22 kwietnia 2014

Zrób sobie raj - Mariusz Szczygieł

Nie miałam w swoich czytelniczych planach powrotu do lektury Zrób sobie raj Mariusza Szczygła, ale wyjazd do Pragi to zmienił. Nagle nabrałam nieodpartej ochoty przeczytać tę książkę jeszcze raz i sprawdzić, jakie tym razem zrobi na mnie wrażenie, bo za pierwszym razem zrobiła żadne. Może czytałam ją nieuważnie. Może nie doceniłam. A może nie byłam na nią gotowa. Nie wiem. Wiem, że po powrocie z Pragi czytało mi się ją zupełnie inaczej. Lepiej. 


Zrób sobie raj to zbiór raz krótkich, raz dłuższych tekstów, które opowiadają m.in. o barwnych i nietuzinkowych postaciach czeskiej kultury, o zwykłych ludziach i ich codziennym życiu, o stosunku Czechów do Boga i religii. Znajdziemy tu trochę historii, trochę anegdot, a także trochę refleksji i spostrzeżeń własnych Mariusza Szczygła.

Poznamy Egona Bondy’ego (w rzeczywistości Zbynka Fišera) poetę, filozofa, czeskiego przedstawiciela nurtu fekalizmu, a przede wszystkim wielkiego oryginała. Czy Davida Černego, rzeźbiarza, autora m.in. instalacji Sikający (dwóch nagich panów sika do basenu w kształcie Czech, z czego jeden leje sobie dokładnie na stolicę Czech – Pragę). A nawet najśmieszniejszą kobietę w Republice Czeskiej, posiadaczkę gigantycznego biustu, Halinę Pawlowską. Przeczytamy o tym, dlaczego Czesi nie wierzą w Boga i o tym, jak się w ateistycznym kraju żyje tym, którzy w niego wierzą. Dowiemy się jak Czesi witali papieża Benedykta XVI i jakie wrażenie zrobiła na nich jego wizyta w ich kraju (happening „Kondomy dla papieża”, polegający na rozdawaniu prezerwatyw z wizerunkiem samego papieża z kondomem na głowie, mówi sam za siebie). Nie będę tu przytaczać wszystkich historii, jedne są interesujące, inne mniej, każda z nich jednak warta przeczytania.

I choć Zrób sobie raj to książka głównie o Czechach, to paradoksalnie wiele też mówi o nas samych - Polakach. Czechy […] są tą częścią naszej osobowości, której nie mamy. To fascynujące jak wiele nas różni, choć jesteśmy tak bliskimi sąsiadami. Czesi nie pławią się w patosie, w autoironii biją nas na łeb, zachowują zdrowy dystans do rzeczywistości, a na pytanie „jak im się żyje bez Boga?” odpowiadają szczerze: przyjemnie, normalnie, całkiem fajnie. Ich postawa życiowa, dla nas Polaków, może wydawać się śmieszna, szokująca, niezrozumiała. A zamiast wytrzeszczać oczy w zdziwieniu, powinniśmy się od Czechów uczyć. Spuścić z siebie trochę tej pary i nabrać do siebie oraz do własnego kraju trochę dystansu. Nauczyć się jednoczyć w szczęściu, a nie umieć tylko wspólnie rozdrapywać rany. Bo przecież […] nasz naród do życia potrzebuje nieszczęścia. […] Krzywda nas wywyższa ponad inne narody. […] Polacy lepsi są więc w celebrowaniu pogrzebów i klęsk niż sukcesów. […] w celebrowaniu śmierci i tragedii jesteśmy mistrzami świata! So fucking true, co nie?

I choć znajdą się w tej książce elementy, które mogą nas zaboleć, taka szpila wbita przez autora, to jednak Zrób sobie raj to przede wszystkim[…] książka o sympatii przedstawiciela jednego kraju do innego kraju […] – i tę sympatię czuje się tu w każdym zdaniu. Lektura tej książki była dużą przyjemnością, świetną rozrywką i jednocześnie źródłem cennej wiedzy o naszych południowych sąsiadach. Rewelacyjnie napisana, lekko, z humorem. Nie raz, czytając, śmiałam się pod nosem. Co tu dużo mówić – tu nie ma się do czego przyczepić, tu trzeba czytać, delektować się i polecać tę lekturę dalej. Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz