5 listopada 2016

Hipotermia - Arnaldur Idridason

To wyglądało na zwykłe samobójstwo i tak też orzekli lekarze, choć najbliżsi Marii utrzymywali, że nie była ona osobą, która mogłaby targnąć się na swoje życie. Mimo, że wszystko tej sprawie wydawało się być jasne, Erlendur postanawia podjąć własne, nieoficjalne śledztwo. Wkrótce na jaw wychodzą zaskakujące fakty i skrzętnie ukrywane, tragiczne tajemnice z przeszłości.


Po mało interesującym Zimnym wietrze Arnaldur Idridason wraca do formy i funduje całkiem przyzwoitą, kolejną książkę z serii o komisarzu Erlendurze Sveinssonie. Hipotermia wciąga i trudno się od niej oderwać, choć zasadniczo nie można jej nazwać czystym kryminałem. Tym razem autor dryfuje nieco w stronę powieści psychologicznej z elementami kryminału i całkiem dobrze na tym wychodzi. Na tyle dobrze, że książkę połknęłam w jeden wieczór.

Hipotermia ma wyjątkowy klimat. Po pierwsze autor świetnie oddaje atmosferę mrocznej, zimnej, jakby nieco opuszczonej przez ludzi Islandii. Po drugie wszystkie wydarzenia rozgrywają się gdzieś na granicy jawy i snu, do głosu dochodzą czynniki nadprzyrodzone, choć finał rozwiewa wszelkie wątpliwości . Niemniej jednak Indridason bardzo dobrze buduje napięcie, wywołując w czytelniku niepokój, a jednocześnie coraz większe zainteresowanie.

Ósma część serii o Erlendurze jest też mroczna ze względu na temat, jaki podejmuje. Maria jest mocno zafascynowana życiem po śmierci, dostrzega rzeczy niewidoczne dla zwykłych śmiertelników, za pośrednictwem medium nawiązuje kontakt ze zmarłymi. Zresztą nie tylko Marię intryguje to, co czeka nas po drugiej stronie. Można powiedzieć, że to właśnie ten temat dominuje w powieści. Ale nie tylko.

Sporo miejsca w powieści autor poświęca psychologii człowieka: analizuje zachowania i emocje, zagląda w najmroczniejsze zakamarki duszy, próbuje zrozumieć, co popycha ludzi do takich, a nie innych działań w skrajnych sytuacjach. Bardzo specyficzna więź matki i córki, która determinuje losy tej drugiej, niemożność pogodzenia się ze śmiercią bliskiej osoby, wykorzystywanie słabości psychicznej drugiego człowieka do manipulowania jego zachowaniami, igranie ze śmiercią i ludzkim losem – to wszystko, ale nie tylko, można znaleźć w powieści Hipotermia.

Podczas lektury Hipotermii w pewnym momencie nasunęło mi się porównanie z kryminałami szwedzkiego pisarza Hakana Nessera. W jego książkach często brakuje jasnej oceny, kto jest katem a kto ofiarą, i czyje postępki właściwie zasługują na potępienie. Podobny, choć nie identyczny ton, wybrzmiewa w Hipotermii. Choć zagadka zostaje wyjaśniona, winni nie ponoszą konsekwencji. To, czy będą w stanie udźwignąć prawdę i żyć dalej z wyrzutami sumienia, w czy w ogóle są w stanie odczuwać wyrzuty sumienia za swoje czyny, pozostaje w sferze niedopowiedzenia. Czy powinni ponieść karę? A może życie ze świadomością, że zabiło się drugiego człowieka jest już wystarczającą karą? Na te pytania autor nie daje jasnej odpowiedzi, a ocenę pozostawia czytelnikowi.

Hipotermia to naprawdę kawał ciekawej i dobrej lektury, którą bez wahania mogę Wam polecić. Jedyne, co psuje odbiór i wywołuje pewne poczucie niesmaku, to liczne literówki i błędy, które wkradły się w tekst i zostały przeoczone przez redaktora. Jak już się wydaje książkę, to porządnie, a nie w pośpiechu. I to jest moja jedyna negatywna uwaga w kontekście Hipotermii

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz