13 czerwca 2014

Londyn NW - Zadie Smith

Wiem, że częstotliwość mi siadła, ale kurczę, spójrzcie za okno – lato (prawie) pełną gębą to i czyta się mniej. A to się gdzieś wyjdzie, a to pojedzie, a to rower wyciągnie. Nie oznacza to, że zaniedbuję bloga – po prostu staram się zachować zdrowy rozsądek. Czytam, ale nie wyczynowo i nie na wyścigi. Dla przyjemności. A że latem przyjemności jest więcej, to czytanie troszkę schodzi na drugi plan. Poza tym ostatni tydzień obfitował w różne wydarzenia, wyjazdy służbowe, spotkania rodzinne i dlatego nową książkę Zadie Smith Londyn NW czytałam, z przerwami, ponad tydzień.


I muszę powiedzieć, że szału nie było. Tyle dobrych recenzji, zachwytów, ochów i achów, a ja nie do końca rozumiem nad czym. Nie jest źle, na pewno nie tak jak w Łowcy autografów, gdzie trochę wiało nudą. Ale też nie tak dobrze jak w Białych zębach, czy O pięknie. Nie wiem, może to ja się nie znam, może mam spaczony gust literacki, a może czytałam dwie pierwsze powieści Zadie zbyt dawno i przestałam być obiektywna, ale nie urzekła mnie ta książka. Przeczytana, zaliczona i tyle. Liczyłam na więcej.

Bohaterami Londyn NW są trzydziestolatkowie – Leah, Natalie, Felix i Nathan. Ta sama kiepska dzielnica, ta sama szkoła, ten sam beznadziejny start, a jednak każdemu z nich inaczej potoczyło się życie. Leah ma przystojnego męża, który chce, by ich związek przeszedł na kolejny poziom i marzy o dziecku. Natalie (kiedyś Keisha) to ambitna pani prawnik, z widokami na przyszłość i karierę, żyjąca ze swoim idealnym mężem i idealnymi dziećmi w idealnym domu. Felix to facet po przejściach, który właśnie próbuje poukładać sobie życie i odbić się od dna. Nathan, kiedyś obiekt westchnień każdej nastolatki, dziś jest narkomanem i kloszardem. Pewien incydent sprawi, że ich ścieżki na moment się przetną, a ich życie ulegnie zmianie.

Londyn NW to książka o tym, jak przewrotne bywa życie, jak łatwo się w nim pogubić, zapętlić, i jak trudno znaleźć sens. To książka o poszukiwaniu własnego ja, o autokreacji, o fałszu, jakim podszyte są relacje międzyludzkie. O małych i większych tajemnicach, które skrywane i tak w końcu wypłyną. O kłamstwach, na których budujemy codzienność. O ucieczce przed przeszłością, która i tak nas dogoni. O dobrych i złych wyborach. O strachu przed dorosłością, o ucieczce przed odpowiedzialnością, o nas samych. To historia o tym, jak trudno odbić się od dna i jak wiele wysiłku trzeba włożyć, by zmienić życie na lepsze. A także o tym jak niewiele trzeba, by wszystko stracić. To o życiu po prostu – w każdej jego odsłonie, we wszystkich odcieniach. O tej ciemnej stronie też.

Czegoś mi tu jednak zabrakło. Jakoś niespójne to było. Jakby donikąd zmierzało. Miałam być zaskoczona? Czym? Że życie takie bywa popaprane, że zakrętów na drodze wiele, że pokus od groma, że łatwo zbłądzić? Lafj to lafj. Każdy swoją historię przerabia. Nie zaskoczyłaś mnie Zadie ani trochę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz