27 grudnia 2015

Skandynawski raj. O ludziach prawie idealnych - Michael Booth

Katarzyna Molęda o Szwecji napisała lekką i przyjemną książkę, skupiając się niemal wyłącznie na zaletach tego skandynawskiego kraju (patrz: Szwedzi.Ciepło na Północy). Brytyjczyk Michael Booth idzie nieco dalej. Na warsztat bierze całą Skandynawię. Przemierza Danię, Islandię, Norwegię, Finlandię i Szwecję, wsadza kij w mrowisko i szuka rys i wad u ludzi prawie idealnych.


Duńczycy to najszczęśliwsi i najbardziej towarzyscy ludzie na świecie, przy okazji potężnie zadłużeni i posiadający najwyższe stawki podatkowe na świecie. Islandczycy są bardzo homogenicznym społeczeństwem, wierzą w elfy i borykają się ze sporymi problemami w systemie finansowym. Norwegowie kochają przyrodę, mają ropę naftową, niestety mieli też Breivika. Finowie mają Świętego Mikołaja, jeden z lepszych systemów edukacyjnych, są za to mrukami z problemami alkoholowymi. Szwecja to królowa pośród skandynawskich krajów, znana bardzo dobrze z kryminałów, muzycznych hitów i sieci sklepów Ikea oraz H&M. Od pojęcia raju dzieli ją tylko to, że reszta Skandynawów jej zwyczajnie nie lubi.

Skandynawski raj. O ludziach prawie idealnych to bardzo wnikliwy portret skandynawskiej piątki i źródło wielu cennych informacji. Każdemu krajowi autor poświęca oddzielny rozdział i bardzo uważnie przygląda się nie tylko wewnętrznej sytuacji, ale również relacjom z sąsiadami. Dostrzega nie tylko blaski życia na Północy, ale również cienie. Łamie mit rajskiej Skandynawii i udowadnia, że wcale nie jest ona tak idealna za jaką chciałaby uchodzić. Pokazuje również, że ta część świata, która większości wydaje się być jednolita i taka sama, jest bardziej zróżnicowana niż nam się wydaje. 

Będę szczera, męczyłam się z tą ksiązką niemiłosiernie. Podeszłam do niej z wielkim entuzjazmem i nadzieją, że będzie jeszcze lepsza i ciekawsza niż książka Pani Katarzyny Molędy. Tymczasem spędziłam nad nią bite dwa tygodnie, grzęznąc i przedzierając się z wysiłkiem przez kolejne strony. Z ulgą, po skończeniu, odkładając na bok.

Przerosły mnie rozmiary informacji zgromadzonych na tych 350 stronach. Michael Booth jest bowiem bardzo skrupulatny i w swojej książce przywołuje rozmaite dane statystyczne, (najczęściej dotyczące gospodarki i finansów poszczególnych krajów), przytacza badania różnych instytucji europejskich, powołuje się na inne publikacje i rozmawia z ekspertami na interesujące go tematy. Jakby tego było mało, zarzuca również historycznymi faktami, bo i te są niezbędne by wyjaśnić, czemu dziś jest tak, a nie inaczej i jakie są tego konsekwencje. Obiektywnie – brawo! Skandynawski raj to taka mała encyklopedia i podręczne kompendium niezbędnej wiedzy. Subiektywnie – zdecydowanie za mało tu było informacji i ciekawostek, które przełamywałyby naukowy charakter tej książki, a które dodawałyby jej pewną lekkość. Nie twierdzę, że ich w ogóle nie ma. Owszem są. Ale jakoś nikły mi w natłoku innych informacji.

Choć teoretycznie przystępnie podane, logicznie poukładane, okraszone tu i ówdzie dowcipem, czy ciekawostką, dla mnie okazało się trochę zbyt ciężkostrawne. Nie jestem też chyba dobrym adresatem brytyjskiej ironii, choć znów bez niej chyba skonałabym nad lekturą. Dostrzegam wiele zalet tej książki, nie umiem jednak logiczniej i bardziej zrozumiale wytłumaczyć, co spowodowało, że ledwo przez nią przebrnęłam. Może za dużo informacji na jeden raz, które spowodowały, że zaczęłam gubić się w faktach. Może za dużo spoglądania wstecz i analizowania historii, której nigdy nie byłam zbyt wielką fanką. Może za dużo analizy gospodarczej i finansowej sytuacji każdego kraju, sięgania po zbyt szczegółowe dane, powoływania się na liczby, wypowiedzi ekspertów. Liczyłam na więcej historii o ludziach, ich zwyczajach, zachowaniu, liczyłam na więcej anegdot i ciekawostek, a dostałam skondensowany podręcznik historyczno-gospodarczy skandynawskich krajów. I być może w tym tkwi problem – moje oczekiwania, a rzeczywistość. Trochę za dużo informacji jak na jeden raz i danych, które w tej ilości okazały się dla mnie nie do strawienia. Anegdoty i ciekawostki nikły w zalewie informacji. Gdybym miała wybrać, którą książkę polecić, zdecydowanie postawiłabym na Panią Katarzynę Molędę i jej zabawne spojrzenie na Szwecję. I nie chodzi tu o patriotyzm i wspieranie polskich autorów. Brytyjczyk chciał być dokładny i trochę przesadził, a mi w połowie książki skończył się zapał.

Obiektywnie – doskonałe źródło informacji, kompendium wiedzy. Subiektywnie – ledwo dałam radę. Dla upartych, wytrwałych i z pojemną głową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz