Trochę minęło czasu od mojego
ostatniego spotkania z Yrsą Sigurdardottir. Jakoś nie mogłam się zmotywować, by
nadrobić zaległości i przeczytać w końcu pierwszą część serii o uroczej
prawniczce Thorze Gudmundsdottir. Ciężko wrócić do początku, jak się ma przeczytaną
całą serię. Dobrą motywacją okazała się informacja o nowej książce autorki, co
prawda poza serią o Thorze, ale postanowiłam, że najpierw zaległości, potem
nowości. Porządek musi być ;) Przyznam się, że miło było wrócić do tej autorki
i spędzić z nią kilka wieczorów. Chyba się stęskniłam :)

Harald Guntlieb to pochodzący z
Niemiec, zamożny i trochę nietypowy student wydziału historii Uniwersytetu
Islandzkiego. Miłośnik wszelkiego rodzaju używek, niekonwencjonalnego ozdabiania ciała i życia
na krawędzi. Zafascynowany tematem uprawiania czarów i związanych z tym
prześladowań na terenie Islandii i Europy. Równie nietypowa co on sam, okazała
się jego śmierć. Martwy Harald zostaje znaleziony na terenie uniwersytetu przez
jednego z wykładowców. Jego zwłoki pozbawiono oczu, a na klatce piersiowej
wytatuowano tajemniczy znak. Podejrzanym staje się Hugi, zaprzyjaźniony z
Haraldem dealer narkotyków. Jednak rodzina zamordowanego, niezadowolona z
wyników policyjnego śledztwa, zleca sprawę Thorze - trzydziestosześcioletniej
prawniczce, samotnie wychowującej dwójkę dzieci. Wraz z pełnomocnikiem rodziny,
przystojnym Niemcem Matthew, Thora próbuje rozwikłać zagadkę tajemniczej
śmierci studenta, która prowadzi ich w mroczny świat magii.