3 września 2015

Jako dowód i wyraz przyjaźni - zbiór tekstów pod redakcją Magdaleny Budzińskiej i Moniki Sznajderman

Jedni go lubią, inni nienawidzą. Mi jest obojętny. Pałac Kultury i Nauki – w tym roku świętował swoje 60. urodziny. To dobra okazja, by o Pałacu napisać, przypomnieć jego losy. Książki ukazały się dwie – a przynajmniej tyle ja odnotowałam. Ponieważ cenię sobie Wydawnictwo Czarne, to do przeczytania wybrałam właśnie tę.


Przyznam, że nie spieszyło mi się do lektury, choć oczywiście miałam ją w planach - tych nieco dalszych. Tak się jednak złożyło, że na wakacje zabrałam za mało książek, więc zaczęłam podkradać mężowi.

Nie jest to wbrew pozorom łatwa lektura, a przynajmniej jej początek. Przydługawy i nieco wiejący nudą wstęp, a potem ponad sto stron propagandowych tekstów żywcem wyjętych z Trybuny Ludu. Oczywiście doskonale oddają one klimat tamtych czasów i pierwsze trzy, no może cztery, czyta się z żywym zainteresowaniem, ale kolejne już przyprawiają o mdłości. Dalej natomiast jest już znacznie lepiej.

Książka skonstruowana jest tak, by każdy znalazł w niej coś dla siebie. Umówmy się – nie jest tak, że wszystkie teksty wzbudzą nasz jednakowy entuzjazm (ja miałam momenty znużenia), ale jest ich na tyle sporo i stanowią tak szeroki przekrój tematyczno-czasowy, że nie ma szans by choć kilka nie trafiło w czytelnika gust.

Czasem Pałac jest punktem centralnym, czasem stanowi tylko tło, niemniej jego postać obecna jest w każdym tekście. Poznajemy losy Pałacu na każdym etapie jego istnienia. Ignorowany przez Mirona Białoszewskiego, u dziennikarzy oddanych ówczesnemu systemowi wzbudzał same „ochy i achy” – symbol pokoju i przyjaźni polsko-radzieckiej, wybitne dzieło radzieckich budowniczych, niemal siódmy cud świata. Jednak ponad trzy tysiące pomieszczeń, czterdzieści milionów cegieł, dwa miliony metrów rur i kabli oraz dwadzieścia tysięcy żyrandoli – jak pisze Hanna Krall – mogło wtedy i teraz robić wrażenie.

W zbiorze pod redakcją Magdaleny Budzińskiej i Moniki Sznajderman znajdziemy teksty opowiadające o historycznych wydarzeniach, które odbywały się w Pałacu; był on niemym świadkiem przeobrażającej się Polski. Poczytamy o koncercie Rolling Stonesów w Sali Kongresowej, sporo dowiemy się na temat finansowych perturbacji wokół Pałacu, a także o ludziach w nim pracujących. I dla mnie właśnie ten aspekt socjologiczny był chyba najbardziej interesujący. Historie zwykłych ludzi – windziarek, kronikarki pałacowej, czy szatniarki – którzy czasem całe swe zawodowe życie spędzili w Pałacu podobały mi się najbardziej. Choć tekst „ornitologiczno-faunowo-florystyczny” był równie ciekawy, bo czy przyszło  Wam do głowy, ile gatunków zwierząt, roślin i ptaków znalazło schronienie na Pałacu lub w jego wnętrzach?

Nie ma się co rozpisywać, prawda jest taka, że to książka interesująca niemal pod każdym względem – historycznym, społecznym, czy obyczajowym. Czyta się ją nie bez trudności, ale jest naprawdę fascynującym źródłem informacji. I może pomoże niektórym spojrzeć na Pałac nieco innym okiem. Bo choć może to nie duma miasta, to jakoś trzeba z tym radzieckim darem żyć. 

I tak na koniec jeszcze – by podsumować – chciałabym wspomnieć, że książka jest świetnie wydana. Elegancka, stonowana, a jednak przyciągająca wzrok okładka. Spójna kolorystycznie i graficznie. W środku fotografie obrazujące treść. Motyw pałacu przewija się wszędzie. Nawet kod kreskowy jest w kształcie pałacu! Brawo. Podoba mi się bardzo.  

2 komentarze:

  1. Prawdziwy wysyp książek o PKiN-ie, ale okazja nie byle jaka, rocznicowa. Przymierzam się do przeczytania "Pałacu. Biografii intymnej" Beaty Chomątowskiej, ale "Jako dowód i wyraz przyjaźni" wygląda równie ciekawie, zwłaszcza, że lubię reporterskie opowieści z historią w tle. A na dodatek jeden z reportaży napisał Mariusz Szczygieł :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi na razie starczy wrażeń, jeśli chodzi o lektury o PKiN. A książkę polecam. Warto. Jak przeczytasz Chomątowską, podziel się wrażeniami :)

      Usuń