15 stycznia 2015

Kontener - Wojciech Tochman & Katarzyna Boni

Lubię czytać Tochmana (tu w duecie z Katarzyną Boni), bo tak bezlitośnie obnaża ciemną stronę świata, bo tak bezpardonowo wdziera się z nią w moją szarą rzeczywistość, bo wali nią po oczach tak, że czytając czuję się niekomfortowo. I bardzo dobrze. I tak ma być. I taki jest właśnie Kontener. Maksimum treści w tak niewielkim formacie.


Tochman zawsze wybiera tematy, o których wolałoby się pomilczeć, nie wiedzieć, zapomnieć, a najlepiej zignorować. Nie inaczej jest tym razem. Reporterski duet za cel obrał sobie Jordanię, za temat życie uchodźców z Syrii w obozach. Z targanego wojną kraju uciekają miliony ludzi – kobiet, mężczyzn, dzieci. Zostawiają wszystko. Cały dobytek. Całe swoje dotychczasowe życie. By zacząć je tu, w obozie, na nowo. Tylko, że ucieczka okazuje się tymczasowym rozwiązaniem, tak samo jak tymczasowe staje się ich życie.

Wojciech Tochman i Katarzyna Boni odwiedzają te obozy. Rozmawiają z ich mieszkańcami. Wysłuchują ich historii. Obserwują ich codzienną krzątaninę, walkę o przetrwanie, gasnącą nadzieję, pogrążanie się w beznadziei. Życie w obozie to życie odbite w krzywym zwierciadle. Odwracające się role. Coraz silniejsze i bardziej samodzielne, dotychczas w cieniu, syryjskie kobiety. Coraz słabsi i pozbawieni swojej pozycji mężczyźni. I dzieci, które szybko przestają nimi być.

I są jeszcze Ci, którzy tymi obozami zarządzają, rozwiązują problemy, podejmują decyzje – nie zawsze słuszne. I jeszcze świat, który nie wie, nie umie, nie chce pomóc? I my – znudzeni tą wojną, coraz bardziej zobojętniali na krzywdę, coraz mniej zainteresowani losem innych. Ileż przecież można, nie?

A można i trzeba - mówić i przypominać. Pisać i opowiadać. Niczego nie ukrywać. Odsłaniać prawdę, niech boli. A Wojciech Tochman i Katarzyna Boni robią to świetnie. Krótko i zwięźle, bez owijania, na temat. Bez upiększania, bo cierpienia, bezsensownego przelewu krwi i okrutnej śmierci nie da się upiększyć. Mocne słowa. Mocna treść. Jeszcze mocniejsze przesłanie. Dobry reportaż. Jak zwykle w przypadku Tochmana, świetnie napisany. I zakończenie – boleśnie przewrotne. Dla bohaterów tej książki, uchodźców, wciąż jeszcze bez happy endu.

3 komentarze:

  1. musze tę książkę przeczytać, interesuje mnie taka tematyka. kiedyś napisałam, że zostanę tu chyba, ale już wiem, ze zostanę tu na pewno na dłużej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mi bardzo miło :) A jeśli chodzi o Tochmana, to warto też sięgnąć po inne książki.

      Usuń
    2. dzięki za podpowiedź, napewno tak zrobie.

      Usuń