5 stycznia 2017

Wanna z kolumnadą. Reportaże o polskiej przestrzeni - Filip Springer

Ta książka jest o tym, że w Polsce jest brzydko i wszystko wskazuje na to, że będzie jeszcze brzydziej. Tak, szczęśliwego zakończenia tutaj nie widać.


Mój kraj – taki piękny…pastelowy, grodzący się na potęgę, na bakier z ładem przestrzennym i lubujący się w przesadzie, kiczu i wszechobecnych bannerach. I największy problem w tym, że większości to nie razi, na „ból oczu” cierpi jakaś garstka osób, którzy próbują na własną rękę walczyć z rozprzestrzeniającą się po Polsce – niczym wirus – brzydotą. Niestety – bez większych sukcesów. Trudno zatem nie przyznać Filipowi Springerowi racji. Nie będzie szczęśliwego zakończenia, nie będzie jakiejkolwiek estetyki w otaczającej nas rzeczywistości, dopóki o ładzie przestrzennym decydować będą przypadkowe osoby, a o tym, co się podoba nie posiadająca żadnego gustu większość. Będą za to bloki w kolorach spranych majtek, łuki triumfalne i efekciarskie pałacyki na wodzie, a także nagminne naginanie prawa i kpienie sobie w żywe oczy ze standardów konserwatorskich. Krótko mówiąc – chaos.

Filip Springer w Wannie z kolumnadą. Reportażach o polskiej przestrzeni wziął się za temat, który nikogo nie obchodzi, który nie znajduje się na liście priorytetów polityków, przedsiębiorców, czy pierwszego lepszego człowieka z ulicy. Obchodzi jednak autora, któremu na sercu leży brak jakiejkolwiek troski o otoczenie, w którym żyjemy. W związku z tym przemierza Polskę wzdłuż i wrzesz, i pisze o miejscach, problemach, które wołają o pomstę do nieba. Bez cackania się punktuje urbanistyczno-architektoniczne wpadki.

I choć przede wszystkim jest to książka o miejscach, czy konkretnych obiektach, to paradoksalnie dużo mówi nam o nas samych. Bo u Filipa Springera przestrzeń nierozerwalnie łączy się z człowiekiem. A czego się możemy dowiedzieć o sobie samych z Wanny z kolumnadą? Że nie mamy za grosz poczucia gustu, nad estetykę przekładamy własny interes, w poważaniu mamy przepisy, ustawy i systemy planowania przestrzennego. Chorujemy na estetyczny tumiwisizm. Ma być szybko, tanio, niekoniecznie ładnie. Lub wręcz przeciwnie – na bogato i z rozmachem, ale poza wszelkimi granicami wyczucia gustu. A Ci, którym zależy, którzy próbują coś zmienić, zderzają się ze ścianą, przegrywają nierówną walkę i wcześniej lub później rezygnują sami. Filip Springer rozmawiał z jednymi i drugimi, naukowcami, architektami, konserwatorami zabytków, mieszkańcami budowanych na przedmieściach osiedli, tymi co się grodzą, czy tymi co wieszają szyldy reklamowe tam, gdzie popadnie i często wbrew przepisom. Jaki się obraz z tego wyłania? Można się domyślić.

Cała zabawa z reportażami zebranymi w Wannie z kolumnadą polega na tym, że teksty Springera bawią, choć generalnie nie za bardzo jest z czego się śmiać. Springer pisze z typową dla siebie ironią, lekko, ze swadą. Czyta się to z ogromną przyjemnością i podziwem, że z takim wyczuciem można władać piórem. A po tej całej stylistyczno-czytelniczej przyjemności przychodzi smutna refleksja, że to o czym Springer pisze, wcale nie jest takie zabawne i że jeszcze wiele wody musi upłynąć zanim w Polsce coś się zmieni.

Wanna z kolumnadą to świetna książka. Filip Springer z tematu pozornie nie interesującego potrafi zrobić pasjonujący reportaż. Żałuję, że czytałam tę książkę w wersji elektronicznej, bo jak zwykle u Springera uzupełnieniem treści są zdjęcia – w tym przypadku niestety czarno-białe. W związku z czym nie obrazowały w pełni tego, o czym pisał Springer. Więc jeśli mogę coś doradzić to czytajcie w papierze – wyciągniecie z tej książki jeszcze więcej.

Ład przestrzenny w Polsce to jest coś, o czym każdy w Polsce słyszał, ale nikt od dawna tego nie widział. Pozostaje mieć nadzieję, że może z czasem się to zmieni.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz