23 grudnia 2014

Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian - Ziemowit Szczerek

Najpierw nie wiedziałam, co właściwie czytam. Reportaż? Powieść? Potem przyszło mi się zmierzyć z warstwą słowną. A na koniec dostałam od Pana Szczerka prosto w twarz. Tak, mam mieszane uczucia po lekturze.


Dostajemy do rąk coś, co zwie się gonzo, czyli reportaż, ale z silnym, subiektywnym, podkręconym, nagiętym wręcz spojrzeniem autora na opisywaną rzeczywistość. Mocno balansującym na granicy prawdy. Nie bez celu, ale o tym za chwilę.

Autor Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian postawił na dość konkretną formę przekazu. Soczyste, barwne słownictwo, suto zakrapiane wulgaryzmami. Wyjątkowe neologizmy. Słowotok – zaskakujący, choć i męczący. Ten specyficzny styl jednocześnie drażni i imponuje. Drażni bezczelnością, bezpośredniością, a imponuje lekkością, z jaką autor bawi się słowem. Czytałam i nie wierzyłam. A potem zaczęłam rozumieć.

Przyjdzie Mordor i nas zje to opowieść o Ukrainie. Tej widzianej oczami „plecakowców”, którzy za wschodnią granicą szukają wrażeń, „hardkoru”, a przepicie miejscowego uznają za punkt honoru i powód do chluby. My to zachód, oni – dziki wschód, bieda, syf i ubóstwo. My to europejczycy, oni – do Europy mają jeszcze kawał drogi. Jesteśmy lepsi i dobrze o tym wiemy. Taką Ukrainę chcemy widzieć, rozsypującą się, zacofaną, szarą, brudną, zapitą, a w związku z tym tak bardzo dla nas egzotyczną. To nasze, polskie, pełne wyższości, podszyte stereotypami spojrzenie.

Czy jednak rzeczywiście mamy rację? Lektura Przyjdzie Mordor i nas zje to jak przeglądanie się w krzywym zwierciadle, które uwypukla w nas to, co najgorsze. Tak chcielibyśmy być od Ukraińców lepsi, tak chcielibyśmy podleczyć ich kosztem swoje kompleksy, ale Ziemowit Szczerek nie da nam na to szansy. Śmiejemy się z Ukraińców, zapominając, że my sami uchodzimy za pariasów Europy. Zabolało? Po lekturze książki Pana Szczerka zaboli jeszcze bardziej. Zakole prawda w oczy. I zrobi się nam cholernie wstyd. Wiadomo, że autor trochę generalizuje, trochę przesadza, trochę z nas w żywe oczy kpi, ale jak bardzo ma w tym wszystkim rację.

Ta książka stawia nas w wyjątkowo złym świetle. Bardzo przewrotnie toś sobie Pan Szczerek wymyślił, bardzo przewrotnie. Z trudnościami, czasem z niesmakiem, ale warto. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz