Johan Theorin to sprawdzona już
marka, która gwarantuje dobrą rozrywkę na porządnym poziomie i przynajmniej dwa
wieczory oderwania od rzeczywistości. Tak też było i tym razem.
I znów, jak w przypadku Zmierzchu, Theorin zabiera nas na
mroczną, niedostępną i surową Olandię. Tym bardziej surową, że cała akcja
dzieje się w okresie zimowym. Olandię zatem szybko spowija mrok, chłód, a
zagrożenie fåk, czyli tytułową nocną
zamiecią, staje się coraz bardziej realne. Jednak to nie warunki atmosferyczne
są największym problemem rodziny Katrin i Joakima Westinów, która opuszcza
Sztokholm i sprowadza się na Północną Olandię. Nowe miejsce – stary, drewniany
dom w gospodarstwie Åludden, dawna siedziba latarników – ma być ich oazą i
ucieczką od przeszłości. Gospodarstwo skrywa jednak swoje mroczne tajemnice.
Kiedy na rodzinę Westinów spada nieszczęście,
Joakim będzie musiał się uporać z własnymi demonami i duchami tego
miejsca.
Theorin jak zwykle zgrabnie
splata różne wątki i wszystko łączy razem pod pozorem powieści kryminalnej. W
zasadzie trudno jego książki nazwać stricte kryminałami, bo sam wątek
przestępstwa nie jest główną osią akcji, a staje się jedynie pretekstem do
snucia innych historii. Mamy tu zatem zgrabnie splecioną historię gospodarstwa
w Åludden i jego mroczne tajemnice, mamy wątek współczesny opierający się na
dramacie Joakima, mamy niesamowitą przyrodę w tle i do tego jeszcze elementy nadprzyrodzone, duchy
czy zjawy. Sprawia to wrażenie chaosu, tak jednak nie jest. Theorin łączy te
wszystkie elementy bardzo spójnie, a my dostajemy do rąk ni to kryminał, ni to
thriller, ni to powieść obyczajową –ale biorąc pod uwagę, że czyta się to
świetnie, to w sumie co za różnica.
Nie powiem, żeby książka od razu
zrobiła na mnie dobre wrażenie. Czułam mały opór i przez pierwszych kilka
rozdziałów miałam problem z wniknięciem w tę historię, nie do końca wiedząc do
czego zmierzamy tym razem. Po początkowym falstarcie dałam się wciągnąć w
atmosferę grozy i niedopowiedzeń, którą tworzy w Nocnej zamieci Theorin. Oczywiście cała historia ma jak najbardziej
logicznie rozwiązanie, a wszystkie tajemnice schodzą się w całość, jednak
poczucie, że dzieje się tu coś nieoczywistego nie opuszcza nas do końca.
Na co warto zwrócić uwagę
czytając Nocną zamieć? Przede
wszystkim na postać Joakima i to jak radzi sobie z traumą. Autor bardzo dobrze
oddaje nastrój osoby, która próbuje się uporać z żałobą. Na opisy olandzkiej
przyrody, która tworzy świetnie tło dla dziejącej się akcji i w zderzeniu z
którą człowiek okazuje się bezsilny. Na to jak autor splata przeszłość z
teraźniejszością, jak wplata w fabułę
miejscowe wierzenia i legendy, i jak zgrabnie tka z tego sensowną i
interesującą całość, nad którą nieznacznie unosi się element nadprzyrodzony.
Nocna zamieć to dobra i wciągająca książka w mrocznym, niepokojącym
klimacie. Ciekawy wątek kryminalny opakowany w niestandardowe tło i kilka
trafnych spostrzeżeń dotyczących ludzkiej natury i codzienności. Można
poczytać.
P.S. Johan Theorin nie ma
szczęścia do okładek, dlatego cieszy oczy ta nowa, odświeżona. Pozostałym chyba
też przydałby się „facelifting” ;)
Mam to poprzednie wydanie z dziwną okładką. Przytula się do pozostałych "Theorinów" na mojej półce. Mam słabość do książek tego autora i przeczytam wszystko, co wyjdzie spod jego pióra :) Nie wszystko mi się podoba, "Smuga krwi" chyba najmniej mi podeszła, ale zawsze chętnie wracam na Olandię, a "Nocna zamieć" jest na podium tuż za moim ukochanym pierwszym tomem :)Szkoda że kwartet już się skończył, ale na szczęście poza wyspą Theorin też daje radę :)
OdpowiedzUsuńJa zaczęłam od Theorina poza Olandią i u mnie póki co na podium "Święty psychol". Theorin to taka szwedzka Yrsa Sigurdardottir, nie sądzisz? :) Pewnie dlatego lubię jego książki, choć nie jest moim pisarzem ulubionym. W pierwszej 10. by się zmieścił. No może piątce ;)
UsuńYrsy nie czytałam. Poważnie, są jeszcze tacy ludzie ;) Ale jeśli skojarzyła Ci się z J.T., to na pewno sprawdzę! To ja go wstawiam do piątki, choć długo myślałam, że nawet w trójce by się zmieścił bez upychania ;) I ciągle czekam, aż będzie można zobaczyć ekranizację tego jego "Zmierzchu". To chyba w ogóle nie weszło u nas do dystrybucji :(
UsuńNawet nie wiedziałam, że była jakaś ekranizacja :) Serio, prawdziwa z Ciebie fanka. A Yrsę sprawdź. Mi się podobała :)
UsuńSprawdzę na pewno, bo mam ochotę na jakiś fajny kryminał, a okrutnie zawiodlam się wczoraj na Janie Seghersie i jego "Pannie młodej w śniegu".
Usuń