Była, a jakby jej nie było. Cicha.
Bezszelestna. Pojawiała się i znikała nieoczekiwanie. Zawsze trochę jakby w
tle, a przecież niezbędna. Pragmatyczna. Przewidująca wszystko. Pani Stefa.
Stefa Wilczyńska. Prawa ręka Janusza Korczaka i kierowniczka warszawskiego Domu
Sierot na Krochmalnej.
W jej życiorysie więcej jest luk
niż pewników. Żyła tak, że mało o niej
wiedzieliśmy – mówi jeden z jej wychowanków, Szlomo Nadel. Nic po niej nie zostało, jakby jej nigdy nie
było. A pozostało naprawdę niewiele - trochę dokumentów, parę listów, kilka
fotografii. Z niebytu Stefę Wilczyńską wyciąga reporterka Magdalena Kicińska.
Tka ścieżki jej życia z „podobno”, „gdzieś”, „chyba”, „nie wiadomo”. To
niewiele, by stworzyć całość. A jednak wystarczająco dużo, by uwieść
czytelnika.
Magdalena Kicińska porwała się na
to, co wydawać się mogło niemożliwe. Bo jak odtworzyć czyjeś życie, kiedy
więcej tu znaków zapytania niż faktów? Kiedy nawet wspomnienia byłych
wychowanków niewiele wyjaśniają, za to mieszają się i wykluczają nawzajem. Była
ciepła, czy może oschła? Oczy miała fiołkowe, czy jednak ciemne? Tych, którzy ją
pamiętają, pozostało niewiele. A i oni niewiele też pamiętają.
Na kruchej podstawie historię
Stefy buduje autorka. W zasadzie osadza ją na samych niedopowiedzeniach. A
jednak robi to świetnie i z ogromnym wyczuciem, odmalowując Stefanię Wilczyńską
jak żywą. Nie stawia pomnika i nie idealizuje. Pani Stefa – jak wszyscy – ma swoje
wady i zalety, chwile lepsze i gorsze; pewność, że robi dobrze i obawy, że
gdzieś popełniła błąd. Miota się w życiu, poszukując swojego miejsca. A
ostatecznie odnajduje je tam, gdzie zawsze ono było – u boku dzieci, którym
poświęciła całe swe życie.
Pewnie nie sięgnęłabym po tę
książkę, gdybym nie dostała jej od koleżanki. A skoro już dostałam, to
pomyślałam, że szkoda, żeby tak leżała na półce. Przeczytałam i nie żałuję, bo Pani Stefa to mądry, ciepły i
wzruszający reportaż o nietuzinkowej, silnej i odważnej kobiecie. Kobiecie o
wielkim sercu, która już za życia preferowała pozostawanie w cieniu. Magdalena
Kicińska stawia ją w blasku. Przywraca jej godność i znaczenie. I robi to tak,
że brakuje słów.
Czytać koniecznie.
Niestety jeszcze nie przeczytałam, ale cieszę się, że ta książka powstała, bo chociaż o samym Korczaku słyszy się sporo, Stefania Wilczyńska zawsze była jego cieniem i przed powstaniem tego reportażu nawet o niej nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńTeż o niej wcześniej nie słyszałam i co więcej - nawet nie planowałam czytać tej książki. Wyszło trochę przez przypadek, ale stało się dobrze, bo umknęłaby mi naprawdę wartościowa lektura. Przeczytaj koniecznie.
Usuń