13 kwietnia 2015

Szcze ne wmerła i nie umrze. Rozmowa z Jurijem Andruchowyczem - Paweł Smoleński

Wydawało mi się, że sporo wiem o Ukrainie. Może nie poziom ekspert, ale kilka lat grzebania w temacie zrobiło swoje. A potem czytam Szcze ne wmerła i nie umrze i myślę sobie – nic nie wiem. Ta książka zmienia perspektywę.


Może wynika to z tego, że dotychczasowe lektury poświęcone Ukrainie, które przeczytałam, były relacją osoby z zewnątrz. A tym razem do głosu dochodzi obywatel Ukrainy mocno zaangażowany w życie społeczno-kulturalne swojego kraju, któremu nie jest obojętna przyszłość ojczyzny. Jego spojrzenie na Ukrainę odbiega od tego europejskiego, które tak stereotypowo dzieli sobie ten kraj na proeuropejski zachód i prorosyjski wschód. A tymczasem to wszystko wcale nie jest takie proste.

Szcze ne wmerła i nie umrze ma formę rozmowy. Po jednej stronie Paweł Smoleński, polski dziennikarz, tu w roli moderatora dyskusji. Po drugiej – Jurij Andruchowycz, ukraiński pisarz i piosenkarz. Obaj znani, cenieni i wielokrotnie nagradzani za swoją twórczość. Można by się zatem spodziewać kulturalnej rozmowy na wysokim poziomie; może trochę nudnej, pełnej zadęcia i górnolotnych słów. Tymczasem nie – mamy szczerą, męską rozmowę, pełną emocji, bez owijania w bawełnę, w której od czasu do czasu nie brakuje również mocnych słów, a która w sposób prosty i zrozumiały przybliża najnowszą historię Ukrainy. Ta bezpośredniość, szczerość, a także brak dystansu pomiędzy rozmówcami i wzajemny szacunek to duża zaleta tej lektury.

Książka podzielona jest na trzy rozdziały, każdy poprzedzony wstępem Pawła Smoleńskiego. W pierwszym Andruchowycz opowiada o Euromajdanie, krwawej rewolucji, do której doszło na ulicach Kijowa po tym, jak 21 listopada 2013 roku ówczesny prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz odmówił podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. To bardzo szczegółowa relacja z miejsca wydarzeń i opowieść o buncie, nadziei i walce o lepsze jutro. W drugim rozdziale ukraiński pisarz opowiada o losach Ukrainy po rozpadzie ZSSR. To znów obraz pogrążającego się w korupcji kraju, rządzonego przez kolejnych ludzi, dla których ważniejszy był własny biznes niż interes państwa, ludzi wywodzących się ze środowisk mafijnych, zależnych od Rosji, skłóconych, pazernych. Trzeci poświęcony jest relacjom Ukrainy z Rosją, Unią Europejską i resztą świata. Z tej całej trójki niestety tylko Rosja ma konkretny plan w stosunku do Ukrainy i w przeciwieństwie do reszty świata jest w swoich działaniach szybka i skuteczna.

Jurij Andruchowycz nie kryje swojej złości, goryczy i rozczarowania sytuacją, a z jego słów wyłania się obraz rozdartego wewnętrznie kraju, który nie miał szczęścia do rządzących nim polityków – obraz kraju zmarnowanych szans. 

To, co mnie najbardziej uderzyło w tej książce to fragment poświęcony poszczególnym postaciom ukraińskiej sceny politycznej. Po Pomarańczowej Rewolucji Wiktora Juszczenkę i Julię Tymoszenko umieściliśmy sobie w szufladce polityków demokratycznych, którym bardziej po drodze do Europy niż Rosji. Nic to, że zaraz potem skoczyli sobie do gardeł – przypięta łatka demokratów trzymała się dobrze. Tymczasem Andruchowycz przedstawia ich w zupełnie innym świetle i ujawnia może mniej znane fakty – powiązania Tymoszenko ze sprawą morderstwa na zlecenie oraz przerośnięte do monstrualnych rozmiarów ego Juszczenki i jego mania prześladowcza. Pozostali na ich tle nie wypadają wcale lepiej, a historię o przeszłości Janukowycza czyta się jak dobry kryminał, z tą tylko różnicą, że to wcale nie jest fikcja.

Moje wrażenie kiedy patrzę na okładkę – Jurij Andruchowycz ma zaklejone usta. Jakby to, co mówi było niepoprawne. I w pewnym sensie jest, bo przecież nie wypada mówić źle o własnym kraju, ale co zrobić, jeśli w nim nie dzieje się dobrze?

Jurij Andruchowycz to nie polityk, nie politolog, ani żaden historyk. To człowiek wykształcony, światły, z jasno wyrobionymi poglądami. Może nie są one do końca obiektywne, może zakrzywiają obraz Ukrainy w drugą stronę, bo zbyt emocjonalne, pozbawione dystansu, ale warto wsłuchać się w ten głos.

Mnie rozmowa Smoleńskiego i Andruchowycza porwała, wciągnęła i była dla mnie źródłem wielu cennych informacji. Zmieniła postrzeganie Ukrainy i poszerzyła spektrum. Polecam dla wszystkich zainteresowanych tematem, laicy mogą się w nadmiarze faktów i ocen pogubić.

Tytuł książki Szcze ne wmerła i nie umrze to fragment ukraińskiego hymnu połączony z wyznaniem woli walki, która w Ukraińcach po Euromajdanie już tak szybko nie wygaśnie. Choć lektura książki nie pozostawia złudzeń, że przed Ukrainą jeszcze trudna i długa droga, a jej ewentualna porażka byłaby dla nas poważnym zagrożeniem, to wszystkim nam powinno zależeć na tym, by było inaczej.

Czytajcie.

6 komentarzy:

  1. To fakt, naprawdę otwiera oczy - nawet tym zainteresowanym kwestią ukraińską. A teraz polecę Ci "Diabeł tkwi w serze", Andruchowycza. Choć napisana wcześniej, to dla mnie była pewnego rodzaju kontynuacją tematu miejsca Ukrainy w Europie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam Twoją recenzję wcześniej i nawet się zastanawiałam nad lekturą. Pewnie z czasem sięgnę, bo wschód to moje klimaty :)

      Usuń
  2. Nie jestem w stanie nadążyć za polecanymi przez Ciebie Marudo książkami. Wiele jest dla mnie tak interesujących, że już chcę je czytać... tylko czasu brakuje póki co. Ale każdy tytuł interesujący mnie sobie zapisuję by nic mi nie umknęło lub po kolei zdobywam. Pozdrawiam i czekam na kolejne ciekawe tytuły.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś mnie nie ciągnie do tej książki, wydaje się być nudna jak flaki z olejem. Raczej ją ominę :)
    http://chcecosznaczyc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba kwestia gustu i indywidualnych zainteresowań. Mi się podobała bardzo :)

      Usuń