9 kwietnia 2017

Tamtego ranka, kiedy po nas przyszli. Depesze z Syrii - Janine Di Giovanni

Kiedy piszę ten tekst, wojna w Syrii nadal trwa. Jak dotąd kosztowała życie blisko trzystu tysięcy Syryjczyków. „Księga zgonów” wciąż jest otwarta.


To ostatnie linijki książki Tamtego ranka, kiedy do nas przyszli. Depesze z Syrii, które Janine Di Giovanni napisała w marcu 2015 roku. Jeśli ponad dwa lata temu, autorka taką liczbą zabitych w tej wojnie Syryjczyków zakończyła książkę, jaką liczbą zakończyłaby ją teraz? „Księga zgonów” wciąż jest otwarta, a sądząc po ostatnich doniesieniach medialnych, nic nie zapowiada, żeby w najbliższym czasie została zamknięta. Wojna trwa w najlepsze, śmierć zbiera kolejne żniwa, Di Giovanni mogłaby do swojej książki dopisać nowe rozdziały. Niestety.

Depesze z Syrii to nie są suche fakty, choć zabiegi literackie autorka ograniczyła do minimum. Suche fakty znajdziemy na końcu tej książki, zebrane w dwóch kalendariach, z których pierwsze to historia Syrii do 2011 roku, drugie zawiera kolejne etapy wojny domowej i tego, jakie działania podjęto w międzyczasie na arenie międzynarodowej - tych drugich jest stosunkowo mało; tyle suchych faktów i dat, które o prawdziwym dramacie mówią niewiele. Prawdziwe dramaty odkrywają dopiero opowieści ludzi, którzy znaleźli się w samym sercu tego konfliktu – po takie historie sięga Di Giovanni.

Kobiety uprowadzane ze swoich domów pod zarzutem wrogiej działalności, przetrzymywane w więzieniach, gwałcone i upokarzane. Antyrządowi aktywiści torturowani na tak wiele sposobów, że aż nie mieści się to w głowie. Rodziny, żyjące na gruzach swojego dotychczasowego życia, nękane głodem, strachem i codzienną walką o przetrwanie. Matki, poszukujące zaginionych dzieci. Dzieci, patrzące na śmierć własnych rodziców. Dziennikarze, którym wyczerpał się limit szczęścia. Walczący po obu stronach frontu, przekonani o słuszności swoich działań oraz politycy, międzynarodowe osobistości i przedstawiciele ONZ – bezradni wobec dynamicznie rozprzestrzeniającego się i zaogniającego się konfliktu, niosącego za sobą coraz większą liczbę ofiar. To bohaterowie tej książki. 

Depesze z Syrii to przejmująca i przerażająca książka, z kategorii tych, które na długo zapadną w pamięć, chociaż niektórych jej fragmentów wcale nie chce się pamiętać. Chciałoby się wyprzeć wszystkie informacje i żyć dalej w niewiedzy. Niestety. Właśnie dlatego powstają takie książki - by zmieniać perspektywę. Świat dostrzega problem uchodźców i nad nim w emocjach debatuje, jednak by powstrzymać konflikt – robi niewiele. To, co jeszcze porusza w tej książce to wymiar osobisty i emocje autorki, które przemyciła do tekstu. Bezradność, niemoc i świadomość, że kiedy Syryjczykom na głowę wali się cały świat, ona jest tu tylko na chwilę – jej przemyślenia i osobiste spostrzeżenia jeszcze bardziej wzmocniły przekaz.

Strasznie gorzka to książka. W tym wielkim wymiarze politycznym i międzynarodowym – że po tylu konfliktach na świecie, które przyniosły przerażające liczby ofiar, wciąż nie potrafimy wyciągnąć z tego wniosków i zapobiec kolejnym wojnom. I w tym wymiarze ludzkim – że człowiek potrafi być tak bardzo kreatywny w zadawaniu cierpienia drugiemu człowiekowi. I w tym takim banalnym – wszyscy wiemy, że wojna to zło, ale im bardziej odległe jest ono od nas, tym mniej nas obchodzi. 

1 komentarz:

  1. Straszne, przejmujące i zachęca do przeczytania. Zachęcam do podróży po moim blogu antykwariatprozy.blog.pl

    OdpowiedzUsuń