Spotkanie z Jo Nesbo numer dwa.
Nie rzuciło mnie na kolana, ale mogę powiedzieć, że jestem pozytywnie
zaskoczona.
Jo Nesbo chyba lubi egzotyczne
klimaty, bo w drugiej części Harry Hole zostaje wrzucony w sam środek dusznego,
wiecznie zakorkowanego, tętniącego
życiem Bangkoku. Tu, w stolicy seksturystyki, gdzie pod przykrywką hotelu
sprawnie działają burdele, gdzie w wąskich uliczkach kryją się kluby go-go i
palarnie opium, zostaje zamordowany – w dość niezręcznych okolicznościach –
norweski ambasador. By uniknąć politycznego skandalu, przydzielony do sprawy
Hole, ma ją zręcznie zamieść pod dywan, liznąć tylko po powierzchni. Harry
kopie jednak głębiej i odkrywa to, co zdaniem niektórych, nigdy nie powinno
wyjść na światło dzienne.
Jo Nesbo szybko się uczy i stara
się nie popełniać tych samych błędów. Karaluchy,
w porównaniu do pierwszej części zatytułowanej Człowiek nietoperz, wypadają znacznie lepiej, a i czyta się je jakoś
sprawniej, choć schemat pozostaje mniej więcej taki sam – egzotyczny kraj i
niestandardowe morderstwo. Może to zasługa tego, że autor znalazł złoty środek
pomiędzy tym, co niezbędne dla dobrego kryminału, a tym co jedynie buduje jego
klimat. Oznacza to, że tym razem tło jest tylko tłem i nie wychodzi spoza
swoich ram, nie przytłacza głównej akcji. O Tajlandii i Tajach dowiadujemy się
tyle, ile potrzeba by poczuć tamtejszą atmosferę i zrozumieć kontekst. Wątek
kryminalny natomiast na tyle zawiły, by do końca trzymać w napięciu, na tyle
nietypowy, by dziwić, jednak tym razem na tyle wiarygodny, by nie popadać w
śmieszność. Z umiarem i bez zbędnego kombinowania. Gdyby jeszcze niektóre
dialogi były mniej kulawe, byłoby całkiem nieźle. Jest ok., poprawnie, lecz
wciąż bez szału. Czyta się to bez problemu, bez niepotrzebnych zastojów i bez
znużenia materiałem, choć miejscami bywało też nudnawo. Progres widać gołym
okiem, co cieszy i napawa nadzieją. Problem może w tym, że Harry Hole wciąż nie
chwyta mnie za serce. Jest mi równie obojętny, co poprzednim razem, ale to już
moja strata.
Po bardzo słabym Człowieku nietoperzu w Karaluchach szukałam potwierdzenia, że
nie warto czytać dalej. Stało się inaczej. Jo Nesbo dostaje kolejną szansę, a ciąg
dalszy spotkań z Harrym Holem wkrótce nastąpi.
Słyszałam o tym autorze ;) I nawet dość dobrze wspominam, więc może kiedyś sięgnę po tą serię ;)
OdpowiedzUsuńhttp://zapomniany-szept.blogspot.com
Nie będę namawiać, bo sama jestem średnio usatysfakcjonowana, ale ponoć im dalej, tym lepiej ;)
Usuń"Człowiek nietoperz" leży u mnie na półce i czeka :)
OdpowiedzUsuńTo niech czeka dalej. Nie warto. Weź się od razu za kolejne części :)
UsuńWszyscy czytają Nesbo, chyba mnie też to wkrótce czeka. :)
OdpowiedzUsuńPodobno najlepsza jest trylogia z Oslo. Nie czytałam jeszcze, ale takie głosy do mnie docierają :) Ja pewnie będę lekturę Nesbo kontynuować, ale najpierw muszę zmniejszyć stoisk książek na półce ;)
Usuń