13 października 2014

Beksińscy. Portret podwójny - Magdalena Grzebałkowska

Najpierw bałam się tę książkę przeczytać, teraz nie jestem pewna, czy umiem o niej napisać. Zachwyciła mnie. Od A do Z. Totalnie. 


Celowo zwlekałam z lekturą. Intuicja, i jakaś tam jednak wiedza na temat obu Panów, podpowiadała mi, że to nie będzie łatwa lektura. Bałam się, że będzie na tyle obciążająca emocjonalnie, że nie dam rady.

A jednak dałam i jestem pod ogromnym wrażeniem. Wciągająca od pierwszej strony, fascynująca i przy okazji świetnie napisana.

Chylę czoła przed Magdaleną Grzebałkowską. Beksińscy. Portret podwójny to kawał dobrej reporterskiej roboty. Autorka dotarła (choć może dogrzebała się pasowałoby lepiej) do archiwum listów, rodzinnych kronik, nagrań, przyjaciół Zdzisława i Tomasza Beksińskich. Przeczytała co trzeba, wysłuchała kogo trzeba i z ogromu zebranych informacji wybrała te najważniejsze. Te, które najlepiej oddały obraz nie tylko ojca i syna, ale całej rodziny Beksińskich i ich skomplikowanych relacji.

Autorka wciągnęła mnie w ich świat. Świat Beksińskiego-Ojca – człowieka pełnego pasji, ale również fobii, lęków, człowieka wymagającego, czasem narzucającego się, naiwnego, ale jednak przy tym wszystkim sprawiającego wrażenie ciepłego, dowcipnego mężczyzny. Świat Beksińskiego-Syna – człowieka desperacko poszukującego miłości, a jednocześnie tak rozpaczliwie nie nadającego się do życia razem, człowieka egocentrycznego, rozpieszczonego, dzieciaka zamkniętego w skórze dorosłej osoby. A przy nich Zofia, żona i matka. Jakby przyklejona, jakby w cieniu, jakby nie umiejąca żyć swoim własnym życiem. Cicha, pokorna, dobra. I tak bardzo przy nich nijaka. Tytuł nieprzypadkowy, Portret podwójny. Dla Zofii w tym duecie zwyczajnie zabrakło miejsca. 

Magdalena Grzebałkowska nie ocenia. Podaje na tacy fakty. Odsłania kolejne etapy życia rodziny Beksińskich. Te mniej lub bardziej intymne. Sama pojawia się rzadko. Czaruje jedynie słowem. Mnie osobiście powaliła na kolana. 

Bądźmy szczerzy – to nie jest łatwa lektura. Nie da się jej przeczytać na raz, ani na dwa. A po przeczytaniu nie tak łatwo o niej zapomnieć. Powiem jednak krótko – to bardzo dobra książka. Jedna z lepszych jakie czytałam w tym roku, jeśli nie najlepsza. Polecam nie tylko miłośnikom Beksińskich. Każdemu.

2 komentarze:

  1. Bo ja wiem, czy Zofia jest nijaka? Po prostu autorka skupia się na mężczyznach. Co nie znaczy, że Zofia nie intryguje - chciałabym dowiedzieć się o niej więcej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tle obu Panów wypada blado. Może i intryguje, ale nie w tej pozycji :) Musiałaby powstać oddzielna książka. Kto wie, może kiedyś ktoś i jej poświęci więcej miejsca. I wtedy przekonamy się, czy była rzeczywiście nijaką postacią, czy może barwną :)

      Usuń