11 września 2016

Klawisze - Drauzio Varella

Po Ostatnim kręgu, w którym Drauzio Varella zabrał nas do najniebezpieczniejszego, nieistniejącego już, więzienia w Brazylii oraz opisał codzienną rzeczywistość przebywających w nim więźniów, nadal pozostajemy klimatach penitencjarnych. Tym razem jednak w kręgu zainteresowania autora dla odmiany znajdują się strażnicy więzienni, czyli tytułowi „klawisze”.


Drauzio Varella, jako wieloletni wolontariusz w różnych zakładach karnych, służący przebywającym tam skazańcom opieką medyczną, w więzienną rzeczywistość wniknął bardzo głęboko. Obdarzony zaufaniem zarówno przez więźniów, jak i klawiszy – więzienne życie poznał od podszewki i widział niejedno. Często były to sytuacje, które zwykłym śmiertelnikom mogą nie mieścić się w głowie.

Klawisze obnażają funkcjonowanie brazylijskich zakładów penitencjarnych, ale od tej drugiej strony – zatrudnionych w nich ludzi. Klawisze – pogardzani zarówno przez policję, jak i więźniów – od tych drugich różnią się tylko tym, że mogą swobodnie wyjść na wolność. Kiepsko opłacani, pracujący w stresie, narażeni na niebezpieczeństwa – różnie radzą sobie z pracą, jak i codziennym, rodzinnym życiem.

W kilkunastu krótkich tekstach, które składają się na reportaż Klawisze, Varella opowiada o losach ludzi, z którymi połączyła go więzienna rzeczywistość oraz o tym, jak sobie w tej rzeczywistości radzą. Bohaterami jego tekstów są ludzie, którzy uczciwie stoją na straży prawa i równie uczciwie wykonują swoją pracę, ale również tacy, którzy zmuszeni trudną sytuacją zdecydowali się przejść na ciemną stronę mocy, współpracując z osadzonymi, przemycając narkotyki lub znajdując sobie inne – niekoniecznie legalne – źródło dochodu. Znajdziemy tu historie ludzi, którzy będąc świadkami wielu brutalnych sytuacji, coraz trudniej odnajdywali się w normalnej rzeczywistości i życiu rodzinnym. A także o tych, którzy stracili życie, bo narazili się osadzonym. Dowiemy się, jak klawisze odreagowują stres i jak praca, którą wykonują przekłada się na ich życie.

Historie, które znajdziemy w Klawiszach, na pewno nie należą do tych, które chcielibyśmy usłyszeć do poduszki – często są krwawe, brutalne i pełne przemocy. Drauzio Varella opowiada je jednak tak, jakby wcale nie były takie straszne, nieco takim tonem dobrotliwego wujka (podobnie zresztą napisany jest Ostatni krąg). Już wtedy narzekałam na sposób opowiadania Varelli i teraz podtrzymuję swoje zdanie. Nie przekonuje mnie absolutnie jego styl. Ten taki nieco zdystansowany, pozbawiony emocji ton, unikanie dosłowności powoduje, że zawarte w Klawiszach historie pozbawione są pazura. Kolejne rozdziały przeciekały mi przed wzrokiem, absolutnie nie robiąc na mnie żadnego wrażenia, nie wywołując kompletnie żadnych emocji. I uważam, że to jest słabość tej książki. Świetny i ciekawy temat, z ogromnym potencjałem, którym moim zdaniem zostaje nie wykorzystany. Ta książka powinna mieć moc, powinna poruszać czytelnika i wywoływać w nim silne emocje. Tymczasem wszystkie te historie wydają się być mdłe i nijakie.

Ta książka nie zrobiła na mnie większego wrażenia. I w zasadzie po lekturze poprzedniej książki Varelli byłam na to przygotowana. Utwierdza mnie to tylko w przekonaniu, że po kolejne publikacje tego autora nie sięgnę. Reportaż, który porusza taki temat, powinien boleć i uwierać, być ostry jak papryczka jalapeno, a nie mdły i bez smaku, jak niedoprawiona kaszka manna. Jako miłośniczka walenia prawdy prosto w oczy i nie cackania się z czytelnikami Klawiszów polecać nie zamierzam.

2 komentarze:

  1. O widzisz! A ja lubię jego styl 😊 Pasuje mi do niego, widzę w nim człowieka stonowanego (jego książki też takie są), którego rzeczywistość jest dla nas tak bardzo przerażająca, że trzeba ją jakoś oswoić. A oswaja właśnie przez tonowanie. My jako czytelnicy możemy żądać więcej krwi Dla niego więzienie to miejsce pracy. Myślę, że gdyby wpuścić jakiego reportera na dlugi czas do więzienia, powstalby z tego świetny reportaż 😊 Ale mam nadzieję też, że Varella napisze jeszcze coś 😊 Ma w końcu niesamowity "inside view" i mógłby pisać więcej! 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak patrzę na jego fotografię, to rzeczywiście wygląda na takiego spokojnego, budzącego zaufanie człowieka. I pewnie masz rację, że spędzając lata w takim środowisku, musiał to sobie jakoś oswoić, przerobić. Ale czy nie łagodzi tego za bardzo? Jego teksty nie powodują nawet dreszczyka emocji. A chyba powinny. Ciekawe za to, czy inny reporter wpuszczony w takie miejsce, wytrzymałby psychicznie...;)

      Usuń