20 stycznia 2015

Karaluchy - Jo Nesbo

Spotkanie z Jo Nesbo numer dwa. Nie rzuciło mnie na kolana, ale mogę powiedzieć, że jestem pozytywnie zaskoczona.  


Jo Nesbo chyba lubi egzotyczne klimaty, bo w drugiej części Harry Hole zostaje wrzucony w sam środek dusznego, wiecznie  zakorkowanego, tętniącego życiem Bangkoku. Tu, w stolicy seksturystyki, gdzie pod przykrywką hotelu sprawnie działają burdele, gdzie w wąskich uliczkach kryją się kluby go-go i palarnie opium, zostaje zamordowany – w dość niezręcznych okolicznościach – norweski ambasador. By uniknąć politycznego skandalu, przydzielony do sprawy Hole, ma ją zręcznie zamieść pod dywan, liznąć tylko po powierzchni. Harry kopie jednak głębiej i odkrywa to, co zdaniem niektórych, nigdy nie powinno wyjść na światło dzienne.

Jo Nesbo szybko się uczy i stara się nie popełniać tych samych błędów. Karaluchy, w porównaniu do pierwszej części zatytułowanej Człowiek nietoperz, wypadają znacznie lepiej, a i czyta się je jakoś sprawniej, choć schemat pozostaje mniej więcej taki sam – egzotyczny kraj i niestandardowe morderstwo. Może to zasługa tego, że autor znalazł złoty środek pomiędzy tym, co niezbędne dla dobrego kryminału, a tym co jedynie buduje jego klimat. Oznacza to, że tym razem tło jest tylko tłem i nie wychodzi spoza swoich ram, nie przytłacza głównej akcji. O Tajlandii i Tajach dowiadujemy się tyle, ile potrzeba by poczuć tamtejszą atmosferę i zrozumieć kontekst. Wątek kryminalny natomiast na tyle zawiły, by do końca trzymać w napięciu, na tyle nietypowy, by dziwić, jednak tym razem na tyle wiarygodny, by nie popadać w śmieszność. Z umiarem i bez zbędnego kombinowania. Gdyby jeszcze niektóre dialogi były mniej kulawe, byłoby całkiem nieźle. Jest ok., poprawnie, lecz wciąż bez szału. Czyta się to bez problemu, bez niepotrzebnych zastojów i bez znużenia materiałem, choć miejscami bywało też nudnawo. Progres widać gołym okiem, co cieszy i napawa nadzieją. Problem może w tym, że Harry Hole wciąż nie chwyta mnie za serce. Jest mi równie obojętny, co poprzednim razem, ale to już moja strata.

Po bardzo słabym Człowieku nietoperzu w Karaluchach szukałam potwierdzenia, że nie warto czytać dalej. Stało się inaczej. Jo Nesbo dostaje kolejną szansę, a ciąg dalszy spotkań z  Harrym Holem wkrótce nastąpi. 

6 komentarzy:

  1. Słyszałam o tym autorze ;) I nawet dość dobrze wspominam, więc może kiedyś sięgnę po tą serię ;)

    http://zapomniany-szept.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę namawiać, bo sama jestem średnio usatysfakcjonowana, ale ponoć im dalej, tym lepiej ;)

      Usuń
  2. "Człowiek nietoperz" leży u mnie na półce i czeka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niech czeka dalej. Nie warto. Weź się od razu za kolejne części :)

      Usuń
  3. Wszyscy czytają Nesbo, chyba mnie też to wkrótce czeka. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno najlepsza jest trylogia z Oslo. Nie czytałam jeszcze, ale takie głosy do mnie docierają :) Ja pewnie będę lekturę Nesbo kontynuować, ale najpierw muszę zmniejszyć stoisk książek na półce ;)

      Usuń