Do tej pory nie zdarzył mi się
jeszcze osobisty wpis, ale z okazji trzecich urodzin bloga, postanowiłam
przemówić ludzkim głosem 😉
Nie zmienił mojego życia, nie
rzuciłam dla niego pracy, nie mam z niego ani fejmu, ani sławy, ani tym
bardziej kasy. Zasadniczo nie mam z bloga nic, oprócz satysfakcji i poczucia,
że mam swój kawałek blogosfery, w którym mogę się podzielić własnymi
refleksjami na temat przeczytanych książek.
Nie nawiązałam też współpracy z
żadnym wydawnictwem i nie mam tego w planach, choć na początku miałam takie
niezdrowe myśli. Sprawia to, że jestem w niszy, daleko w tyle za „wielkimi
rybami” blogosfery, ze skromną ilością lajków na Facebooku – trudno, jakoś z
tym żyję 😉 Ale za to, czytam sobie to, co chcę, kiedy chcę i na co mam aktualnie
ochotę. Nikt mi nie narzuca terminów, tempa czytania i pisania, nie wpływa też
na moje opinie. Książki i tak kupowałam, kupuję i będę kupować, więc nie jara
mnie barter „książka za tekst”.
Nie ścigam się też w ilości
przeczytanych książek, bo uważam, że czytając około 60-70 lektur rocznie i tak
zawyżam średnią, a jest jeszcze kilka innych rzeczy, które lubię robić poza
czytaniem. Serio! 😊
Czego mnie nauczyły te trzy lata
blogowania? Zrozumiałam pewne rzeczy i znalazłam swoje własne tempo. Już nie
piszę o każdej książce, którą przeczytałam, bo czasem zwyczajnie nie mam nic
ciekawego do powiedzenia na jej temat. Dzielę się tym, co mi się podoba, co
robi na mnie wrażenie, co wywołuje we mnie silne emocje – czasem niekoniecznie
pozytywne. Już nie czuję presji, że muszę pisać często i najlepiej tylko o
nowościach. Grunt, że piszę regularnie, że wciąż mam ochotę to robić i że
nadal sprawia mi to przyjemność. To
chyba i tak dużo :) Pogodziłam się
też już z tym, że nie jestem i raczej nie będę guru blogosfery 😉 Jest dobrze
tak, jak jest.
Po co więc to wszystko robię? Po
co mi ten cały blog? Co mi właściwie daje to całe blogowanie? Radość i ogromną
satysfakcję! 😊Cieszy mnie każdy
zwrot, który od Was dostaję – daje mi to energię, żeby pisać dalej. To miłe
usłyszeć: fajny tekst, dobrze to napisałaś. To miłe, kiedy ktoś przychodzi i
mówi: czytałam twój wpis, zaintrygowałaś mnie, sięgnę po tę książkę. To miłe,
kiedy ktoś czuje potrzebę podzielenia się ze mną swoimi książkowymi nabytkami,
podyskutowania, wymienienia luźnych uwag. Kiedy ktoś zapyta – co byś poleciła?
Czytałaś to? Co o tym sądzisz? Cieszy mnie każdy komentarz pod wpisem, nawet
jeśli ktoś się ze mną nie zgadza. Naprawdę jest to dla mnie olbrzymia frajda 😊 Dzięki pisaniu odkryłam też wiele
ciekawych miejsc w blogosferze i nawiązałam kilka wirtualnych, ale miłych
znajomości 😊
To nie były zatem trzy stracone
lata. Dobrze jest widzieć, że ktoś jednak czyta tę moją radosną twórczość i że
ta pisanina nie idzie całkiem w kosmos 😊 Dziękuję, że tu zaglądacie. I z okazji tych trzecich blogowych urodzin, życzę
sobie, żeby było Was tu coraz więcej. Co oczywiście wiąże się z tym, że muszę
dalej robić swoją robotę i robić ją dobrze. Amen 😉
Wspaniały tekst! Mogłabym napisać bardzo podobny! Gratuluję tych 3 lat i życzę kolejnych wspaniałych momentów z książkami :)
OdpowiedzUsuńAch, dziękuję! Długo nosiłam go w sobie ;). No mam nadzieję, że to nie ostatnie urodziny bloga. :)
Usuń