Najpierw nie wiedziałam, co
właściwie czytam. Reportaż? Powieść? Potem przyszło mi się zmierzyć z warstwą
słowną. A na koniec dostałam od Pana Szczerka prosto w twarz. Tak, mam mieszane
uczucia po lekturze.
Dostajemy do rąk coś, co zwie się
gonzo, czyli reportaż, ale z silnym, subiektywnym, podkręconym, nagiętym wręcz
spojrzeniem autora na opisywaną rzeczywistość. Mocno balansującym na granicy
prawdy. Nie bez celu, ale o tym za chwilę.
Autor Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian postawił
na dość konkretną formę przekazu. Soczyste, barwne słownictwo, suto zakrapiane
wulgaryzmami. Wyjątkowe neologizmy. Słowotok – zaskakujący, choć i męczący. Ten
specyficzny styl jednocześnie drażni i imponuje. Drażni bezczelnością,
bezpośredniością, a imponuje lekkością, z jaką autor bawi się słowem. Czytałam
i nie wierzyłam. A potem zaczęłam rozumieć.
Przyjdzie Mordor i nas zje to opowieść o Ukrainie. Tej widzianej
oczami „plecakowców”, którzy za wschodnią granicą szukają wrażeń, „hardkoru”, a
przepicie miejscowego uznają za punkt honoru i powód do chluby. My to zachód,
oni – dziki wschód, bieda, syf i ubóstwo. My to europejczycy, oni – do Europy
mają jeszcze kawał drogi. Jesteśmy lepsi i dobrze o tym wiemy. Taką Ukrainę
chcemy widzieć, rozsypującą się, zacofaną, szarą, brudną, zapitą, a w związku z
tym tak bardzo dla nas egzotyczną. To nasze, polskie, pełne wyższości, podszyte
stereotypami spojrzenie.
Czy jednak rzeczywiście mamy
rację? Lektura Przyjdzie Mordor i nas zje
to jak przeglądanie się w krzywym zwierciadle, które uwypukla w nas to, co
najgorsze. Tak chcielibyśmy być od Ukraińców lepsi, tak chcielibyśmy podleczyć
ich kosztem swoje kompleksy, ale Ziemowit Szczerek nie da nam na to szansy.
Śmiejemy się z Ukraińców, zapominając, że my sami uchodzimy za pariasów Europy.
Zabolało? Po lekturze książki Pana Szczerka zaboli jeszcze bardziej. Zakole
prawda w oczy. I zrobi się nam cholernie wstyd. Wiadomo, że autor trochę
generalizuje, trochę przesadza, trochę z nas w żywe oczy kpi, ale jak bardzo ma
w tym wszystkim rację.
Ta książka stawia nas w wyjątkowo
złym świetle. Bardzo przewrotnie toś sobie Pan Szczerek wymyślił, bardzo
przewrotnie. Z trudnościami, czasem z niesmakiem, ale warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz