Bardzo złą robotę tej książce robi
okładka – nieco tandetna i zdecydowanie niefotogeniczna (tak bardzo, że nie
zasłużyła na zdjęcie główne). Odstrasza na dzień dobry i umówmy się – gdybym
wcześniej nie widziała fragmentu filmu*, który bardzo zapadł mi w głowę – w życiu bym po tę książkę nie sięgnęła. A
szkoda, bo to całkiem dobry skandynawski horror z elementami powieści
psychologicznej. Także nie zniechęcajcie się, dajcie mu szansę.
Nie jestem fanką horrorów, ale na
myśl o skandynawskim zaświeciły mi się oczka. Nie zniechęciła mnie okładka, nie
zniechęcił również temat – literatura „wampiryczna” to nie jest to, w czym się
lubuję. A jednak mimo wszystko, tej książki byłam bardzo ciekawa i nie
zawiodłam się.
Oskar nie ma za wielu kolegów,
wiedzie raczej samotniczy tryb życia. Prześladowany i wyszydzany w szkole,
trzyma się na uboczu. Eli też nie jest typowym dzieckiem. Unika kontaktu z
ludźmi, wychodzi tylko po zmroku, dziwnie wygląda i dziwnie się zachowuje. Tych
dwoje samotników trafi na siebie, a między nimi nawiąże się specyficzna więź.
Specyficzna, ponieważ Oskar wkrótce zorientuje się, że jego nowa znajoma ukrywa
jakąś tajemnicę, a okrutne zbrodnie, które mają miejsce w okolicy, nie dzieją
się przez przypadek. Kim jest Eli i człowiek, który podaje się za jej ojca?
Jaka łączy ich relacja? Jaką rolę odegra Eli w życiu dotąd wyobcowanego
chłopca?
Wpuść mnie to na szczęście nie tylko historia o wampirach, choć
elementy typowe dla tego rodzaju literatury znajdziemy tu bez problemu – picie
krwi, unikanie słońca, nieśmiertelność. Książka szwedzkiego pisarza skrywa
znacznie więcej, choć muszę uprzedzić, że nie jest to lektura dla każdego.
Lindqvist nie unika mocnych opisów, nie szczędzi szczegółów, krew leje się
strumieniami, ale nie tylko to sprawia, że lektura jest ciężka i momentami
obrzydliwa. W historię o wampirze zamkniętym w ciele dwunastoletniego dziecka
autor wplata wątek pedofilski i przy nim także nie owija w bawełnę. Dlatego
właśnie napisałam, że to nie tylko prosta historia o wampirach, bo ten wątek
wydaje się być tylko pretekstem dla poruszenia ważniejszych problemów. Oprócz
pedofilii autor zwraca też uwagę na alkoholizm i na problem dzieci wychowujących się bez ojca.
Wpuść mnie nie jest tylko horrorem, ale także dobrą powieścią
psychologiczną. Autor świetnie kreśli swoich bohaterów, trafnie definiując
rządzące nimi mechanizmy. Wnikamy w ich psychikę i dowiadujemy się, w jaki
sposób myśli i działa pedofil, człowiek uzależniony od alkoholu, dziecko
prześladowane przez rówieśników i sami prześladujący. Mocną stroną tej książki
jest też jej typowo skandynawski klimat – gęsty, mroczny, spowity zimową aurą,
odpychający. Ma się wrażenie, że to właśnie ta smutna, otaczająca bohaterów
rzeczywistość popycha ich do pewnych działań.
Choć uważam Wpuść mnie za lekturę godną uwagi, nie jest ona pozbawiona wad. Są
momenty, kiedy autor trochę przegina, kiedy elementy nadprzyrodzone zaczynają
dominować nad treścią, kiedy stają się trochę za bardzo przerysowane. Takie
właśnie wydają mi się sceny tuż przed zakończeniem – przekombinowane. Całość
natomiast tworzy naprawdę mroczną, przejmującą i wciągającą historię, choć cała
akcja toczy się tu raczej powoli. A finalna scena, bardzo smutna, zmusza do
myślenia.
Wpuść mnie to bardzo gorzka historia o samotności i skomplikowanych
relacjach międzyludzkich, które często oparte są na manipulacji i jednostronnym
czerpaniu korzyści. Uważam, że warto.
*Film ma dwie wersje. Ja mam na
myśli tę pierwszą, oryginalną szwedzkiej produkcji, z 2008 roku pod tytułem Pozwól mi wejść (Låt den rätte komma in).
Amerykańska wersja na pewno nie zachęciłaby mnie do lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz