19 maja 2015

Pierwszy śnieg - Jo Nesbo

To jedna z tych książek, przez którą się niedosypia. Którą chce się przeczytać na raz, bez odrywania. Która tak wciąga, że wszystko inne przestaje być ważne. Byleby tylko szybciej do końca, do rozwiązania zagadki. Byleby tylko móc odetchnąć z ulgą. Brawo, Jo Nesbo! Jestem naprawdę pod wrażeniem.


Pierwszy śnieg nie wróży nic dobrego, a jeśli pod domem pojawi się bałwan – wiedz, że kogoś czeka śmierć. W siódmej części Harry Hole ściga seryjnego mordercę, który nie przypadkowo dostał przydomek „Bałwan”. Jego ofiarą stają się zamężne, posiadające dzieci kobiety. Skąd taki klucz? I jak głęboko w przeszłości będzie musiał pogrzebać Harry, by wpaść na trop mordercy? I jak blisko było tego, by sam stał się jego ofiarą.

Powiem wprost – już dawno nie czytałam tak dobrego kryminału. Pierwszy śnieg wciąga i trzyma w napięciu od początku do samego końca, a jego lekturze towarzyszy narastający niepokój i ciekawość – co wydarzy się dalej.

Po pierwsze to zasługa misternie splecionej intrygi. Jo Nesbo jak zwykle pogrywa sobie z czytelnikiem, wprowadzając fałszywe tropy, zwodząc na manowce, po to by w finale uderzyć. Tym razem mamy do czynienia z bardzo sprytnym, przebiegłym, a jednocześnie wyjątkowo brutalnym mordercą, który nie cacka się ze swoimi ofiarami. Tnie, dusi, zszywa, rozcina, ucina – a autor w opisach nie oszczędza nam szczegółów. Nie jestem zbyt błyskotliwa w łączeniu faktów i rozwiązywaniu zagadek, bo na to kim jest „Bałwan” wpadłam stosunkowo późno. Choć i tak powinnam się cieszyć, że jednak przed tym, nim autor wyłożył wszystkie karty na stół.

Po drugie – ależ ta książka ma klimat! Przełom jesienno-zimowy, chłód wciskający się pod płaszcze i zapadający szybko zmrok. A w tych ciemnościach pojawia się on – wynaturzony, przerażający, łypiący swym martwym okiem bałwan. Aż ciary przechodzą po plecach. Typowy skandynawski klimat.

Trzecim elementem, który niezmiennie przyciąga jest główny bohater Harry, o którym wiele można by powiedzieć, ale na pewno nie to, że jest bez skazy. To dla niego sięga się po Nesbo. To z tym pokiereszowanym życiowo typem chce się spędzać wieczory, licząc naiwnie na to, że może jednak uda mu się z Rakel. Zresztą trzeba przyznać autorowi, że to nie jest tak, że jest Harry, a potem długo, długo nic i cała reszta bohaterów zlewa nam się w jedno. Nie, obok Harrego mamy sporo innych ciekawych postaci, z których każda ma swój wyjątkowy rys.

A gdy oddalimy się nieco od wątku głównego i spojrzymy na obyczajowe tło, to mamy tu całkiem spory spis cudzołożnic i tatusiów, z których niemal co drugi nie ma świadomości, że wychowuje nie swoje dziecko.

Pierwszy śnieg czyta się koncertowo. To moim zdaniem najlepsza książka Nesbo, którą przeczytałam do tej pory. Mam nadzieję, że tak będzie dalej. Zdecydowanie polecam.

4 komentarze:

  1. Ojej kryminał to nie dla mnie. Przeczytałam w życiu 2 kryminały i stwierdziłam "Nigdy więcej" wole już horrory.
    http://kochamczytack.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to ja mam odwrotnie. Horrory niekoniecznie, ale za to skandynawskie kryminały chętnie :)

      Usuń
  2. Podobała mi się ta seria, uwielbiam tego autora ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam, Mankella, ale Nesbo też daje radę ;)

      Usuń