Wydawało mi się, że sporo wiem o
Ukrainie. Może nie poziom ekspert, ale kilka lat grzebania w temacie zrobiło
swoje. A potem czytam Szcze ne wmerła i
nie umrze i myślę sobie – nic nie wiem. Ta książka zmienia perspektywę.
Może wynika to z tego, że
dotychczasowe lektury poświęcone Ukrainie, które przeczytałam, były relacją
osoby z zewnątrz. A tym razem do głosu dochodzi obywatel Ukrainy mocno
zaangażowany w życie społeczno-kulturalne swojego kraju, któremu nie jest
obojętna przyszłość ojczyzny. Jego spojrzenie na Ukrainę odbiega od tego
europejskiego, które tak stereotypowo dzieli sobie ten kraj na proeuropejski
zachód i prorosyjski wschód. A tymczasem to wszystko wcale nie jest takie
proste.
Szcze ne wmerła i nie umrze ma formę rozmowy. Po jednej stronie
Paweł Smoleński, polski dziennikarz, tu w roli moderatora dyskusji. Po drugiej
– Jurij Andruchowycz, ukraiński pisarz i piosenkarz. Obaj znani, cenieni i
wielokrotnie nagradzani za swoją twórczość. Można by się zatem spodziewać kulturalnej
rozmowy na wysokim poziomie; może trochę nudnej, pełnej zadęcia i górnolotnych
słów. Tymczasem nie – mamy szczerą, męską rozmowę, pełną emocji, bez owijania w
bawełnę, w której od czasu do czasu nie brakuje również mocnych słów, a która w
sposób prosty i zrozumiały przybliża najnowszą historię Ukrainy. Ta
bezpośredniość, szczerość, a także brak dystansu pomiędzy rozmówcami i wzajemny
szacunek to duża zaleta tej lektury.
Książka podzielona jest na trzy
rozdziały, każdy poprzedzony wstępem Pawła Smoleńskiego. W pierwszym
Andruchowycz opowiada o Euromajdanie, krwawej rewolucji, do której doszło na
ulicach Kijowa po tym, jak 21 listopada 2013 roku ówczesny prezydent Ukrainy
Wiktor Janukowycz odmówił podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską.
To bardzo szczegółowa relacja z miejsca wydarzeń i opowieść o buncie, nadziei i
walce o lepsze jutro. W drugim rozdziale ukraiński pisarz opowiada o losach
Ukrainy po rozpadzie ZSSR. To znów obraz pogrążającego się w korupcji kraju,
rządzonego przez kolejnych ludzi, dla których ważniejszy był własny biznes niż
interes państwa, ludzi wywodzących się ze środowisk mafijnych, zależnych od
Rosji, skłóconych, pazernych. Trzeci poświęcony jest relacjom Ukrainy z Rosją,
Unią Europejską i resztą świata. Z tej całej trójki niestety tylko Rosja ma
konkretny plan w stosunku do Ukrainy i w przeciwieństwie do reszty świata jest
w swoich działaniach szybka i skuteczna.
Jurij
Andruchowycz nie kryje swojej złości, goryczy i rozczarowania sytuacją, a z
jego słów wyłania się obraz rozdartego wewnętrznie kraju, który nie miał
szczęścia do rządzących nim polityków – obraz kraju zmarnowanych szans.
To, co mnie
najbardziej uderzyło w tej książce to fragment poświęcony poszczególnym
postaciom ukraińskiej sceny politycznej. Po Pomarańczowej Rewolucji Wiktora
Juszczenkę i Julię Tymoszenko umieściliśmy sobie w szufladce polityków
demokratycznych, którym bardziej po drodze do Europy niż Rosji. Nic to, że
zaraz potem skoczyli sobie do gardeł – przypięta łatka demokratów trzymała się
dobrze. Tymczasem Andruchowycz przedstawia ich w zupełnie innym świetle i
ujawnia może mniej znane fakty – powiązania Tymoszenko ze sprawą morderstwa na
zlecenie oraz przerośnięte do monstrualnych rozmiarów ego Juszczenki i jego mania
prześladowcza. Pozostali na ich tle nie wypadają wcale lepiej, a historię o
przeszłości Janukowycza czyta się jak dobry kryminał, z tą tylko różnicą, że to
wcale nie jest fikcja.
Moje wrażenie
kiedy patrzę na okładkę – Jurij Andruchowycz ma zaklejone usta. Jakby to, co
mówi było niepoprawne. I w pewnym sensie jest, bo przecież nie wypada mówić źle
o własnym kraju, ale co zrobić, jeśli w nim nie dzieje się dobrze?
Jurij Andruchowycz to nie
polityk, nie politolog, ani żaden historyk. To człowiek wykształcony, światły,
z jasno wyrobionymi poglądami. Może nie są one do końca obiektywne, może
zakrzywiają obraz Ukrainy w drugą stronę, bo zbyt emocjonalne, pozbawione
dystansu, ale warto wsłuchać się w ten głos.
Mnie rozmowa Smoleńskiego i
Andruchowycza porwała, wciągnęła i była dla mnie źródłem wielu cennych
informacji. Zmieniła postrzeganie Ukrainy i poszerzyła spektrum. Polecam dla
wszystkich zainteresowanych tematem, laicy mogą się w nadmiarze faktów i ocen
pogubić.
Tytuł książki Szcze ne wmerła i nie umrze to fragment
ukraińskiego hymnu połączony z wyznaniem woli walki, która w Ukraińcach po
Euromajdanie już tak szybko nie wygaśnie. Choć lektura książki nie pozostawia
złudzeń, że przed Ukrainą jeszcze trudna i długa droga, a jej ewentualna
porażka byłaby dla nas poważnym zagrożeniem, to wszystkim nam powinno zależeć na
tym, by było inaczej.
Czytajcie.
To fakt, naprawdę otwiera oczy - nawet tym zainteresowanym kwestią ukraińską. A teraz polecę Ci "Diabeł tkwi w serze", Andruchowycza. Choć napisana wcześniej, to dla mnie była pewnego rodzaju kontynuacją tematu miejsca Ukrainy w Europie.
OdpowiedzUsuńCzytałam Twoją recenzję wcześniej i nawet się zastanawiałam nad lekturą. Pewnie z czasem sięgnę, bo wschód to moje klimaty :)
UsuńNie jestem w stanie nadążyć za polecanymi przez Ciebie Marudo książkami. Wiele jest dla mnie tak interesujących, że już chcę je czytać... tylko czasu brakuje póki co. Ale każdy tytuł interesujący mnie sobie zapisuję by nic mi nie umknęło lub po kolei zdobywam. Pozdrawiam i czekam na kolejne ciekawe tytuły.
OdpowiedzUsuńCiekawych tytułów na pewno tu nie zabraknie :)
UsuńJakoś mnie nie ciągnie do tej książki, wydaje się być nudna jak flaki z olejem. Raczej ją ominę :)
OdpowiedzUsuńhttp://chcecosznaczyc.blogspot.com/
To chyba kwestia gustu i indywidualnych zainteresowań. Mi się podobała bardzo :)
Usuń