18 października 2014

Ciemna strona - opracowanie John-Henri Holmberg

Gdybym zaczęła swoją przygodę ze skandynawskimi kryminałami od tej antologii, to nic by z tego nie było. Nie zakochałabym się w trylogii Larssona, nie wzdychałabym do Mankella. I nadal byłabym przeciwniczką kryminałów.


Ciemna strona kusi znanymi nazwiskami, oferuje siedemnaście opowiadań, krótki esej o historii skandynawskiego kryminału oraz sylwetki poszczególnych autorów. Ekskluzywna, wypełniona mrocznymi historiami […] ze Stigiem Larssonem jako wisienką na torcie – zachęcają opisy na okładce. A ja naiwna znów dałam się nabrać.

Początek zapowiadał się nieźle. Tove Alsterdal i jej opowiadanie Spotkanie po latach nawet przypadło mi do gustu – napięcie i mroczny klimat, w którym coś wisi w powietrzu. Mile zaskoczył duet Cilla i Rolf Börjlind – niepokojący bohater w nietypowy sposób eliminujący starsze panie. Sporą niespodzianką okazał się Ǻke Edwarson, za którego serią o Eriku Winterze nie przepadam, a który w krótszej formie odnajduje się całkiem nieźle. A wisienką na torcie było dla mnie przewrotne i dowcipne opowiadanie autorstwa Mankella i Nessera, w którym w wigilijny wieczór przy jednym stole spotykają się Kurt Wallander i Van Veeteren. Pozostałe opowiadania nie zrobiły na mnie specjalnego wrażenia i niestety zlały się w jedno. Czytałam, popadając w coraz większe znużenie.

Mimo szerokiego spectrum tematów, nośnych nazwisk uznaję antologię za zwyczajnie nudną. Może się nie znam, a może moja miłość do krótkich form nie jest zbyt silna. Z każdym opowiadaniem czułam rozczarowanie, bo albo za krótkie i chciało się więcej, albo za mało porywające i nie budzące żadnej ekscytacji. Przyzwoitość nakazała mi skończyć i przyznam, że z ulgą odłożyłam książkę na półkę. Jeśli miała być drogowskazem dla dalszych poszukiwań, to niestety nie spełniła swojej roli. Gdyby nie wcześniejsze doświadczenia z kryminałem skandynawskim, to pewnie zarzuciłabym temat już na starcie. Kiepska dla początkujących, bo niczego ekscytującego nie zapowiada. Kiepska dla zaawansowanych, bo nic odkrywczego się w niej nie znajdzie. Polecam metodę prób i błędów oraz przedzieranie się przez dłuższe formy. Co prawda dłużej to trwa, więcej wysiłku kosztuje, ale opinia o skandynawskich mistrzach kryminału wyrabia się sama. Spisać kilka nazwisk z antologii, wrzucić w google, a samą książkę odłożyć na półkę i zapomnieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz