1 czerwca 2014

Długi film o miłości. Powrót na Broad Peak - Jacek Hugo-Bader

Jacek Hugo-Bader uwiódł mnie swoimi reportażami z Rosji. Jest jednym z moich ulubionych reportażystów. Przeczytam wszystko, co wyjdzie spod jego pióra, nawet jeśli miałaby to być książka o życiu seksualnym żab w Ameryce Południowej. Ma niesamowity dar ubierania rzeczywistości w słowa. Wszystko o czym pisze, jest bardziej soczyste, wyraziste, szczere. Dobre po prostu. Przyznam więc, że za Długi film o miłości. Powrót na Broad Peak zabrałam się nie ze względu na temat, ale ze względu na autora. Choć z drugiej strony – kto inny mógł o tym napisać, jeśli nie on?


Kto nie słyszał o wyprawie polskiej ekipy na Broad Peak w 2013 roku? Kto nie słyszał o rozgrywającej się tam tragedii? Kogo nie ruszyła śmierć Maćka Berbeki i Tomka Kowalskiego? To, co wydarzyło się na Broad Peak wstrząsnęło nie tylko środowiskiem górskim, wstrząsnęło każdym, kto śledził losy polskiej czwórki: Adama Bieleckiego, Artura Małka, Macieja Berbeki i Tomasza Kowalskiego - pierwszych ludzi, którzy zdobyli ten szczyt zimą. Dwaj ostatni przypłacili to własnym życiem.

Ten kontrowersyjny temat podejmuje totalny laik wspinaczkowy – Jacek Hugo-Bader – który ma tyle wspólnego z górami, co nic. Razem z Jackiem Berbeką, bratem Maćka Berbeki, Jackiem Jawieniem, rodzicami Tomasza Kowalskiego oraz jego narzeczoną, rusza na wyprawę po ciała zmarłych himalaistów. Niechciany towarzysz, natręt, pismak, który wsadza nos w nie swoje sprawy, który chce swój temat, a którego w ogóle nie powinno tam być. Jacek Hugo-Bader to persona non grata tej wyprawy.

Ta książka to ponad 300 stron wypełnionych emocjami tych, którzy stracili swoich najbliższych i tych, na których polskie środowisko wspinaczkowe wydało wyrok. Ta książka trzyma za gardło – powiedział Kamil Dąbrowa, dyrektor radiowej Jedynki, prowadzący spotkanie z Jackiem Hugo-Baderem, na którym byłam. I miał rację. Trzyma cholernie. I nie puszcza nawet po skończeniu. Dobra książka, szczera książka, której nie mógł napisać nikt inny.

Ale choć cenię sobie Hugo-Badera bardzo, jest jedna rzecz, która mi w tej książce przeszkadzała: to te fragmenty, które autor sobie dopowiedział, stworzył, wymyślił. Że tak mogło być, że tak się mogło stać, że taki mógł być scenariusz. Z całym szacunkiem do autora, ale tych fragmentów nie kupuję.

I jeszcze jedna rzecz, ostatnie ale. […] lodowaty wieczór oplata mnie już stalowymi rzemieniami przezroczystych swoich spojrzeń[…] Gdzie ja to już widziałam? Rajska dolina pośród zielska? Czas chyba wymyślić coś nowego…

P.S. Słowo końcowe do Wydawnictwa Znak. Jak już wydajecie książkę, która kosztuje prawie 40 zeta, to fajnie by było, jakby się nie rozpadała przy pierwszym czytaniu :/

2 komentarze:

  1. Polecam także nasz wpis o książce:
    http://karmeligrzech.blogspot.com/2014/06/powrot-nad-broad-peak.html

    OdpowiedzUsuń