Najpierw bałam się tę książkę
przeczytać, teraz nie jestem pewna, czy umiem o niej napisać. Zachwyciła mnie. Od A do Z. Totalnie.
Celowo zwlekałam z lekturą. Intuicja,
i jakaś tam jednak wiedza na temat obu Panów, podpowiadała mi, że to nie będzie
łatwa lektura. Bałam się, że będzie na tyle obciążająca emocjonalnie, że nie
dam rady.
A jednak dałam i jestem pod
ogromnym wrażeniem. Wciągająca od pierwszej strony, fascynująca i przy okazji
świetnie napisana.
Chylę czoła przed Magdaleną
Grzebałkowską. Beksińscy. Portret podwójny
to kawał dobrej reporterskiej roboty. Autorka dotarła (choć może dogrzebała się
pasowałoby lepiej) do archiwum listów, rodzinnych kronik, nagrań, przyjaciół Zdzisława
i Tomasza Beksińskich. Przeczytała co trzeba, wysłuchała kogo trzeba i z
ogromu zebranych informacji wybrała te najważniejsze. Te, które najlepiej
oddały obraz nie tylko ojca i syna, ale całej rodziny Beksińskich i ich
skomplikowanych relacji.
Autorka wciągnęła mnie w ich
świat. Świat Beksińskiego-Ojca – człowieka pełnego pasji, ale również fobii,
lęków, człowieka wymagającego, czasem narzucającego się, naiwnego, ale jednak
przy tym wszystkim sprawiającego wrażenie ciepłego, dowcipnego mężczyzny. Świat
Beksińskiego-Syna – człowieka desperacko poszukującego miłości, a jednocześnie
tak rozpaczliwie nie nadającego się do życia razem, człowieka egocentrycznego,
rozpieszczonego, dzieciaka zamkniętego w skórze dorosłej osoby. A przy nich
Zofia, żona i matka. Jakby przyklejona, jakby w cieniu, jakby nie umiejąca żyć
swoim własnym życiem. Cicha, pokorna, dobra. I tak bardzo przy nich nijaka. Tytuł nieprzypadkowy, Portret podwójny. Dla Zofii w tym duecie zwyczajnie zabrakło miejsca.
Magdalena Grzebałkowska nie
ocenia. Podaje na tacy fakty. Odsłania kolejne etapy życia rodziny Beksińskich.
Te mniej lub bardziej intymne. Sama pojawia się rzadko. Czaruje jedynie słowem. Mnie osobiście powaliła na kolana.
Bądźmy szczerzy – to nie
jest łatwa lektura. Nie da się jej przeczytać na raz, ani na dwa. A po
przeczytaniu nie tak łatwo o niej zapomnieć. Powiem jednak krótko – to bardzo
dobra książka. Jedna z lepszych jakie czytałam w tym roku, jeśli nie najlepsza.
Polecam nie tylko miłośnikom Beksińskich. Każdemu.
Bo ja wiem, czy Zofia jest nijaka? Po prostu autorka skupia się na mężczyznach. Co nie znaczy, że Zofia nie intryguje - chciałabym dowiedzieć się o niej więcej. :)
OdpowiedzUsuńNa tle obu Panów wypada blado. Może i intryguje, ale nie w tej pozycji :) Musiałaby powstać oddzielna książka. Kto wie, może kiedyś ktoś i jej poświęci więcej miejsca. I wtedy przekonamy się, czy była rzeczywiście nijaką postacią, czy może barwną :)
Usuń