Nie miałam w swoich czytelniczych
planach powrotu do lektury Zrób sobie raj
Mariusza Szczygła, ale wyjazd do Pragi to zmienił. Nagle nabrałam nieodpartej
ochoty przeczytać tę książkę jeszcze raz i sprawdzić, jakie tym razem zrobi na
mnie wrażenie, bo za pierwszym razem zrobiła żadne. Może czytałam ją
nieuważnie. Może nie doceniłam. A może nie byłam na nią gotowa. Nie wiem. Wiem,
że po powrocie z Pragi czytało mi się ją zupełnie inaczej. Lepiej.
Zrób sobie raj to zbiór raz krótkich, raz dłuższych tekstów, które
opowiadają m.in. o barwnych i nietuzinkowych postaciach czeskiej kultury, o
zwykłych ludziach i ich codziennym życiu, o stosunku Czechów do Boga i religii.
Znajdziemy tu trochę historii, trochę anegdot, a także trochę refleksji i
spostrzeżeń własnych Mariusza Szczygła.
Poznamy Egona Bondy’ego (w
rzeczywistości Zbynka Fišera) poetę, filozofa, czeskiego przedstawiciela nurtu
fekalizmu, a przede wszystkim wielkiego oryginała. Czy Davida Černego,
rzeźbiarza, autora m.in. instalacji Sikający
(dwóch nagich panów sika do basenu w kształcie Czech, z czego jeden leje
sobie dokładnie na stolicę Czech – Pragę). A nawet najśmieszniejszą kobietę w
Republice Czeskiej, posiadaczkę gigantycznego biustu, Halinę Pawlowską.
Przeczytamy o tym, dlaczego Czesi nie wierzą w Boga i o tym, jak się w
ateistycznym kraju żyje tym, którzy w niego wierzą. Dowiemy się jak Czesi
witali papieża Benedykta XVI i jakie wrażenie zrobiła na nich jego wizyta w ich
kraju (happening „Kondomy dla papieża”, polegający na rozdawaniu prezerwatyw z
wizerunkiem samego papieża z kondomem na głowie, mówi sam za siebie). Nie będę
tu przytaczać wszystkich historii, jedne są interesujące, inne mniej, każda z
nich jednak warta przeczytania.
I choć Zrób sobie raj to książka głównie o Czechach, to paradoksalnie
wiele też mówi o nas samych - Polakach. Czechy […] są tą częścią naszej osobowości, której nie mamy. To fascynujące jak wiele nas różni,
choć jesteśmy tak bliskimi sąsiadami. Czesi nie pławią się w patosie, w
autoironii biją nas na łeb, zachowują zdrowy dystans do rzeczywistości, a na
pytanie „jak im się żyje bez Boga?” odpowiadają szczerze: przyjemnie,
normalnie, całkiem fajnie. Ich postawa życiowa, dla nas Polaków, może wydawać
się śmieszna, szokująca, niezrozumiała. A zamiast wytrzeszczać oczy w
zdziwieniu, powinniśmy się od Czechów uczyć. Spuścić z siebie trochę tej pary i
nabrać do siebie oraz do własnego kraju trochę dystansu. Nauczyć się jednoczyć
w szczęściu, a nie umieć tylko wspólnie rozdrapywać rany. Bo przecież […] nasz naród do życia potrzebuje
nieszczęścia. […] Krzywda nas wywyższa ponad inne narody. […] Polacy lepsi są
więc w celebrowaniu pogrzebów i klęsk niż sukcesów. […] w celebrowaniu śmierci
i tragedii jesteśmy mistrzami świata! So fucking true, co nie?
I choć znajdą się w tej książce
elementy, które mogą nas zaboleć, taka szpila wbita przez autora, to jednak Zrób sobie raj to przede wszystkim[…] książka o sympatii przedstawiciela jednego
kraju do innego kraju […] – i tę sympatię czuje się tu w każdym zdaniu. Lektura
tej książki była dużą przyjemnością, świetną rozrywką i jednocześnie źródłem
cennej wiedzy o naszych południowych sąsiadach. Rewelacyjnie napisana, lekko, z
humorem. Nie raz, czytając, śmiałam się pod nosem. Co tu dużo mówić – tu nie ma
się do czego przyczepić, tu trzeba czytać, delektować się i polecać tę lekturę
dalej. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz