No właśnie? Dlaczego?
W styczniu, kiedy zakładałam
bloga, na mojej półce zalegało 20 nieprzeczytanych książek. W międzyczasie
przybyło kilkanaście nowych. Efekt jest taki, że chociaż przez ostatnie pół
roku przeczytałam 32 książki, to na mojej półce wciąż leży 17 nietkniętych.
Moja lista must have od stycznia nie
skurczyła się ani trochę. Wciąż przybywają na niej coraz to nowe pozycje, coraz
to nowe znajdują miejsce na półce, a ja zaczynam się zastanawiać, czy to jeszcze
hobby, czy już choroba. Może to zbieractwo? Może uzależnienie? Czort wie.
Te na zdjęciu są najświeższe.
Upolowane, podarowane, przytachane do domu. Nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę
po którąś z nich. I tylko niech mi teraz ktoś na chłopski rozum wytłumaczy,
dlaczego wciąż kupuję/dostaję/pożyczam nowe, skoro liczba nieprzeczytanych
skurczyła się zaledwie o trzy?
To właśnie dlatego wydaje mi się,
że jestem nienormalna. Ale za to jaka szczęśliwa :)
Uznałam, że przyszedł też
najwyższy czas odpowiedzieć na pytanie, które coraz częściej zadają mi moi
znajomi: dlaczego założyłam tego bloga?
Zanim odpowiem przytoczę pewną
rozmowę.
Ja: Ile w tym roku przeczytałeś książek?
Mąż: Jedną. No może dwie. A Ty?
Ja: Trzydzieści dwie.
Już wiecie dlaczego piszę o
książkach?
Bo nie mam z kim o nich
porozmawiać!!! ;)
P.S. Zanim wpis pojawi się na blogu, jako pierwszy czyta go mąż. Mąż jest moim recenzentem i obiektywnym krytykiem. Po przeczytaniu tego wpisu zmartwił się, że wyszedł na idiotę i poprosił, żebym napisała, że przeczytał cztery książki w tym roku. Wytłumaczę więc męża - ponieważ pisze pracę magisterską czyta to, co musi, a nie lubi, a to się w rankingu czytania nie liczy. Więc jednak nie jest idiotą ;)
P.S. Zanim wpis pojawi się na blogu, jako pierwszy czyta go mąż. Mąż jest moim recenzentem i obiektywnym krytykiem. Po przeczytaniu tego wpisu zmartwił się, że wyszedł na idiotę i poprosił, żebym napisała, że przeczytał cztery książki w tym roku. Wytłumaczę więc męża - ponieważ pisze pracę magisterską czyta to, co musi, a nie lubi, a to się w rankingu czytania nie liczy. Więc jednak nie jest idiotą ;)
To chyba jedna z najtrudniejszych rzeczy w byciu molem książkowym: zaakceptować to, że nie da się wszystkie przeczytać. Choćby i człowiek pęk, to czasu nie starczy. Im więcej się czyta, tym więcej chce się czytać. Im więcej o książkach się rozmawia, tym więcej poleceń przybywa.
OdpowiedzUsuńNajgorsze w tym wszystkim jest to, że nigdy się nie da wyjść na prostą. Wciąż mam zaległości, a tu kolejne super nowości wychodzą z każdym miesiącem. I jak żyć? :)
Usuń