24 listopada 2014

Angole - Ewa Winnicka

Kto choć raz nie myślał, żeby rzucić to wszystko w cholerę, spakować plecak i ruszyć na Wyspy – ręka do góry! Oho, widzę, że jest nas całkiem sporo.


Wielka Brytania w świadomości wielu z nas funkcjonuje jako kraina mlekiem i miodem płynąca, mekka szczęścia i dobrobytu. Finansowy raj i ziemia obiecana. Ewa Winnicka skutecznie wyprowadzi Was z błędu. 

Angole to kilkanaście historii opowiedzianych przez Polaków mieszkających w Anglii o tym, jak się tam żyje, pracuje, nawiązuje relacje. Autorka dotarła do nich albo sama, albo przez siatkę znajomości, niektórzy zgłosili się sami. I żeby wszystko było jasne – to nie są tylko gorzkie historie tych, którym powinęła się noga, którym nie wyszło, którzy się stoczyli lub którzy licząc na cud, wybrali się na podbój świata bez podstawowej chociaż znajomości języka. Poznamy też losy tych, którym się udało – wysokie stanowiska, dobra pensja, dom w dobrej dzielnicy, prestiżowa szkoła, szczęśliwa miłość, pasma sukcesów. Jednak każdy z bohaterów tego reportażu, mniej lub bardziej boleśnie, zderzył się z brytyjską rzeczywistością.

Nawet te z pozoru pozytywne przykłady mają drugie dno. Sukces okupiony jest ogromnym wysiłkiem, sporymi wyrzeczeniami, a jednak nawet on nie jest w stanie najeźdźcom zapewnić akceptacji tutejszych. Dom w lepszej dzielnicy nie zapewni grona przyjaciół. Powierzchowne znajomości, sztuczne uśmiechy, serdeczności na pokaz – nieważne co osiągnęli bohaterowie tego reportażu – zawsze będą o poziom niżej.

Cóż mogą powiedzieć ci, którym powiodło się gorzej? Beznadziejna praca, niskie pensje, wyzysk, poniżanie, poczucie wyobcowania, powolne staczanie się po równi pochyłej na samo dno, rozpadające się związki, procesy z pracodawcą, życie na ulicy, oskarżenie o gwałt. Ta książka pełna jest i takich historii. Radość przeplata się ze smutkiem, sukces z porażką, śmiech ze łzami, nadzieje z rozwianymi złudzeniami.

Mimo lekko gorzkiego przesłania, Angole to świetny przewodnik po brytyjskiej rzeczywistości i zbiór dobrych rad – od tych dotyczących codziennych międzyludzkich relacji, po te trudniejsze kwestie np. prawne. Lektura obowiązkowa dla tych, którzy rozważają wyjazd lub tych, którzy tę decyzję już podjęli. Warto przygotować się na zaś, niż niepotrzebnie skakać na głęboką wodę.

A na koniec rada od jednej z bohaterek reportażu: Jeśli w Polsce nie układa Ci się z pracą i rodziną, w innym kraju ułoży się znacznie gorzej. Pod rozwagę. 

5 komentarzy:

  1. OOO, mam w Anglii kuzynkę i tatę, więc przeczytam z chęcią z osobisto-rodzinnych powodów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, i to jak otwiera oczy! Mało kto chce się przyznać, że wyjazd z kraju był błędem i to właśnie dzięki tym ponurym historiom ta książka jest tak dobra. To powiedziawszy, kładę się spać, by jutro ze spokojem obudzić się w swojej kochanej polskiej rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ta polska rzeczywistość taka kochana? Pewnie tylko lepsza, że swoja własna. A książka tak, otwiera oczy, jest takim kubłem zimnej wody na łeb. Dobrze, że została napisana, szkoda tylko, że tak mało w niej historii osób, którym żyje się tam zwyczajnie dobrze.

      Usuń
    2. Na pewno mniej niepewna niż ta angielska. I może dlatego wolę czytać te smutne historie, zamiast przeciętnych, których zdecydowanie tam zabrakło. A mimo to jakoś za nimi nie tęskniłam. To, co dostałam w zupełności mi wystarczyło.

      Usuń