22 kwietnia 2017

Pragnienie - Jo Nesbo

Pierwsze spotkanie z Jo Nesbo i wykreowaną przez niego postacią Harrym Hole to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Robiłam aż dwa podejścia do tej serii – za każdym razem przekonana, że marnuję czas. Aż po trzeciej, czy czwartej części w końcu coś zaskoczyło i od tamtej pory sięgam po Nesbo z dużą przyjemnością, z niecierpliwością wyczekując kolejnych tomów, a Harrego Hole obdarzyłam szczerą miłością, porównywalną z tą, na którą zasłużył sobie inny bohater kryminalnej serii – Kurt Wallander Henninga Mankella. Po Pragnienie, jedenastą część serii, sięgnęłam już bez wahania, przekonana, że będzie to uczta nad ucztą.


I w zasadzie tak było, choć przyznam szczerze, że mogę nie być obiektywna, bo jak się głównego bohatera obdarza sympatią, to wybacza się inne potknięcia. Nie twierdzę, że było ich dużo, ale nie byłabym sobą, gdybym się do czegoś nie przyczepiła. Ale po kolei.

Główna akcja toczy się wokół tajemniczego mordercy, który w perwersyjny i wyszukany sposób pozbawia życia młode, samotne kobiety, szukające wrażeń za pośrednictwem jednego z portali randkowych. Seryjny morderca szybko dostaje przydomek wampira, ponieważ raczy się krwią swoich ofiar. Na mieszkańców Oslo, zwłaszcza przedstawicielki płci pięknej, pada blady strach, tym bardziej, że policja błądzi jak dziecko we mgle i nie radzi sobie ze sprawą. I tu na scenę wkracza Harry Hole; co prawda wbrew sobie i nieco postawiony pod ścianą, jednak ze zmontowaną przez siebie ekipą ściga mordercę bez wytchnienia, aż do skutku.

Pragnienie wciąga od razu. Same zbrodnie są na tyle wyszukane i szokujące, że chce się jak najszybciej poznać motyw, zrozumieć, co kieruje mordercą, co go nakręca i co pragnie osiągnąć. Nesbo oczywiście stopniuje napięcie, robi zwroty akcji i nie daje czytelnikowi odetchnąć. Nawet jak już sobie pomyślisz, że wszystko wiesz, że już autor nie wyprowadzi Cię na manowce, to jesteś w błędzie. Zrobi to bardzo skutecznie. Ale dobrą robotę robią tu nie tylko fabularne zmyłki, ale też kreacja postaci, a z tą Nesbo radzi sobie świetnie. I abstrahując już od Harrego Hole, który jest postacią genialną w swej niedoskonałości, reszta bohaterów wypada równie dobrze i przekonująco. Na tyle przekonująco, że bez większych problemów wchodzimy w ich skórę, rozumiemy ich motywy działań, wciąż jednak intrygują swoimi tajemnicami, ułomnościami, rysami, które pojawiają się na ich wizerunku. Trzecia rzecz, która w Pragnieniu robi dobrą robotę, to także tło, na którym rozgrywa się cała akcja. Jest na tyle dobrze nakreślone, że nie dominuje nad głównym wątkiem, a jest dla niego świetnym uzupełnieniem i źródłem wielu ciekawych informacji. Bo Pragnienie to nie tylko zbrodnie seryjnego mordercy, ale także polityczne przepychanki, układy i układziki, haki, ambicje poszczególnych osób, a także ich słabości. To wszystko składa się na spójną całość.

Co mi się nie podobało? Moim zdaniem Nesbo ma delikatną skłonność do przesady, co widać w finale. Jak na mój gust wyszło trochę zbyt teatralnie i trochę za bardzo pokombinował na koniec. Trzeba jednak przyznać, że w porównaniu do niektórych wcześniejszych części i tak zachował umiar. 

Między Pragnieniem a ostatnią częścią o Harrym Hole upłynęło dość dużo czasu, na tyle dużo, że ciężko wchodziło się w książkę – nie wszystkie postacie wskakiwały od razu na swoje miejsce, trudno było sobie przypomnieć, jaką właściwie odgrywają rolę i co się z nimi działo w poprzednich częściach. Aż się prosiło o delikatnie wprowadzenie, migawki z przeszłości, które ułatwiłyby poruszanie się po książce. Ale tak naprawdę to są drobiazgi. Uważam, że Pragnienie to dobrze skrojony kryminał, w którym wszystko jest na miejscu – i akcja, i bohaterowie, i tło. Wszystko się ze sobą dobrze komponuje i zapewnia dużą dozę rozrywki. Także zdecydowanie polecam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz