Podchodząc do tej książki, nie startowałam
z poziomu zero. Jestem po lekturze bardzo dobrego reportażu Barbary Demick Światu nie mamy czego zazdrościć. Amerykańska
dziennikarka wysoko podniosła poprzeczkę. Byłam ciekawa, czy Brytyjczyk John Sweeney,
również dziennikarz, wytrzyma tempa. Nie wytrzymał.
Podając się za profesora London School
of Economics John Sweeney wraz z grupą studentów, udaje się do Korei Północnej.
Podczas ośmiodniowego pobytu śpi w pokazowym
hotelu dla cudzoziemców; porusza się autokarem należącym do Koreańskiego Biura
Podróży Zagranicznych; zwiedza fabrykę, w której nic nie produkowano; uniwersytet,
na którym nie było żadnych studentów; szpital, w którym co prawda przebywają
pacjenci, ale tylko rano. Wszystko to pod czujnym okiem prorządowych
przewodników.
Sweeney odsłania życie codzienne w Korei Północnej skrywane za ciężką
kurtyną, bada skomplikowaną historię kraju oraz zadaje ważne pytania na temat
jego niepewnej przyszłości -
informuje streszczenie na tylnej okładce. I tu się nie zgodzę. Jak można
odsłonić codzienne życie w Korei, kiedy obserwowało się je tylko zza szyb
autokaru? Jeżeli było się odizolowanym od zwykłego, przeciętnego mieszkańca
Korei? Jeżeli nie zamieniło się z nim słowa na ulicy? Jedyne co autorowi udało
się odsłonić, to skuteczność reżimu w działaniach na rzecz izolacji przybyszów
z Zachodu i odcięcia ich od prawdziwych informacji na temat kraju, w którym
aktualnie przebywają. W walce reżim kontra dziennikarz wynik wynosi 1:0.
Zdecydowanie bliżej prawdy jest
stwierdzenie, że autor bada skomplikowaną historię kraju. Rzeczywiście pierwsza
połowa książki zapchana jest informacjami o Trzech Wielkich Kimach, zaczerpniętymi
z innych publikacji, przez co Korea Północna.
Tajna misja w kraju wielkiego blefu przypomina bardziej pracę naukową niż
reportaż i momentami czyta się to tak sobie. Lepiej wypada druga połowa, w
której mamy m.in. rozdział poświęcony klęsce głodu w Korei, relacje z
koreańskich obozów pracy, historie romansu różnych cudzoziemców z komunistycznym
reżimem zakończone bądź ucieczką z Korei, bądź pobytem w więzieniu, bądź praniem
mózgu i całkowitym oddaniem się ideologii.
Ważnych pytań na tematu niepewnej
przyszłości Korei nie zauważyłam.
Ta książka z założenia ma
demaskować braki reżimu, który chce uchodzić za idealny. I robi to. Czasem
bardziej, czasem mniej udolnie. Na pewno jest źródłem w miarę świeżych
informacji, bo pochodzących zaledwie sprzed roku. Informacje te mogą przerażać.
Obozy pracy, miliony zmarłych z powodu
głodu, zapaść gospodarcza, miasta-widma, pranie mózgów itd. Jedno mi w tym
wszystkim przeszkadza – ironia, którą posługuje się autor, nazywając np. Kim Dzong
Ila Elvisem czy Kim Dzong Una Grubasem. Łatwo się nabijać z północnokoreańskiego
reżimu, jeśli się w nim nie żyje. Łatwo natrząsać się z wszechobecnych
portretów i posągów Wielkiej Trójcy koreańskich przywódców oraz z oddawania im
pokłonów, jeśli za kilka dni opuści się ten kraj i wróci do zachodniej
demokracji, w której prawo do wyrażania własnych przekonań nie jest karane
śmiercią, prześladowaniami i terrorem. Miało być śmiesznie, ale nie było.
Korea Północna. Tajna misja w kraju wielkiego blefu nie jest mistrzostwem
reportażu. Warto przeczytać dla kilku informacji. Ale jeśli ktoś chce naprawdę poznać
codzienne życie w Korei Północnej lub może raczej – zmagania z codziennością w
Korei – to ja zdecydowanie odsyłam do książki Pani Barbary Demick.
Widziałam tę książkę w zapowiedziach, ale bardzo sceptycznie do niej podeszłam. I nos mnie jak widzę nie zawiódł,a książkę Barbary Demick mam, tylko jeszcze nie przeczytana :)
OdpowiedzUsuńO, to koniecznie się za nią zabierz! :) A potem polecam "W oblężeniu". Demick to moja jedna z ulubionych reporterek.
UsuńMyślałam, żeby przeczytać tę książkę, ale Twoja recenzja bardziej zachęciła mnie do poznania książki Barbary Demick, niż Sweeney'a ;)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze :) Polecam Demick. Świetnie się czyta i znacznie bardziej dociera do zwykłego człowieka niż Sweeney.
Usuń