„Spokojnie, to tylko Rosja” –
mówi autor Igor Sokołowski, na dzień dobry studząc emocje i bez demonizowania
pokazuje nam Rosję swoimi oczami. Bez politykowania, mądrzenia się i bez
szukania dziury w całym. Zwyczajnie i tak po prostu opowiada o tym – mimo wszystko
– niepospolitym kraju.
Spokojnie, to tylko Rosja to nie reportaż. To raczej dziennik z
podróży i luźno spisane spostrzeżenia o tym ogromnym kraju, po którym Igor
Sokołowski porusza się bez specjalnie sprecyzowanego planu. Od punktu do
punktu, zbaczając czasem z trasy, kiedy coś przyciągnie jego uwagę. Podróżujemy
razem z nim, z północy, przez Moskwę, na południe, przyglądając się mijanym po
drodze wsiom, miasteczkom, miastom, a przy okazji też napotkanym tam ludziom,
ich życiu i zwyczajom. Igor Sokołowski zabiera nas w miejsca sztampowe, takie
jak na przykład wszystkim dobrze znana Moskwa, ale na trasie jego podróży
przede wszystkim znajdują się miejsca dla przeciętnego Europejczyka nieznane –
prowincjonalne, zawieszone w czasie, zapomniane. I tworzy nam się z tego obraz
Rosji – taki zwyczajny, normalny, widziany oczami podróżnika. Podróżnika, który
sporo wie o tym kraju i jest w nim bezgranicznie zakochany.
Nie oznacza to jednak, że
dostajemy tu laurkę i pozbawiony wad obraz Rosji. Wręcz przeciwnie. Autor nie
tylko zachwyca się Rosją, ale dostrzega również jej gorsze strony. Zaniedbanie,
„tumiwisizm” (jak spadło to niech leży) zacofanie i wciąż żywe tęsknoty za
ZSSR. Dostrzega rozwarstwienie społeczne w Moskwie, rozdarcie młodzieży między
własną tożsamością i dumą z kraju, a tęsknotami za zachodem. Widzi wciąż żywe
urazy.
Igor Sokołowski odczarowuje
trochę wizerunek dzisiejszej Rosji. Jego spojrzenie nie jest obciążone
polityką, historią, aktualnymi konfliktami. Bardziej się Rosji przygląda niż ocenia. Nie
szuka sensacji, nie przypina łatek i nie komentuje. Jego postawa bliższa jest
młodzieńczej ciekawości, otwartości na to co inne, dziwne, niezrozumiałe. Nie
próbuje wschodnich zjawisk nagiąć do europejskiej logiki. Akceptuje Rosję taką
jaka ona jest, nawet jeśli czasem jej obraz daleki jest od ideału.
To może nie jest jakaś wyjątkowa
pozycja i nie ma co w niej na siłę szukać wnikliwej analizy, oceny aktualnej
sytuacji i mądrego komentarza. Tego tu nie ma. Jest za to świeżość, lekkość,
trochę zdrowego dystansu, poczucia humoru i zabawy. Igor Sokołowski chłonie
Rosję i trochę nas tym zaraża – zwłaszcza, że towarzyszy temu zdrowa postawa
nie skrzywiona żadnymi uprzedzeniami.
Spokojnie, to tylko Rosja to lektura warta uwagi. Jest lekko i
przystępnie napisana, czyta się ją z przyjemnym zaciekawieniem i wszystkim
zainteresowanym tą tematyką powinna się spodobać. Może tylko wyjątkowo
wymagającym zabraknie w tym głębszej refleksji, mi to jednak nie przeszkadzało.
Zwłaszcza ujęło mnie to wybrzmiewające w tle – spokojnie, to przecież tylko
Rosja. No właśnie. Nieobliczalna, zaskakująca, nie do ogarnięcia rozumem – lecz
wciąż tylko Rosja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz