20 września 2014

Niechciani - Yrsa Sigurdardottir

Nie mogłam pozwolić, żeby nowa Yrsa Sigurdardottir kurzyła się na półce, więc zabrałam się za nią od razu.  Po co niepotrzebnie czekać i odmawiać sobie przyjemności? :)


Zima 1974 roku. Na totalnym pustkowiu, gdzieś po środku niczego, znajduje się dom wychowawczy dla niepełnoletnich chłopców. Panują w nim surowe zasady, a prowadzące je małżeństwo za skuteczne metody wychowawcze uznaje kary, modlitwę i chłód emocjonalny. Nie usłyszysz tu śmiechu, nie znajdziesz wsparcia, o czym bardzo dobrze wie pracująca tam dwudziestokilkuletnia Aldis. To jej oczami obserwujemy życie w Krókur. W tej ponurej, zimnej i pozbawionej jakichkolwiek ciepłych uczuć rzeczywistości wszystko toczy się utartym torem do czasu, aż do grupy chłopców dołącza nowy. Einar nie tylko od początku fascynuje i przyciąga Aldis, ale burzy też panującą w tym miejscu bezduszną rutynę.

Czasy współczesne. Óddin to weekendowy ojciec, który nagle musi się zmierzyć z pełnoetatowym wychowywaniem jedenastoletniej córki Rún. Jej matka, a jego była żona, ginie w nie do końca jasnych okolicznościach. By nadać swemu dotychczasowemu życiu nieco ładu i porządku, Ódinn obejmuje posadę urzędnika w państwowym urzędzie kontroli. Wkrótce dostaje zadanie – ma wyjaśnić, co tak naprawdę działo się w Krókur. Badając sprawę odkrywa, że dwóch chłopców zmarło tam w niewyjaśnionych okolicznościach, dusząc się spalinami w samochodzie. Im bardziej grzebie w tej sprawie, tym bardziej go ona niepokoi, a wokół niego zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Jakieś głosy, cienie, przywidzenia – Ódinn zaczyna tracić kontrolę nad otaczającą go rzeczywistością.

Te toczące się w dwóch różnych ramach czasowych wątki, wkrótce zaczną się zazębiać. I nie wyniknie z tego nic dobrego. To nie lovestory, happy endu nie będzie.

Yrsa Sigurdardottir jak zwykle buduje nastrój grozy, rosnącego napięcia i poczucia czegoś nieokreślonego w powietrzu. Wodzi nas za nos i sprawia, że włos się jeży na głowie. Właśnie za tę grę z czytelnikiem, za to przeplatanie tego co nieuchwytne i niepojęte z tym, co realne, lubię ją najbardziej. Niechciani taki właśnie mają klimat – zimny, mroczny, niepokojący, który towarzyszy nam przez całą lekturę i sprawia, że ogarnia nas strach. W świecie Yrsy każdy coś skrywa, każdy ma swoje tajemnice, każdy ma drugą twarz. Zakończenie zaskakuje i obraca wszystko o sto osiemdziesiąt stopni. Ta książka jest przewrotnie skonstruowana, autorka od początku mydli nam oczy, a my dajemy się na to nabrać.

I choć czytało mi się to świetnie, i dałam się wciągnąć w ten posępny świat, to zostało we mnie pewne poczucie niedosytu. Zakończenie zasiało we mnie ziarenko niepokoju, ale nie zmroziło krwi w żyłach. Elementy układanki pięknie ułożone - a mi zabrakło właśnie czegoś, co by sugerowało, że nie wszystko da się ogarnąć rozumem i że nie wszystko da się tak logicznie wytłumaczyć. Pod tym względem bezkonkurencyjne jest Spójrz na mnie. Niechciani to dobra lektura, ale mogłaby być jeszcze lepsza. 

Niechciani to druga książka autorki, w której nie spotkamy rezolutnej prawniczki Thory. Sprawnie napisana, dobrze skonstruowana, wciągająca. Fani twórczości Yrsy docenią mimo niedociągnięć, a nieprzekonanych i tak się nie przekona. Zalecam czytać wieczorem :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz