Kiedy piszę ten tekst, wojna w Syrii nadal trwa. Jak dotąd kosztowała
życie blisko trzystu tysięcy Syryjczyków. „Księga zgonów” wciąż jest otwarta.
To ostatnie linijki książki Tamtego ranka, kiedy do nas przyszli.
Depesze z Syrii, które Janine Di Giovanni napisała w marcu 2015 roku. Jeśli
ponad dwa lata temu, autorka taką liczbą zabitych w tej wojnie Syryjczyków
zakończyła książkę, jaką liczbą zakończyłaby ją teraz? „Księga zgonów” wciąż
jest otwarta, a sądząc po ostatnich doniesieniach medialnych, nic nie
zapowiada, żeby w najbliższym czasie została zamknięta. Wojna trwa w najlepsze,
śmierć zbiera kolejne żniwa, Di Giovanni mogłaby do swojej książki dopisać nowe
rozdziały. Niestety.
Depesze z Syrii to nie są suche fakty, choć zabiegi literackie
autorka ograniczyła do minimum. Suche fakty znajdziemy na końcu tej książki,
zebrane w dwóch kalendariach, z których pierwsze to historia Syrii do 2011
roku, drugie zawiera kolejne etapy wojny domowej i tego, jakie działania
podjęto w międzyczasie na arenie międzynarodowej - tych drugich jest stosunkowo
mało; tyle suchych faktów i dat, które o prawdziwym dramacie mówią niewiele.
Prawdziwe dramaty odkrywają dopiero opowieści ludzi, którzy znaleźli się w
samym sercu tego konfliktu – po takie historie sięga Di Giovanni.
Kobiety uprowadzane ze swoich
domów pod zarzutem wrogiej działalności, przetrzymywane w więzieniach, gwałcone
i upokarzane. Antyrządowi aktywiści torturowani na tak wiele sposobów, że aż
nie mieści się to w głowie. Rodziny, żyjące na gruzach swojego dotychczasowego
życia, nękane głodem, strachem i codzienną walką o przetrwanie. Matki,
poszukujące zaginionych dzieci. Dzieci, patrzące na śmierć własnych rodziców.
Dziennikarze, którym wyczerpał się limit szczęścia. Walczący po obu stronach
frontu, przekonani o słuszności swoich działań oraz politycy, międzynarodowe
osobistości i przedstawiciele ONZ – bezradni wobec dynamicznie
rozprzestrzeniającego się i zaogniającego się konfliktu, niosącego za sobą
coraz większą liczbę ofiar. To bohaterowie tej książki.
Depesze z Syrii to przejmująca i przerażająca książka, z kategorii
tych, które na długo zapadną w pamięć, chociaż niektórych jej fragmentów wcale nie
chce się pamiętać. Chciałoby się wyprzeć wszystkie informacje i żyć dalej w
niewiedzy. Niestety. Właśnie dlatego powstają takie książki - by zmieniać
perspektywę. Świat dostrzega problem uchodźców i nad nim w emocjach debatuje, jednak
by powstrzymać konflikt – robi niewiele. To, co jeszcze porusza w tej książce
to wymiar osobisty i emocje autorki, które przemyciła do tekstu. Bezradność,
niemoc i świadomość, że kiedy Syryjczykom na głowę wali się cały świat, ona
jest tu tylko na chwilę – jej przemyślenia i osobiste spostrzeżenia jeszcze
bardziej wzmocniły przekaz.
Strasznie gorzka to książka. W
tym wielkim wymiarze politycznym i międzynarodowym – że po tylu konfliktach na
świecie, które przyniosły przerażające liczby ofiar, wciąż nie potrafimy
wyciągnąć z tego wniosków i zapobiec kolejnym wojnom. I w tym wymiarze ludzkim
– że człowiek potrafi być tak bardzo kreatywny w zadawaniu cierpienia drugiemu
człowiekowi. I w tym takim banalnym – wszyscy wiemy, że wojna to zło, ale im
bardziej odległe jest ono od nas, tym mniej nas obchodzi.
Straszne, przejmujące i zachęca do przeczytania. Zachęcam do podróży po moim blogu antykwariatprozy.blog.pl
OdpowiedzUsuń