30 sierpnia 2014

Zastygłe życie - Karin Wahlberg

Karin Wahlberg pojechała ze mną na wakacje. Zasłużyła, w końcu rok przeleżała na półce. Była całkiem miłym, niemęczącym towarzyszem podróży. I choć przeczytałam sporo negatywnych opinii o tej książce, to mi czytało się ją wyjątkowo dobrze. Widać w wakacyjnych okolicznościach nawet Ma_Ruda przestaje marudzić ;) 


Marin Larsson. Młoda studentka, przyszła pielęgniarka. Znaleziona martwa na brzegu morza przez przypadkowego przechodnia. Pierwsze podejrzenia padają na jej chłopaka, Alfa Brinka. Ten jednak nie przyznaje się do winy. Kiedy policja zaczyna grzebać w przeszłości dziewczyny, na jaw wychodzą nowe fakty, które zmieniają bieg śledztwa. Komu podpadła Marin i czym, że zasłużyła na śmierć?

Zastygłe życie to trzeci tom z komisarzem Claesem Claessonem w roli głównej, więc znów przez przypadek zaczęłam od środka. Ale ponieważ nie zamierzam kontynuować serii, to w sumie mała strata. 

Jest to całkiem zręcznie i logicznie napisany kryminał (choć niektórzy uważają, że słowo "kryminał" jest nadużyciem w odniesieniu do tej książki) z wyraźnie zaakcentowanym początkiem (jest trup), rozwinięciem akcji i sensownym zakończeniem, które wyjaśnia motywy zbrodni. Mamy też całkiem szeroki wachlarz postaci (może nawet zbyt szeroki), z których każda ma swój indywidualny rys, charakter, osobiste życie i problemy, z którymi się boryka. Ogólnie więc całkiem miło, sympatycznie i lekko to się czytało.

Dlaczego, więc nie będę kontynuować serii?

Bo wątki poboczne, nad wyraz rozwinięte, niepotrzebnie zwalniały główną akcję; bo zabrakło mi w tym wszystkim emocji; bo sama zbrodnia i przebieg śledztwa nie wywołały u mnie rumieńców na twarzy; bo niektórzy bohaterowie byli wyjątkowo irytujący. I jeszcze jedno "bo": fakt, że coś czyta się szybko i dobrze, nie oznacza, że jest to dzieło godne uwagi i polecenia. 

Podsumowując: poprawnie, ale bez szału. Za dobrze, żeby uznać, że dno i siedem metrów mułu. Za mało, żeby się podniecać. Karin, miło było Cię poznać, ale nie przekonałaś mnie na tyle, by warto było kontynuować tę znajomość. Przykro mi. 

2 komentarze:

  1. Rok temu kupiłam tę książkę, zabrałam się do czytania i... utknęłam w połowie. Nie dałam rady dalej czytać, pomyślałam, że wrócę do niej później, ale jak widać rok minął i dalej mnie do niej nie ciągnie. Może kiedyś... :)

    OdpowiedzUsuń