularnie, że wciąż mam ochotę to robić i że nadal  sprawia mi to przyjemność. To chyba i tak dużo :) Pogodziłam się też już z tym, że nie jestem i raczej nie będę guru blogosfery 😉 Jest dobrze tak, jak jest.

Po co więc to wszystko robię? Po co mi ten cały blog? Co mi właściwie daje to całe blogowanie? Radość i ogromną satysfakcję! 😊Cieszy mnie każdy zwrot, który od Was dostaję – daje mi to energię, żeby pisać dalej. To miłe usłyszeć: fajny tekst, dobrze to napisałaś. To miłe, kiedy ktoś przychodzi i mówi: czytałam twój wpis, zaintrygowałaś mnie, sięgnę po tę książkę. To miłe, kiedy ktoś czuje potrzebę podzielenia się ze mną swoimi książkowymi nabytkami, podyskutowania, wymienienia luźnych uwag. Kiedy ktoś zapyta – co byś poleciła? Czytałaś to? Co o tym sądzisz? Cieszy mnie każdy komentarz pod wpisem, nawet jeśli ktoś się ze mną nie zgadza. Naprawdę jest to dla mnie olbrzymia frajda  😊 Dzięki pisaniu odkryłam też wiele ciekawych miejsc w blogosferze i nawiązałam kilka wirtualnych, ale miłych znajomości  😊

To nie były zatem trzy stracone lata. Dobrze jest widzieć, że ktoś jednak czyta tę moją radosną twórczość i że ta pisanina nie idzie całkiem w kosmos  😊 Dziękuję, że tu zaglądacie. I z okazji tych trzecich blogowych urodzin, życzę sobie, żeby było Was tu coraz więcej. Co oczywiście wiąże się z tym, że muszę dalej robić swoją robotę i robić ją dobrze. Amen 😉 

18 stycznia 2017

Za jeden wiersz. Cztery lata w chińskim więzieniu - Liao Yiwu

Można nie być jakoś specjalnie zaangażowanym politycznie, ale pod wpływem chwili, nagłego uniesienia, napisać wiersz. Wykrzyczeć w tym wierszu swoje emocje, podzielić się z innymi tym, co się stało. Potem może ten wiersz zostać uznany za antykomunistyczny, dysydencki, antyreżimowy, a jego autor może trafić za kratki na cztery lata. Brzmiałby to absurdalnie, gdyby nie było prawdą. Za wiersz pod tytułem Masakra, napisany tuż po wydarzeniach na Placu Tiananmen, Liao Yiwu – poeta, dotąd wiodący raczej beztroski tryb życia – trafia do chińskiego więzienia na cztery długie lata i poznaje chiński system penitencjarny od podszewki.


Za jeden wiersz. Cztery lata w chińskim więzieniu to relacja z tego okresu. Liao Yiwu bardzo dokładnie i szczegółowo opisuje to, co zobaczył i czego doświadczył przez ten czas. Z tego punktu widzenia ta książka to cenne źródło informacji o tym, co działo się w latach dziewięćdziesiątych za murami chińskiego więzienia. Autor opisuje spartańskie warunki w celach, urągające ludzkiej godności – kilkunastu mężczyzn pozbawionych jakiejkolwiek intymności, ściśniętych na niewielkiej przestrzeni, bez dostępu do bieżącej wody, śpiących na podłodze, korzystających wiadra na odchody zamiast toalety. Przedstawia hierarchię więzienną, relacje pomiędzy poszczególnymi więźniami wynikające z zajmowanych przez nich pozycji, inicjację jaką przechodził nowy więzień. Nie szczędzi czytelnikowi opisów wysublimowanych tortur zadawanych przez służbę więzienną, jak i przez samych więźniów w stosunku do innych skazanych. To wszystko składa się na przerażający obraz, w którym życie ludzkie znaczy tyle co nic, a na karę śmierci skazuje się za niemal drobiazg. Za jeden wiersz to świadectwo tego, jak nisko może upaść człowiek i jak szybko w więziennej rzeczywistości naznaczonej monotonią traci się godność, człowieczeństwo i szacunek do samego siebie. Odizolowani od świata, torturowani, traktowani w nieludzki sposób ludzie szybko zmieniają się w zwierzęta. Historia opisana przez Liao Yiwu ma też szerszy kontekst – to nie tylko relacja z pobytu w więzieniu – to także portret ówczesnych Chin, prowadzonej przez to państwo polityki, poniżania i upodlenia jednostki ludzkiej, także w konsekwencji rozpad więzi międzyludzkich i rodzinnych.