[…]Ale chyba są inne duchy, wiesz, takie, co żyją w człowieku obok tych
naszych dusz zwyczajnych. I czegoś tam sobie chcą. Niektóre są ciche, inne
głośne. Wrzeszczą, hałasują. To jest nie do wytrzymania. Znaczy, tak mi się
wydaje, że z takim duchem w środku strasznie ciężko żyć, zwłaszcza, jak on chce
czegoś, na co ty nie masz ochoty.
Duch, który mieszkał w Jędrku,
kazał mu zabić. Najpierw swojego młodszego kuzyna Darka, trzy lata później
sąsiadkę Dagmarę. Dlaczego? Trudno wyjaśnić. Czy czuł coś, kiedy mordował? Przy pierwszym ciosie tak, potem już nie.
Pewno po temu dziabałem ich tyle razy[…] A na co dzień Jędrek był
zwyczajnym chłopcem, cukiernikiem, uczynny, grzeczny, cichy. W zasadzie niczym
się nie wyróżniał. Przyjaźnił się z Darkiem i jego kolegą Krzyśkiem. Razem
spędzali czas, razem włóczyli się po Bydgoszczy. Aż w Jędrku odezwał się demon.
Inna dusza Łukasza Orbitowskiego to fikcja literacka. I aż
chciałoby się, żeby tak zostało. Niestety – jest to fikcja oparta na faktach.
Wydarzenia, o których opowiada Orbitowski wydarzyły się naprawdę. Autor
pozmieniał tylko imiona bohaterom, nadał im nowe profesje, dodał trochę od
siebie, pozostawił tylko miejsce i czas – Bydgoszcz, końcówka lat 90’. I dwie
ofiary, których śmierć także wydarzyła się naprawdę.
Nie jest łatwo pisać o tej
książce, bo pozostawia po sobie spory zamęt. Choć odłożona na półkę kilka dni
temu, wciąż żyje w mojej głowie. Mnożą się pytania, na które autor nie daje
odpowiedzi. Postać Jędrka – tak niejednoznaczna – fascynuje i budzi ambiwalentne
uczucia. Są momenty w książce, kiedy trudno nie obdarzyć go sympatią, by za
chwilę czuć do niego absolutną odrazę. Jędrek fascynuje tym bardziej, że nie
mamy dostępu do tego, co siedzi mu w głowie. Nie dostajemy odpowiedzi na to,
jakimi kieruje się pobudkami i co każe mu zabijać. Jego postać poznajemy z
dwóch punktów widzenia – narratora i najbliższego przyjaciela Krzyśka, który
trwał przy nim do samego końca i który doskonale wiedział, że to on zabił
Darka, lecz nie wyznał prawdy. Krzysiek to także bardzo ciekawa postać. Syn
alkoholika, który jemu i jego matce zamienił życie w piekło. W sinusoidę
przeplataną lepszymi i gorszymi stanami „tatusia”, chwilami trzeźwości i
staczania się na samo dno. Łukasz Orbitowski doskonale kreśli swoje postacie,
nadając im wielowymiarowy charakter.
Autor świetnie oddaje też tło, w
którym dzieje się cała akcja. Czułam się, jakbym cofnęła się w lata swojego
dzieciństwa. Świetnie oddany klimat lat 90’ – magnetofony na kasety, pierwsze
kolorowe telewizory, ortaliony, chipsy z tazo, pierwsze komórki wielkości
cegły, hity Kasi Kowalskiej czy Varius Manx i zmieniająca się rzeczywistość. No
i Bydgoszcz – wówczas szare, beznadziejne miasto, nie dające żadnych
perspektyw. Miasto, które mogło być tylko bazą startową, na pewno nie miejscem,
gdzie chce się wracać.
Przyznam szczerze, że
przeczołgała mnie emocjonalnie ta książka. Jest niepokojąca, mroczna,
depresyjna, smutek i beznadzieja aż leje się z niej litrami, a mimo to nie
sposób się od niej oderwać. Wciąga, fascynuje, nie daje o sobie zapomnieć. Inna dusza to studium zła, które odpycha
i przyciąga jednocześnie. Jest to też książka o toksycznych relacjach
rodzinnych, które determinują życie i braku siły, by te relacje zerwać lub coś
w nich zmienić. Książka o beznadziei, która towarzyszy na każdym kroku, wsysa,
zniewala, pozbawia woli działania.
Inna dusza to bardzo dobra książka, za którą Orbitowski otrzymał w ubiegłym roku Paszport Polityki. Nie dziwi mnie wcale ta decyzja. I jak nie przepadam za
polską literaturą współczesną (nie licząc literatury faktu), tak tu jestem
pełna zachwytu. Przeczytajcie ją
koniecznie.
To chyba najlepsza książka tego wydawcy i aż ciekawi mnie, czy pojawi się u nich tytuł, który ją przyćmi.
OdpowiedzUsuńJa jestem "Inną duszą" totalnie zaskoczona. Miałam jej nie czytać. Ile bym straciła...Od deski do deski czytałam tylko to, ale będę im się teraz nieco baczniej przyglądać :)
UsuńPierwszy raz słyszę o tej książce ale nie ukrywam, iż bardzo mnie zaintrygowałaś. Jestem zaskoczona, że to książka na faktach co skłania mnie do zapoznania się z nią. Poza tym chętnie wrócę wspomnieniami do lat mojego dzieciństwa, czyli lat '90, pomimom tego, że to książka nie łatwa.
OdpowiedzUsuńTo dziwne, że o niej nie słyszałaś, bo było o niej głośno. Ale cieszę się, że Cię zainteresowałam :) Przeczytaj koniecznie, warto, nawet jeśli czuje się przy lekturze pewien dyskomfort.
Usuń