Krótko i treściwie, a
jednocześnie bardzo wyrafinowanie. Nowa Zadie Smith zaskakuje formą.
Zadie Smith do tej pory dała się
poznać jako autorka raczej dłuższych form pisanych. Powieści takie jak Białe zęby, czy O pięknie wyszły jej znakomicie. Tym razem postanowiła pokazać się
od innej strony i zabrała się za formę sobie nową – czyli opowiadania.
Martha sprawia wrażenie
rozwydrzonej panienki, która sama nie wie, czego chce, kiedy zjawia się w
biurze nieruchomości. Wie jednak czego chce aż nadto dokładnie, nie może jednak tego mieć. Hanwell to
skryty i nierzucający się w oczy człowiek, który pustkę wypełnia nadzieją.
Fatou, służąca hinduskiej rodziny, nawet się nie spodziewa jak jedno zdarzenie,
wpłynie na jej przyszłość.
Trzej różni bohaterowie, trzy
niezależne historie, które jednak łączy tak wiele. Samotność, wyobcowanie,
poczucie straty i resztki nadziei na to, że los się jeszcze do nich uśmiechnie.
Z nędznych resztek próbujący sklecić choć namiastkę normalnego i godnego życia.
Karmiący się złudzeniami, bo cóż im jeszcze pozostało. Przyglądając się ich
życiu, przyglądamy się też sobie, bo ta niewielkich rozmiarów książeczka sporo
mówi nam o nas samych: jak wiele szacunku mamy do innego człowieka, jak wiele
poświęcamy mu uwagi i jak bardzo jesteśmy obojętni na czyjeś zmagania z losem.
Nie jestem fanką opowiadań. Nie
umiem się wczuć w tak krótkie historie, w których poznajemy tylko fragmenty z
życia bohaterów, a reszty musimy domyślić się sami. Trudno się też do bohaterów
opowiadań przywiązać, skoro pojawiają się tylko na chwilę i zaraz znikają. Zawsze
mam po nich niedosyt i poczucie, że chciałabym więcej. W tym przypadku mam
podobnie i pewnie dlatego do zbiorku Lost
and found nie jestem do końca przekonana. Choć to dobry debiut i widać
dobre pióro, to czuję niedosyt. Zadie udało się zachować swój styl, za który
bardzo ją lubię, udało jej się stworzyć postaci, które – choć pojawiają się na
krótko – są żywe, barwne, wielowymiarowe i wywołują w nas konkretne emocje.
Udało jej się też w tak krótkiej formie pomieścić ciekawe historie, ale ja
miałabym ochotę na więcej.
Nie jestem więc obiektywna, bo na
ocenę tej ksiązki wpływają moje osobiste preferencje. Cieszy, że autorka
próbuje czegoś nowego, rozwija się i szlifuje warsztat, ale wolę ją
zdecydowanie w dłuższych formach.
A tak już na marginesie – to
zadziwiające jak cena książki nijak się ma do jej objętości.
A właśnie dziś na nią patrzyłam i zastanawiałam się czy czytać. W końcu jednak sięgnęłam po kolejny komiks. Również nie przepadam za opowiadaniami, ale zamówiłam, bo chciałam przekonać się ile typowej Zadie Smith mieści się w krótkiej formie.
OdpowiedzUsuńW sumie mieści się jej tam sporo, ale opowiadania to jednak nie to, co lubię najbardziej. Przeczytaj, to lektura na jeden wieczór, w jestem ciekawa Twojej opinii :)
Usuń