23 września 2014

Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej - Piotr Milewski

Książka Piotra Milewskiego obiecywała, że zabierze mnie w fascynującą podróż najdłuższą linią kolejową na świecie. Uwierzyłam. Jednak jakimś dziwnym zrządzeniem losu udałam się w zupełnie inną podróż. Do krainy snu. 


Przez Petersburg, Moskwę, Irkuck aż do Władywostoku, poprzez bezkresne stepy i syberyjskie wioski, dusznym wagonem, nad szklaneczką gorącego czaju udajemy się wraz z autorem w podróż koleją transsyberyjską. Za towarzyszy podróży mamy m.in. małomównego Igora – handlarza samochodów, tajemniczą pół Buriatkę Oksanę, kontuzjowanego maratończyka dorabiającego w klubie ze striptizem, czy żołnierzy z zapasami trunków na drogę. Poznajemy miejscowości położone na trasie oraz zapoznajemy się ze skomplikowaną historią powstawania kolei.

Dałam się nabrać. Skuszona wizją fascynującej podróży, kalejdoskopem postaci, zaskakującym obrazem współczesnej Rosji  oraz podlanymi wódką, serdecznymi rozmowami ze współtowarzyszami, zabrałam się za lekturę z ogromnym entuzjazmem. Ten malał jednak ze strony na stronę, ustępując znużeniu i ogarniającej mnie ochocie na drzemkę. Bo z zapowiedzi zawartych na okładce, w samej książce znalazłam tylko jedną – skomplikowaną historię budowy kolei.

Nie zrozumieliśmy się najwyraźniej z autorem. Ja po książce Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej oczekiwałam wciągającej relacji z podróży, spojrzenia na Rosję i jej mieszkańców z perspektywy tu i teraz, ciekawych spotkań z jeszcze bardziej ciekawymi ludźmi, anegdot, przygód itd. Autor natomiast za bardziej istotne uznał spojrzenie wstecz i dokładne zrelacjonowanie obszernej historii powstawania linii transsyberyjskiej - krok po kroku. Historii było tu aż nadto, natomiast interesujące mnie tematy potraktowane zostały bardzo powierzchownie. Kalejdoskop postaci był tak naprawdę bardzo skromny i niektóre z nich nie zasługiwały moim zdaniem na większą uwagę. A jak już się trafił ktoś, z kogo można było wyciągnąć jakąś ciekawą historię, to autor streścił ją w zaledwie kilku zdaniach. Zaskakującego obrazu współczesnej Rosji nie dopatrzyłam się w tej pozycji wcale. Piotr Milewski nie odkrył niczego nowego, więc jak ktoś o tym kraju już jakieś pojęcie ma, to nie będzie zaskoczony. A zapowiadane serdeczne rozmowy z towarzyszami podróży specjalnie serdeczne nie były, miałam wręcz wrażenie, że autor raczej unika bliskiego kontaktu z drugim człowiekiem.

Summa summarum jestem rozczarowana. Nie takiej zawartości oczekiwałam. Ale nie wątpię, że miłośnicy historii będą bardziej lekturą usatysfakcjonowani. Mimo wszystko Piotr Milewski pisze całkiem dobrze, ta książka ma swoją melodię, swój własny rytm. Tylko to trochę za mało, by mnie urzekła. 

2 komentarze:

  1. Ciekawa jestem, czy ja bym się zrozumiała z autorem :)
    Mimo wszystko chętnie zajrzałabym do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem ciekawa :) Mimo wszystko książka ma sporo opinii. Mi nie podeszła.

      Usuń