Zamierzam zabić Erika Bergmana. Zobaczymy, czy mnie powstrzymasz.
Inspektor Barbarotti nie tylko
nie powstrzymuje nadawcy listu, ale nawet nie traktuje go zbyt poważnie.
Zresztą jest na długo wyczekiwanym urlopie ze swoją ukochaną Marianne i nie ma
ochoty zawracać sobie tym głowy. Dla świętego spokoju informuje jednak kolegów
z policji w Kymlinge, że coś może być na rzeczy. I jest. Kilka dni później
urlop Barbarottiego zostaje przerwany równie brutalnie, co życie Erika
Bergmana.
To jednak nie koniec korespondencji
od tajemniczego mordercy, ani nie koniec morderstw. Po kolei życie traci
jeszcze kilka osób. Z pozoru przypadkowych. Z czasem okaże się, że ofiary mają
wspólny mianownik. Pięć lat temu dwie pary i dwóch singli przypadkowo poznają
się podczas urlopu we Francji. Miło spędzają ze sobą czas. Pięć lat później po kolei
giną z rąk nieznanego sprawcy.
Drugą część cyklu o inspektorze
Gunnarze Barbarottim czytało mi się lepiej niż pierwszą. Może dlatego, że już
mniej więcej wiedziałam, co mnie czeka; może dlatego, że już nie oczekiwałam
trzęsienia ziemi i cudów; a może zwyczajnie dlatego, że polubiłam inspektora,
co to wadzi się z bogiem, zakochuje się po uszy przed pięćdziesiątką i ma
trochę pokomplikowaną sytuację rodzinną.
Nesser Całkiem inną historią utwierdził mnie w przekonaniu, że świetnym
pisarzem jest i że dobry kryminał nie musi zaskakiwać galopującą akcją i
potęgującym się ze strony na stronę napięciem. Paradoksalnie w Całkiem innej historii napięcia brak, a
mimo wszystko czyta się tę książkę niemal jednym tchem i trudno się od niej
oderwać. Wciąga zarówno śledztwo, choć toczy się bardzo powoli i jest wyjątkowo
żmudne, a na dodatek policja nie dotrzymuje tempa mordercy. Wciąga również
wątek obyczajowy, czyli osobiste perypetie Barbarottiego, i te sercowe, i te rodzinne, zwłaszcza, że te drugie trochę wymykają mu się spod kontroli.
Uprzedzam, że książkę trzeba czytać
bardzo uważnie, tym bardziej że tym razem składa się ona z akcji właściwej, jak
i z zapisków mordercy. Tym drugim radzę poświęcić więcej uwagi, może
dostrzeżecie to, czego podczas śledztwa nie spostrzegł Barbarotti (i również ja), a na co
wpadł w tej części nieco bardziej kreatywny (choć wciąż mrukliwy) szef naszego
głównego bohatera, czyli Asunander.
Całkiem inna historia to dobry i warty uwagi kryminał, choć jestem
w stanie zrozumieć, że jednych od lektury odstraszy objętość, a drugich
wyjątkowo wolno tocząca się akcja. U mnie tym razem satysfakcja jest i mam
gdzieś "fajerwerki". Barbarotti :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz